Następnego dnia, ponownie jadąc do szkoły rowerem, czułam się jakby całe życie uszło ze mnie niczym ze sflaczałego balona.
Odstawiając rower w miejsce, w którym był poprzedniego dnia, nerwowo rozejrzałam się dookoła, aby sprawdzić, czy przypadkiem pan Styles ponownie nie zaskoczy mnie swoją obecnością. Ku mojej uldze nic takiego się nie stało, lecz to nie zmieniało faktu, że mój koszmar miał niebawem przerodzić się w istny horror.
Niechcianą lekcję fizyki miałam mieć na trzeciej godzinie. Za późno, aby się spóźnić i za wcześnie, aby się zwolnić. Przez cały poprzedni dzień rozmyślałam nad tym, co powinnam zrobić, aby nie pojawić się w klasie od tego przedmiotu i nie spotkać się z jego nauczycielem.
Owszem, miałam kilka pomysłów i dogłębniej analizowanych planów, jednak znając moje szczęście - mogłoby wyjść jeszcze gorzej. Gdyby książki Ricka Riordan'a oparte były na faktach i gdyby sama Atena jakimś cudem była moim boskim rodzicem, na pewno udałoby mi się to wszystko jakoś przeanalizować i wymyślić odpowiednią strategię. Z resztą... O czym ja w ogóle mówię? Gdybym była córką Ateny - bogini mądrości ze zdrowym rozsądkiem, pomiędzy mną a Harry'm Styles'em nigdy by do niczego nie doszło.
Weszłam do szkoły, gdzie jak zawsze powitała mnie duszność i głośny gwar. Gdzieś w kącie jakiś osiłek znęcał się nad pierwszakiem, dziesiątki par wyrażały swoje uczucia na pobliskich ławkach, grupki dziewcząt okrążały korytarz kręcąc tyłkami, kiedy tylko napotkały jakiegoś przystojnego bad boy'a. Krótko mówiąc - normalny dzień w normalnej szkole.
Tylko ja odstawałam od tej całej "normalności" z obawą, aby nie spotkać nauczyciela, z którym w niedalekiej przeszłości nie połączyło nas coś "normalnego". Ta cała sytuacja zupełnie nie pasowała do zwyczajności tego miejsca.
Przerwa skończyła się, nim zdążyłam dojść do klasy. Na szczęście okazało się, że Grace zajęła już miejsce tuż przy oknie, jednak za Davidem - chłopakiem, z którym niegdyś stoczyłam "bitwę" o miejsce oraz jego niższym, ale za to tęższym kumplem. Mimowolnie przewróciłam oczami, ale postarałam się, aby nikt tego nie zauważył. Podążyłam w kierunku stolika, a następnie przywitałam się z uśmiechniętą jak zawsze Grace.
Nie miałam pojęcia jak taka fajna dziewczyna jak ona, mogła przez dwa lata marnować się w klasie, w której znajdowało się "kółko dziwkarskie". Prócz nich była tam jeszcze grupka dziewcząt, które wyrywały się do każdej możliwej odpowiedzi, a średnia ich ocen wynosiła więcej, niż osiągało IQ Davida.
Nawiasem mówiąc, chłopak siedział odwrócony twarzą do dziewczyny i wyraźnie ją bajerował. Kiedy usiadłam na swoim niewygodnym krześle, posłał mi tylko pełne pogardy spojrzenie, a następnie odwrócił się plecami do nas, czyli twarzą do tablicy i zaczął coś mówić do swojego kompana, który cały czas siedział wpatrzony w ekran telefonu.
Pierwsza lekcja minęła tak szybko, że musiałam kilka razy spojrzeć na zegar aby uwierzyć, że czas się nie mylił. Od spotkania ze Styles'em dzieliła mnie jedna godzina lekcyjna, która miała rozpocząć się po pięciominutowej przerwie. Czułam, jak z sekundy na sekundę staję się coraz bledsza, a moje serce lada moment powinno wyskoczyć i wylądować tuż przed moim nosem.
– Sophie, dobrze się czujesz? Znów cała pobladłaś. – stwierdziła Grace, która usiadła ze mną w ostatniej ławce na kilka minut przed zakończeniem przerwy.
– Naprawdę? – jęknęłam. – Wydaje ci się. – dodałam, chcąc brzmieć bardzo wiarygodnie, jednak nie byłam pewna, czy do końca mi to wyszło.
Ona tylko popatrzyła na mnie marszcząc brwi, jakby znów intensywnie o czymś rozmyślała. Starałam się udać, że tego nie zauważam.
~ Losie, jeśli stoisz po mojej stronie i choć trochę mnie lubisz proszę, zrób coś właśnie w tym momencie. ~ przemawiałam w myślach sama do siebie, powoli godząc się z przeznaczeniem.
CZYTASZ
Teacher 👓 ||Harry Styles||
FanfictionSophie ma osiemnaście lat i wszystko, czego tak naprawdę dusza może zapragnąć. Kochającą rodzinę, zaufanych przyjaciół oraz piękny dom w samym sercu Miami. Pewnego dnia jednak zmuszona jest opuścić miasto, a co za tym idzie wszystko, co jest z nim...