Rozdział 3.

4.5K 270 12
                                    

Tydzień, który dzielił Biankę od wzięcia udziału w swojej życiowej misji, minął w zaskakującym tempie. Oparty głównie na mozolnych przygotowaniach do wyjazdu zdawał się przyjść zdecydowanie zbyt wcześnie. Przerażenie rozkwitało w blondynce niczym pąki kwiatów wczesną wiosną. Z dnia na dzień była coraz bardziej zdenerwowana, a wątpliwości co do słuszności zakładu, spędzały jej sen z powiek przez długie noce. Strach przed utratą swojego 'maleństwa' działał na nią bardziej pobudzająca niż kawa z trzech łyżeczek, którą zwykł pić tata dziewczyny.

Poniedziałek przywitał Biankę palącym słońcem, przebijającym się przez niedosunięte zasłony o wiele za wcześnie. Zegarek wskazywał niespełna siódmą, kiedy dziewczyna wygrzebała się z ciepłej pościeli i podreptała w kierunku łazienki. Mimochodem spojrzała na wiszący na fotelu skórzany kombinezon. Znajome ciepło rozlało się po jej ciele, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że za niecałe dwie godziny wreszcie będzie mogła go ponownie ubrać.

Po porannej toalecie, po raz kolejny upewniła się że spakowała wszystko co najpotrzebniejsze. Walizka, stała tuż przy drzwiach pokoju, gotowa by w każdej chwili ją zabrać i wpakować do bagażnika, a wszystkie niezbędne papiery takie jak ubezpieczenie, dowód osobisty czy prawo jazdy, zostały włożone do niewielkiej saszetki, by później móc je umieścić pod siedzeniem motocyklu.

Właśnie miała miała wyjść z pokoju, kiedy po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk dzwoniącego telefonu. Zniesmaczona tak wczesną porą postanowiła jednak odebrać.

- Gotowa ? - podekscytowany głos Łukasza zabrzmiał w słuchawce i zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, zasypał ją potokiem słów. - W 44 dnia dookoła Europy ! Może napiszą o nas książkę ? Albo nie ! Nakręcą o nas film ! Było by klawo. A Ty co byś wolała ? Książkę czy film ? Ja chyba film....

- Błagam - jęknęła , opadając na łóżko - Stop.

- Wyluzuj Bi ! Będzie fajnie ! A co jeśli rzeczywiście nakręcą kiedyś o nas film ?

Zażenowana, bez słowa pożegnania wcisnęła czerwoną słuchawkę. Przekręciła się na brzuch i zatapiając w twarz w poduszce, po prostu zaczęła piszczeć. Musiała dać upust swoim emocjom. To będzie najdłuższe półtora miesiąca w moim życiu - pomyślała.

~*~

- To wszystko ? - spytał Łukasz, pakując walizkę Bianki do bagażnika swojego samochodu. Zdecydowali, że nie obejdzie się bez samochodu, w którym będą mogli zostawić walizki z ubraniami i innymi potrzebnymi rzeczami. Torby przypięte do boków motocykli były zdecydowanie za małe jeśli chodzi o przeszło miesięczną wyprawę.

- Tak. Wszystko - uśmiechnęła się, zaplatając swoje długie, jasne włosy w praktycznego warkocza, który będzie mogła bez przeszkód schować pod kaskiem.

- Prawie - odezwał się Kamil, nie odrywając wzroku od wyświetlacza swojego telefonu. - Nadal nie ma tego idioty.

- Cholera... - warknął Łukasz, domykając klapę bagażnika. - Ile można na niego czekać ?

- Spokojnie. To nie nasz problem... -wzruszyła ramionami, siadając krawężniku. - Jeśli nie zjawi się tutaj do dziesięciu minut, pojedziemy bez niego. Nie możemy pozwolić sobie na jeszcze większe opóźnienie.

Jak na zawołanie do ich uszu dobiegł dźwięk nadjeżdżającego motocyklu, który po chwili z piskiem opon zatrzymał się na podjeździe przed domem Bianki.

- Punktualność to nie jest Twoja mocna strona co ? - spytała blondynka, wywracając oczami. Podniosła się z chodnika i stanąwszy na prostych nogach, zmierzyła chłopaka wzrokiem. W ciemnych, zwężanych jeansach, które podkreślały jego chude nogi, ciężkiej skórzanej kurtce opinającej jego szerokie ramiona i ciężkich butach wyglądał niczym jeden z tych mężczyzn, biorących udział w sesjach zdjęciowych do magazynu.

- Nie - rzucił.

- To było pytanie retoryczne- pokręciła głową z dezaprobatą, starając się zignorować przeczucie, że ten chłopak raczej nie ułatwi im w żaden sposób tej długiej podróży, a nawet ją utrudni. I mimo, że nie chciała już na początku przekreślać chłopaka, ten nie dawał jej żadnych powodów by tego nie robiła. Swoim chamstwem zdawał się chcieć przypomnieć wszystkim dookoła, że nie jest tu z własnej woli a ani ona, ani bliźniacy nie mieli zamiaru tego tolerować.

~*~

Nim udało im się wreszcie wyruszyć w drogę, musiało minąć kolejne półgodziny, które poświęcili na przejazd pod mieszkanie Mikołaja, skąd Łukasz miał zabrać jeszcze jego walizkę. Bianka była coraz bardziej zirytowana tym ciągłym przeciąganiem czasu. Nerwy zaczęły brać górę kiedy, Mikołaj niczym model na wybiegu, wolnym krokiem kierował się chodnikiem w ich kierunku by po chwili przystanąć w miejscu i odpalić papierosa. Nie wytrzymała. Zeszła z motoru podchodząc do chłopaka i dosłownie wyrywając mu peta z ręki rzuciła go na betonowa płytę by po chwili przydeptać go swoim ciężkim butem.

- Czy możesz do cholery ruszyć swoją szanowną dupę i wpakować ją na motocykl, żebyśmy mogli wreszcie wyjechać. - syknęła, wbijając wzrokiem sztylet w samo serce bruneta.

- Uważaj Olczak.. złość piękności szkodzi... - nachylił się nad nią, przybierając na twarz ironiczny uśmieszek. - Chociaż w twoim przypadku to już żadna strata.

Nie dając się sprowokować, obróciła się na pięcie i usiadła z powrotem na miękkim siedzeniu swojego motocyklu.

Mikołaj wyraźnie usatysfakcjonowany jej reakcją, sięgnął do kieszeni po kolejnego papierosa i odpaliwszy go, podszedł bliżej blondynki.

- Tak na marginesie. Wisisz mi fajkę.

- No japierdole... - zaklął Kamil, spoglądając na bruneta. - Długo jeszcze ?

Chłopak wywrócił oczami, dopalając papierosa i wreszcie zasiadając na motocyklu. Po chwili, pędzili dwupasmówką, starając się nadrobić stracony wcześniej czas.

--------

Dzisiaj troszkę krótki, ale niestety brakło mi czasu na dalsze pisanie. Wybaczcie kochani. Obiecuję, ze następny będzie dłuższy.

44 dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz