Rozdział 25.

2.5K 215 10
                                    

Tego dnia, obudziła się jeszcze przed Mikołajem. Z lekkim ociąganiem otworzyła oczy, raz po raz mrugając powiekami, by przyzwyczaić się do jasnego światła, wypełniającego pomieszczenie. Kiedy w końcu udało jej się podnieść do pozycji siedzącej, po leniwym przeciągnięciu się i długim ziewnięciu, odrzuciła z siebie kołdrę. Dopiero teraz zauważyła, że nadal ma na sobie wczorajsze ciuchy, na co zmarszczyła brwi. Po dłuższej chwili prób odtworzenia wydarzeń z wczorajszego wieczora, wreszcie zdała sobie sprawę z tego, co tak właściwie wczoraj się wyprawiało w tym pokoju. Wspomnienia powracały do jej umysłu niczym wyrzucony w przestrzeń bumerang. Co prawda nadal przypominały rozsypankę, z której ma powstać jeden konkretny obrazek, jednak mimo wszystko pocieszał ją fakt, że po takiej libacji alkoholowej jak ta wczorajsza, w ogóle coś pamięta. Kolejnym czynnikiem wpływającym na jej dobry humor był absolutny brak jakiegokolwiek bólu głowy.Stąpając na palcach, przemknęła po cichu do łazienki, uważając by czasem nie obudzić śpiącego na kanapie Mikołaja. Rozłożony na całej jej powierzchni, pochrapywał lekko poprzez uchylone usta. Przez moment miała ochotę zrobić pamiątkowe zdjęcie, by później móc go szantażować, że udostępni je na jednym z portali społecznościowych, jednak ostatecznie poddała się i nie chcąc być przyłapana na 'gapieniu się', zniknęła za drzwiami małej łazienki.

Długi prysznic całkowicie pomógł jej wyrwać się z porannego otępienia. Dzień nie mógł już zacząć się lepiej. Wreszcie kreski na powiekach wyszły jej w miarę równo a pod jej oczami nie było już worów, wielkości tych na kartofle które można znaleźć w każdym warzywniaku. Nawet włosy jako tako dały się ułożyć.

Z pełnym optymizmu uśmiechem, wyparowała z łazienki kompletnie zapominając o obecności bruneta. Wystraszony nagłym trzaskiem drzwi, zerwał się z łóżka, prawie że stając przed dziewczyną na baczność. Dopiero kiedy zorientował się, że to tylko Bianka, z powrotem opadł na niewygodną poduszkę i zamknąwszy oczy, toczył walkę z bólem rozsadzającym jego czaszkę.

- Wstajemy śpiąca królewno - rzuciła blondynka, racząc go najbardziej wymuszonym i nieszczerym uśmiechem , na jaki było jej stać. Oczywiście nie mogła powstrzymać się przed delikatnym podniesieniem głosu, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że chłopak ma ewidentnego kaca.

- Olszak, dlaczego trzymasz się lepiej niż ja?

Bianka pochylała się nad łóżkiem, na którym postawiła swój plecak i zawzięcie szukała czegoś do ubrania. Tak bardzo była pochłonięta tą czynnością, że nawet nie spojrzała na chłopaka, a jej odpowiedź była niemal na odczepkę.

- Bo piję z umiarem.

- Ja też. Ale to nie moja wina, że odpada po drugiej kolejce.

Burknął pod nosem, wyjątkowo mocno mierzwiąc sobie włosy ręką i głośno wypuszczając powietrze z nadymanych policzków.

Przecież słowa dziewczyny nie miały najmniejszego sensu. O ile pamięć go nie myliła - i był prawie pewny że tak jest- pochłonęli wspólnie prawie całą butelkę wina. No dobra, on pochłonął. Bianka wypiła ledwie jedną trzecią po czym po prostu poszła spać. Ale przecież to wcale nie była jego wina, że dziewczyna praktycznie sama, napełniała jego szklankę na nowo. Poranne efekty, jakimi była burza szalejąca w jego umyśle i palący ból gardła nie były wcale takie zadziwiające.

- Wyglądasz jak rasowy alkoholik - rzuciła dziewczyna, spoglądając znacząco na jego niemrawą postawę, przy okazji odwołując się do słów, którymi on sam wczoraj ją uraczył. Niestety nie miał żadnego pola manewru by udzielić jej w tej chwili jakiejś kąśliwej uwagi. Czuł się, jakby był przeżuty co najmniej trzy razy a później wypluty przez jakieś wielkie zwierze, więc zapewne musiał wyglądać jeszcze gorzej. Zignorował więc całkowicie blondynkę i wymknął się do łazienki licząc, że zimny prysznic postawi go na nogi.

44 dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz