Rozdział 24.

2.5K 207 9
                                    

Gibraltar (brytyjskie terytorium zamorskie na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego) przywitało ich pochmurnym wieczorem. Upragniona nieobecność palącego słońca i chłodny wiatr raz po raz muskający ich twarze, był niczym najlepsze z możliwych zakończeń owego dnia. Skołatane nerwami ciała, wręcz błagały o chwilę wypoczynku. Emocje po wczorajszym odkryciu nadal nie opadły, co tylko potęgowało napięcie między tą dwójką, które już wcześniej zdawało się nigdy nie zniknąć. Jednak obok braku funduszy na dalszą podróż, pojawił się kolejny problem. Wszystkie inne rzeczy, takie jak większość ubrań i kosmetyków także zostały w samochodzie Łukasza. Przy sobie mieli jedynie nieliczny zapas czystych koszulek czy innych części garderoby. Kolejna przeszkoda ich i tak już trudnej do przebycia podróży. 

Potrząsnął delikatnie głową, starając się odpędzić od siebie wszystkie namolne myśli, dotyczące tego, jak wściekły i zarazem bezradny był w tej sytuacji. Choć bardzo nie chciał i zaciekle się od tego bronił, musiał w końcu przyznać, że jeżeli jego rodzina im nie pomoże, ani on, ani tym bardziej Bianka nie będą w stanie sprostać problemowi związanemu z brakiem funduszy. Zdecydowanie nie uśmiechało mu się spędzenie nocy na parkowej ławce, czy też w innym miejscu. Zresztą, wiedział, że blondynka również nie byłaby zadowolona z takie obrotu spraw.
Przeklął głośno strome schody, po których właśnie wdrapał się na siódme piętro, po czym wszedł do pokoju na końcu korytarza.
Podobnie jak pokój w poprzednim hotelu, w którym zmuszeni byli się zatrzymać, ten również nie był zbyt luksusowy. Wyblakła i lekko pozdzierana tapeta na ścianach, wytarta wykładzina na podłodze oraz wysłużone już meble, - w tym na ich nieszczęście podwójne łóżko -które nie nadają się do użytku od dobrych kilku lat  - zdecydowanie nie tworzyły wrażenia przytulnego pomieszczenie w którym człowiek może sobie odpocząć po długim i ciężkim dniu. Jednak na chwilę obecną, nie mogli pozwolić sobie na nic więcej. 

Wszedłszy do pokoju, pierwsze co rzuciło mu się w oczy to ogólnie panujący dookoła bałagan. Mógł przysiąc, że jeszcze godzinę temu, kiedy stąd wychodził było tu o wiele czyściej.  Najśmieszniejsze w tym wszystkim było jednak to, że pośrodku całego tego bajzlu, siedziała Bianka. Rozczulonym spojrzeniem wpatrywała się w butelkę, nie otwartego jeszcze wina. Zupełnie jakby wahała się, czy aby na pewno powinna je otworzyć. 

- Wyglądasz jak rasowa alkoholiczka - mruknął, zwracając uwagę blondynki na siebie. 

- Zamknij się - syknęła, zaciskając usta w wąską linię. 

Po raz ostatni spojrzała na trzymane w ręku szkliwo, analizując wszystkie za i przeciw po czym odkorkowała butelkę. "To pomoże Ci się odstresować" było argumentem, który ostatecznie przeważył szalkę zwątpienia.
Uśmiechnęła się pod nosem, czując jak do jej nozdrzy powoli napływa aromat alkoholu. Zdecydowanie był to jeden z najpiękniejszych zapachów jakie miała okazję poznać.
Już miała unieść butelkę do ust, kiedy dziwna myśl przebłysnęła w jej umyśle. Spojrzawszy kontem oka na siedzącego na łóżku bruneta, zmarszczyła lekko brwi, sięgając po drugą szklankę.

- Mikołaj? - mruknęła niemrawo, spoglądając wszędzie byle nie na bruneta. - Um... Masz ochotę?

Zdezorientowany i niezmiernie zaskoczony jej pytaniem, podniósł na nią wzrok, zastanawiając się, gdzie może spodziewać się haczyka. Jednak widząc lekko zagubioną blondynkę, uśmiechnął się pod nosem. 

