Nowe Życie (Rozdział 4)

442 25 5
                                    

Przewróciłam się na ziemię i patrzyłam że strachem na czerwonookiego wilka...


Stał nade mną i gapił się w moje oczy. Nie wiedziałam, co mam zrobić, ale na wszelki wypadek odwróciłam wzrok (gdzieś tam czytałam, że nie można się patrzeć w oczy wilkom O.o).

- Przepraszam, jeśli cię wystraszyłem - usłyszałam głos, męski głos. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wilka, który... umiał mówić?

- Czyyy... ty właśnie coś powiedziałeś?? - spytałam zdziwiona. Niczego nie rozumiałam.

- Tak, to może być dla ciebie dziwne... Ale... Jestem wilkołakiem!

- Pff, nie żartuj. To wszystko i tak pewnie mi się śni, a wilkołaki nie istnieją... Zaraz się uszczypnę i to wszystko zniknie! AŁAAA!!! - zawyłam z bólu kiedy poczułam kłucie na ramieniu. Ten wstrętny sierściuch mnie ugryzł!! - Jak mogłeś?!

- Chcę ci udowodnić, że to jest na prawdę.

- No, dobra... Już ci wierzę... - powiedziałam z nutą strachy w głosie.

- Rozumiem, że to wszystko może być dla ciebie straszne, ale spróbuję ci to wszystko wyjaśnić.

- Chwila... Skoro ty jesteś wilkołakiem, to czemu mi chcesz to wyjaśniać??

- Bo widzisz.. Ty też jesteś wilkołakiem.


Teraz ten czarny pchlarz już na serio przesadził... Ja? Wilkołakiem? Przeżyłam już wiele pełni księżyca i jakoś nigdy się nie przemieniłam!

- Ja nie jestem żadnym wilkołakiem! Widziałam już wiele pełni, ale nigdy się nic nie działo! - warknęłam już lekko poddenerwowana.

- Tak, bo tamtej nocy wilki cię zaatakowały. Gdybyśmy cię nie przemienili, jad wstrzyknięty przez jednego z naszych by cię w szybkim tempie zabić. Widzisz... Znaleźliśmy nie tą co trzeba. Wilki są odporne na truciznę, ale tylko wilki. Każdego innego by zabiła, a szczególnie...

- Wampira - dokończyłam, pstrykając palcami, wiedząc, o czym mówi. Gdy byłam w bibliotece natknęłam się na pewną książkę, która dotyczyła odwiecznego sporu pomiędzy wilkołakami a wampirami.

- Dokładnie! Czyli twoja wiedza jest większa niż przypuszczałem... Wiesz o walce z wampirami. Jesteś bardzo podobna do wampira. Jasna cera, białe, lśniące zęby, czarne ubrania...

- Czarny to mój ulubiony kolor!!! - znów się oburzyłam. W końcu o gustach się nie dyskutuje! Cóż, ja tak mam, że szybko się wściekam...

- Dobrze, już. Teraz opowiem ci trochę o naszej przemianie... Krążą takie stereotypy na nasz temat, że przemieniamy się tylko przy pełni i gdy jesteśmy pod postacią wilka, zapominamy, kim jesteśmy i niszczymy wszystko co napotkamy. Nie - to nie prawda... No... Może trochę z księżycem. Przemieniamy się każdej nocy, gdy dotknie nas jego blask.

- No a ty? Teraz jest słońce....

- Do tego zmierzam. W nocy nie możemy się transformować w człowieka, to niezależne od nas, ale w dzień... Możemy to kontrolować. Widzisz... Księżyc to nasza jedyna słabość.


Siedziałam na ziemi i nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Byłam wilkołakiem? Ale jak to?

- A, i jeszcze jedno! - powiedział wilk zanim odszedł - Wilkołaki to ścisła tajemnica, z nikim o tym nie rozmawiaj... Dopóki nie poznasz naszego stada.

- Spoko... - już chciałam biec z tym do babci... No trudno. To będzie moja tajemnica. Popatrzyłam w oczy czarnego wilka, a on lekko się do mnie uśmiechnął, po czym pobiegł w las. Nagle usłyszałam wycie, dochodzące z góry. Spojrzałam na skałę gdzieś w górze... I stał tam on. Nie powiem, wyglądało pięknie...


**********************************************************


Kiedy wróciłam już do domu zobaczyłam babcię, która uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Ona po prostu nie potrafiła się na kogoś wściec. Taka już była. Zdjęłam buty, a kurtkę powiesiłam na wieszaku, po czym weszłam do domu. Babcia stała w kuchni i, jak gdyby nigdy nic się nie stało, smażyła naleśniki. Wtedy mój brzuch dał znać, że domaga się bardzo obfitego posiłku. Usiadłam przy stole i zatopiłam moje myśli w ciepłych naleśnikach...


Była już noc. Moment, którego najbardziej się obawiałam. Popatrzyłam za okno.

- ,,Księżyc zaraz wyjdzie zza chmur... Pora się przygotować'' - myślałam. Babcia już pewnie spała, ale mimo wszystko wolałam zachować ostrożność. Założyłam kurtkę, buty i wymknęłam się z domu do lasu.


Szłam przez gąszcz lasu, podążając za ledwo widocznymi śladami zostawionymi przez jakiegoś wilka. Skąd wiedziałam, że to jeden z nas? Na początku były ślady butów, a potem... Łap. Czekałam, kiedy promienie księżyca mnie dosięgną. No i stało się. Poczułam lekkie kłucie w krzyżu, później przerodziło się ono w pieczenie na całym ciele. Kiedy to wszystko już ustało, spojrzałam na moje ręce. Byłam wilkiem.



Nowe życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz