chapter 27

1K 62 7
                                    


Ostatnie dni.. były nie najlepsze, wręcz okropne i straszne..
Następnego dnia Dumbledore zauważył, że nie ma jednej uczennicy, ale gdy nikt nie znalazł jej w ciągu całych dwóch mglistych dni..
Razem z profesor MCGonagall zarządził alarm.. ogłosili, że Hogward nie jest już bezpieczny.

- Przecież to absurd! - oświadczył głośno Lupin, gdy wychodzili z Wielkiej Sali po śniadaniu - Hogward to najbezpieczniejsze miejsce na świecie, przecież Dumbledore tu jest!

- Wiesz wielu sądzi inaczej.. - dociął Syriusz.

- Co to znaczy? - zapytała Mercy.

- To znaczy, że Dumbledore ma władzę.. przynajmniej mógł ją mieć, gdyby nie to, że wolał zostać w tej szkole zamiast objąć władzę w Ministerstwie..

- Widocznie skoro Dumbledore tu został, to kocha tą szkołę.. i zrobi wszystko, aby każdy tutaj był bezpieczny.. - oświadczył nudnym głosem James.

- James ma racje - potwierdził Syriusz, seksownie przeczesując dużą ręką włosy, gdy akurat przechodziła jakaś dziewczyna z Ravenclaw'u, uśmiechając się zalotnie i chichocąc.

Mercy ironicznie zachichotał, naśladując rechot blondynki.
A chłopaki wybuchli śmiechem, w tym Syriusz, który chwilę oburzony był zachowaniem przyjaciół, ale później uznał to za całkiem śmieszne, co jeszcze bardziej uaktywniło Huncwotów.

*

- Dzień dobry, James - rzekł spokojnie Dumbledore, gdy chłopak wszedł do jego gabinetu, ostrożne zamykając za sobą wielkie, pięknie rzeźbione drewniane drzwi.

- Dzień dobry panie profesorze.. - rzekł, chłopak podchodząc do katedry, za którą siedział dyrektor - Chciał mnie Pan widzieć?

- Tak James, chciałem - odpowiedział - Mam do Ciebie pytanie, tylko proszę, żebyś odpowiedział mi szczerze..

On jedynie przytaknął głową.

- Czy jest coś co chciałbyś mi powiedzieć? - zapytał, patrząc na niego przenikliwie niebieskimi oczami, znad okularów połówek.

Brunet zamyślił się ma chwilę.. Było wiele rzeczy, które chciałby komuś powiedzieć.
O tym jak trudno mu w tej chwili..
O tym jak brzydzi się siebie, swojego ciała na którym, na lewym przedramieniu widział TEN znak..
TEGO człowieka.
W sumie to nawet nie wiedział, czy można go nazwać człowiekiem.. skoro już prawie nie posiadał w sobie duszy..

- Nie panie profesorze.. - odrzekł, a stary człowiek skierował na niego, swój przejrzysty wzrok.

- Dobrze więc.., lecz pamiętaj, że gdybyś miał jakiś.. problem? To wiesz do kogo się z wrócić. Bo, ludzie mają wrodzony talent, do wybierania tego co najgorsze..



______
Przepraszam, za długi czas nie aktywności, ale ostatnio wattpad mi wariuje i nie miałam zbyt dużo czasu..
Zażądziłam, że
rozdziały będą się pojawiać w poniedziałek, a gdy będę miała czas i wenę, być może i w środku tygodnia.
Dzięki, że czytasz!
Bye bye!

𝐌𝐄𝐑𝐂𝐘 • james potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz