Nowe Życie (Rozdział 22)

77 11 3
                                    

Shiva nagle wyrwała się z ramion Axela. Szczerze, nikt się nie spodziewał takiego obrotu spraw. Wybiegła zza ściany i zaczęła rzucać najróżniejszymi przekleństwami i wyzwiskami w stronę znęcającego się nad Maxem wampira. Skoczyła na niego. W locie przemieniła się w wilka i z obnażonymi kłami wgryzła mu się w szyję. Trysnęła krew. Nie trzeba było czekać długo, aż krwiopijca sam się wykrwawi...

Reszta z rasy zabitego patrzyła z wściekłością na Shivę. Co mnie zdziwiło, w ich oczach dostrzegłam błysk... Przerażenia?

Niewiele myśląc fala wampirów rzuciła się na wilczycę. Ona dzielnie odpierała atak. Niektórym rozpruwała brzuchy pazurami, innym rozdzierała gardła ostrymi kłami. Krew lała się naokoło. Nam też nie trzeba było powtarzać. Od razu wkroczyliśmy do walki. Widząc nasz zapał oraz to, że wygrywamy, Max i parę innych wilków dołączyło się do walki.

Coś mi mignęło przed oczami, powalając przy tym z czterech napastników. Niemożliwe. To była Sarah. Przyłączyła się do tej zaciekłej bitwy, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna. Stanowiła ona bardzo silnego sojusznika. Z nią mieliśmy duże szanse wygrać. Uśmiechnęłam się i, podniesiona na duchu, zaczęłam intensywniej atakować.

Po chwili na ziemi leżały już same ciała wampirów i ze trzy wilków. Wygraliśmy tę bitwę. Jednak coś mnie zaniepokoiło... Wilki, które ocaliliśmy, to wcale nie byli wszyscy porwani.

Jak na zawołanie obok mnie stanął Max.
- Tu jest nas więcej... - powiedział tak, jakbym sama tego jeszcze nie wiedziała.
- Gdzie? - zapytałam cicho.
- W innych korytarzach... W wielu innych... - wzdrygnął się na to. Chyba wiedział, że to wcale nie były wszystkie wampiry, a tylko ich część. On, wiedząc, co tu się dzieje, najwyraźniej bał się bardziej niż my wszyscy.

Wampirów było więcej niż się spodziewaliśmy. Max nam wszystko szczegółowo opowiedział. To, co nas zaatakowało wtedy, podczas tej feralnej walki, którą przegraliśmy, to nie była nawet połowa tych krwiopijców. Z dobrych wiadomości było tyle, że są podzieleni na mniejsze grupki i łatwiej będzie ich zwalczyć.

Oznajmiłam wszystkim, że jak najszybciej musimy odbić resztę wilków z łap naszego wroga. Wszyscy, co do jednego, zgodzili się z tym pomysłem. Nikt nawet nie miał wątpliwości. We wszystkich zebranych obudził się duch walki. To, że przegraliśmy bitwę, jeszcze nie osądza, czy przegramy wojnę.

Postanowiliśmy odpocząć. Kilka naszych wilków leżało bez ducha na ziemi, a większość była ranna. Urazy takie jak złamania, zadrapania oraz głębokie ugryzienia były praktycznie u każdego. Poza mną i Axelem.

Dobrze, że wilkołaki mogą się szybko regenerować, szybciej niż zwykli ludzie. Tak to by już wszyscy padli trupem.

Nowe życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz