Kiedy następnego dnia, obudziła się jak zwykle, jeszcze bardzo śpiąca, zastała czworo Huncwotów martwych..
Tak, tak spali jak zabici.
Dziewczyna zerknęła na zegarek. Zobaczyła, że mają tylko pół godziny przed lekcjami, a że z natury była niezbyt miła, weszła do łazienki i nie trudziła się zbytnio by ich teraz obudzić.
Wzięła szybki prysznic i natarła się mlecznym olejkiem o zapachu róż.
Następnie, gdy wyszła z kabiny, umyła zęby, twarz i zaczęła nakładać makijaż.
Podkreśliła oczy tuszem do rzęs i pomalowała usta ciemno brązową, matową szminką.
I już miała sięgać po ubrania, gdy zorientowałam się, że ich nie wzięła.
Wyszła więc do dormitorium w samym puchowym ręczniku.
I gdy już schylała się do kufra po jakieś ciuchy, usłyszała za sobą głośny gwizd.
Szybko sie odwróciła i zobaczyła, że James nie śpi.- Takie widoki, to ja na codzień, poproszę - zażyczył sobie, na co ona prychneła.
Otuliła sie ciasnej ręcznikiem i wróciła do przeszukiwania kufra.
- Która gooooodzina? - zapytał Rogacz, ziewając.
- Za 10 minut dzwonek..
- Co?! - krzyknął Rogacz i spadł z łóżka, na co cicho jęknął.
Jednak szybko podniusł się i poleciał do łazienki.Mercy wreszcie zdecydowała sie wybrać zwykle czarne jeansy z przetarciami i jasno brązowy sweter.
Szybko spakowała jeszcze książkę do zielarstwa i spojrzała na chłopców.
- Auquamenti! - krzyknęła, a z końca jej różdżki, jak z węża ogrodowego, popłynął strumień wody.
Prosto w trzech Huncwotów.
- Macie jeszcze - tu spojrzała teatralne na swój nadgarstek - z pięć minut do transmutacji chłopcy, no to pa! - i wyszła z dormitorium, ze złośliwym uśmieszkiem na ustach.
*
- Dzisiaj omawiamy animagię - powiedziała dziarsko profesor MCGonagall - To bardzo zaawansowana magia..
Lecz ona nie za bardzo słuchała.
Właśnie była zajęta, dokładnym wycelowaniem papierowej kuli w twarz Syriusza.
A uwierzcie, nie było to łatwe, gdyż niewiarygodnie się wiercił.
Nagle.. coś sobie przypomniała i przerwa MCGonagall w środku zdania, mówiąc:- Pani profesor?
Ona westchnęła głęboko, ale gestem ręki pozwoliła jej powiedzieć.
- Jak czegoś nie zrobiłam.. to chyba nie mogę dostać punktów ujemnych?
- Oczywiście, że nie - odpowiedziała profesorka, jakby sądziła, że już do reszy oszalała.
- Nie zrobiłam zadania domowego - po czym uśmiechnęła się paskudnie.
Profesor MCGonagall ściągnęła usta i zrobiła taką minę, jakby oblała ją jakimś okropnym glutem.
Po chwili jednak wstrząsnęła się i powiedziała:- No coś.. - zaczęła powoli odwracać sie do tablicy, dalej mówiąc - A wiec, animagowie to czarodzieje, którzy nauczyli się zmieniać w jakieś wybrane, przez siebie, pasujące do charakteru zwierzę. Tylko siłą woli, ale tylko w jedno. Nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś.. - i ciągnęła dalej.
- Sądzę, że animagia jest bardzo ciekawa.. chciałabym się tego nauczyć.. - szepnęła do ucha James'a, siedzącego obok.
- To wcale nie jest trudne - powiedział.
Ona już otworzyła usta, by coś dopowiedzieć, ale po kilku sekundach je zamknęła.
Zmarszczyła uroczo nosek.- A skąd ty o tym wiesz? - zapytała podejrzliwie.
- Ee.. no.. czytałem.. tak czytałem kiedyś książkę.. - oświadczył.
Mercy postanowiła nie drążyć tematu, ale jednak nie uwierzyła chłopakowi.. James by czytał? Nieeee.. to jest zupełnie niewiarygodne..
Zadzwonił dzwonek.
*
- Mała!! EJ! Mercy! PIĘKNA?! - krzyknął do niej dobrze znany głos.
Huncwoci odwrucili się w stronę hałasu, a za nimi Mercy.
- Hej Andrew - uśmiechnęła się do niego.
- Pa Andrew - warknął Potter.
- Oj no.. nie bądź niemiły, nieznany mi kolego.. - powiedział.
- Och.. to jest James Potter, Syriusz Black, Remus Lupin i Peter Pettigrew.
- Miło.. - rzekł z pogardą, ale Campbell jakby tego nie dosłyszała..
- Czego chciałeś? - wrzucił Lunatyk.
- Nie zapomnij o spotkaniu, Mercy - i mrugnął do niej, szczerząc zęby.
CZYTASZ
𝐌𝐄𝐑𝐂𝐘 • james potter
Fanfiction❝ - i do not like you being taller than me. - trust me, there is an advantage in this. - what? - when we hug, you can listen to my heart that beats just for you... ❞ • uwaga! książka została pisana dawno i zawiera dużo błędów, których nie zamierzam...