- Ta. Pewnie

Między nimi panowało szczególnie dziwne napięcie.  A to wszystko dlatego, że było ono inne niż to, które towarzyszyło im wcześniej. Bardziej niezręczne i  niezrozumiałe, zarówno dla niej jak i dla niego. Oboje jednak w jakiś sposób zignorowali ten fakt. Półleżąc na mało wygodnym materacu łóżka, każdy na jego skraju, by zachować jak największy dystans, po prostu popijali kwaśnawy napój od czasu do czasu mrucząc coś pod nosem.
Jednak z każdym kolejnym łykiem supeł na językach rozluźniał się, by po chwili został całkowicie zniwelowany. Rozmowa jako tako zaczynała się kleić, a oni sami nie zdawali się tego zauważyć.
Po raz pierwszy od kilku dni, szczerze się uśmiechnęła na uwagę Mikołaja, nawet jeśli dotyczyła ona jej 'alkoholowego uzależnienia'.

- Śpisz na kanapie. - rzuciła nagle, podnosząc się delikatnie na rękach. 

- Co? Dlaczego? - obruszył się, spoglądając na nią z zdezorientowanym wyrazem twarzy. 

- Chyba nie myślałeś, że wpuszczę Cię do mojego łóżka co?
- W sumie miałem taką nadzieję - uśmiechnął się zaczepnie. 

- Za mało jeszcze wypiłam. Twoje niedoczekanie.

Kiedy dziewczyna opadła na poduszki, przymykając delikatnie oczy, przyjrzał jej się dokładniej. Jasne włosy okalały jej twarz, rozsypując się na poduszce tuż obok jej głowy. Niebieskie tęczówki, schowane teraz pod delikatną fakturą powiek, oraz pełne malinowe usta. Przez moment nie mógł oderwać od niej oczu, ale kiedy na jej twarz wpłynął lekki rumieniec, wreszcie odwrócił wzrok. Bianka Olszak, po raz pierwszy się przy nim zarumieniła!

- Więc może napijesz się jeszcze troszkę? - poruszył zabawnie brwiami, pozwalając sobie na delikatny, ale w dalszym ciągu ironiczny uśmieszek. 

- Nie upijesz mnie- ucięła. 

- Nie żebym miał taki zamiar... Podejrzewam, że w łóżku zagadałabyś mnie na śmierć.

- Nawet jeśli, to i tak nigdy się o tym nie przekonasz.

- W końcu los się zaczyna do mnie uśmiechać. - parsknął. 

- Wiesz co Flis, oddaj te szklankę. Nie zasłużyłeś.

Mówiąc to, podniosła się z poduszki i nachyliwszy się w kierunku chłopaka, wyciągnęła rękę, chcąc odebrać mu szklankę, którą chwilę temu sama mu wręczyła. Momentalnie wyciągnął rękę z napojem w bok, by dziewczyna nie mogła mu go zabrać, jednocześnie uspokajając ją drugą ręką. 

- Wybacz mi kochanie, już nie będę. 

W odpowiedzi dziewczyna zabiła go wzrokiem. Akurat gdy miała zamiar z powrotem zając swoje miejsce,

noga zaplątała jej się w niewielką narzutę na łóżku co zaowocowało utratą równowagi oraz szklanką wina wylaną na białą koszulkę Mikołaja. Momentalnie podniosła się na równe nogi, spoglądając to na twarz chłopaka, to na czerwoną plamę na jego ubraniu. Czekała, aż zacznie wrzeszczeć. Wrzeszczeć, przeklinać, cokolwiek. 

- Ciekawy sposób na rozebranie mnie. Skoro tak bardzo chcesz mnie nagiego w łóżku, wystarczyło powiedzieć. - rzucił rozbawiony - Mogłaś oszczędzić mojej koszulki. 

- Czy ja wyglądam na masochistkę? 

- Mi tam do sadysty w zasadzie niewiele brakuje - pewność siebie nie odstępowała go nawet na krok.

Zmroziła go przeszywającym spojrzeniem i wywróciwszy oczami wyciągnęła w jego kierunku otwartą dłoń.
Chłopak jakby nie do końca rozumiejąc jej intencje, zawahał się. 

- Daj mi tę cholerną koszulkę - mruknęła.
Mikołaj, wraz ze swoją wrodzoną nonszalancją ściągnął z siebie górną część garderoby. A Bianka? Jak każda inna dziewczyna by to zrobiła - nie potrafiła oderwać wzroku od jego umięśnionej klatki piersiowej. Może nie był napakowany tak jak Pudzian, czy inny strongmen, jednak jego budowa jak najbardziej robiła wrażenie.
Zabrała podkoszulek z jego rąk i uciekła do łazienki, z nadzieją że na osobności uda jej się okiełznać tę burzę myśli panującą w jej umyśle.

44 dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz