Zimna, gwiezdna noc. Księżyc w pełni. Piękny widok.
Mercy znalzłwszy sobie wygodne miejsce na wielkim parapecie, wpatrywała się w gwiazdy.
Wyszukując gwiazdozbiorów, nagłe zobaczyła jakiś ruch w dole, całkiem niedaleko chatki gajowego, Hagrida.
Dostrzegła męskie sylwetki, cztery męskie sylwetki. Zaklęciem Lumos paliły się ich różdżki, a chwilę później, gdy już to stwierdziła, ujrzała błysk - była prawie pewna, że okularów.
Okrągłych okularów James'a Pottera.
Choć było absolutnie niemożliwe stwierdzić z tak daleka, że to szkło!
Wrzeszczyła oczy ze zdumienia. Bowiem zawsze Rogacz i Łapa, chwalili się jej swoimi pomysłami! A tym razem nic nie powiedzieli. Pomimo, że poczuła się troszeczkę urażona, nie chciała im tego wypominać.. ale.. co więcej, chciała iść w ślady chłopców. Tak też zrobiła i już kilka minut później, znalazła się na błoniach.
Przed wyjściem z dormitorium, dziewczyna zdążyła jeszcze dowiedzieć się, że weszli pod Wierzbe o ruszających się gałęziach..
Unieruchomiła ją prostym zaklęciem, a następnie podeszła bliżej i nagle pod stopami, osuneła jej się ziemia. Pisnęła zaskoczona i stoczyła się w dół..
Gdy otrząsnęła się z lekkiego szoku, podniosła się i otrzepała z kurzu i ziemi.
Było tu ciemno i trochę nieprzyjemne.
Jednakże w tej chwili zwróciła uwagę na całokształt tunelu w którym się znajdowała. Była to jakby dziura wykopana w ziemi, tworząca przekop, z deskami wyłożonymi jak dywan. Oczywiście czuć było tu czarodziejską rękę, ponieważ kanał napewno dawno by się już zawalił.
Ruszyła kilka kroków i nagle usłyszała jakiś skowyt. Było to okropne skomlenie, przepełnione bólem, wyczuwalnym w barwie jego głosu..
Wytrzeszyczyła oczy ze zdumienia i cofnęła się o krok, ale to był błąd..
Wtem zdarzyło się kilka rzeczy na raz zaskrzypiała stara deska, dziewczyna się połknęła, stworzenie zawyło jeszcze raz, a zza drzwi na końcu korytarza, nagle wypadł.. jeleń..
Piękny, wielki jeleń patrzył dziwnie na dziewczynę..
I nagle.. zaczął się zmieniać, trwało to sekundę, a jednak było niewiarygodne..
Po chwili w miejscu zwierzęcia, stał chłopak.. chłopak w okrągłych okularach..Pognał do dziewczyny i przykucnął przy niej. Ona dalej nie ruszała się z miejsca, sparaliżowana niewiarygodnością rozegranej akcji..
— Mercy, uciekaj..
— Nie mogę..
Chcąc wstać poczuła piekielny ból w kostce.. Na Merlina to niemożliwe..
— Nie dam rady bez Ciebie — w jej oczach zalśniły łzy.
James działał pod presją, podniósł ją szybko. Nie dbał o jej uraz, nie dbał o to, ponieważ mogło jej jak i mu, stać się coś w wiele gorszego. Wiedział, że Remus już mógł wyczuć jej zapach, słodki zapach kwiatowych perfum..
— Ugh.. — nie mógł zamienić się w jelenia..
Pobiegł w stronę zamku, był kilkanaście metrów od wrót, gdy usłyszał wycie. Obrócił się i zobaczył, że Lupin wyszedł z chaty..
Wystraszony pobiegł jeszcze szybciej do drzwi. Otworzył je różdżką i przeszedł przez nie, następnie znów je blokując.— Wszystko będzie dobrze Mercy..
Ona nie wyglądała najlepiej. Była w ciężkim szoku, ponadto czuła uciążliwy ból i miała mroczki przed oczami.
— Mercy kocham Cię..
James po tym zdaniu jeszcze coś powiedział, ale ona już tego nie słyszała. Zemdlała.
Jak sami wydzicie nie mam pomysłu na tą książkę, dlatego postawiłam jej status "bardzo wolno pisane". Rozdziały będą się pojawiać, gdy będę miała wene (autokorekta przerobiła na wene = wełne haha).
Może raz w miesiącu?
No cóż, przepraszam, paaa!Do zobaczenia!
CZYTASZ
𝐌𝐄𝐑𝐂𝐘 • james potter
Fanfiction❝ - i do not like you being taller than me. - trust me, there is an advantage in this. - what? - when we hug, you can listen to my heart that beats just for you... ❞ • uwaga! książka została pisana dawno i zawiera dużo błędów, których nie zamierzam...