- Dzisiaj do naszej szkole - zaczął Dumbledore, dyrektor Hogwartu - w tym pięknym dniu Wigili, przybył nowy uczeń i proszę, abyście w tym zimnym czasie, przywitali go gorąco!- Andrew Conves i Liam Conves - zawołała profesor MCGonagall.
Drzwi WS otworzyły się na ościerz, a na sale wszedli dwaj wysocy chłopcy, jak podejrzewała Mercy w jej wieku lub rok wzwyż.
Jeden miał włosy czarne jak skrzydła krucze, drugi zaś marchewkowo rude.
Dziewczyna nie widziała ich z bliska. Mogła by jednak przyrzec, że ten o czarnych włosach miał równie czarne oczy, w których coś ją zauroczyło.. gdyby się przyjrzeć, można by dostrzec jego tunel w uchu i kolczyk w wardze.
Rudy chłopak, oczy miał duże w kolorze niebieskim, prawie granatowym.
Nie odznaczał się niczym innym jak czapką z daszkiem i okularami w czarnej oprawie.
Oboje byli ubrani tak samo.. czarne dżinsy z przetarciami, białe koszuki i męskie katany.Przeszli przez sale, co jak się wydawało Campbell, mieło straszne szybko.
Jeden z nich (ten rudy, o imieniu Liam) pierwszy usiadł na stołku. Nałożono mu tiarę na głowe.- Mówiliście, że nowy będzie tylko jeden.. - szepnęła w chwili ciszy Łańka.
- Tak.. - odpowiedział lekceważąco Łapa i dalej bawił się widelcem.
- Myśleliśmy, że dojdzie tylko jeden, ale najwyraźniej nie.. to jego brat.. - odpowiedział żywo James, a poparł go Remus.
- GRYFFINDOR! - ich rozmowę przerwał werdykt tiary.
Liam wstał i podszedł do ich stołu, następnie nadszedł czas na Andrew'a.
On sprawiał wrażenie o wiele bardziej pewnego siebie, niż jego brat.
Po krótkim czasie oczekiwania, tiara, wykrzyknęła dokładnie odwrotnie słowo, niż w przepadku rudego.
- SLYTHERIN!
Dziewczyna zauważyła nutkę zawodu w oczach Liam'a, gdy Andrew dołączył do stołu Ślizgonów.
CZYTASZ
𝐌𝐄𝐑𝐂𝐘 • james potter
Fanfiction❝ - i do not like you being taller than me. - trust me, there is an advantage in this. - what? - when we hug, you can listen to my heart that beats just for you... ❞ • uwaga! książka została pisana dawno i zawiera dużo błędów, których nie zamierzam...