Nowe Życie (Rozdział 12)

157 15 0
                                    

  Pobiegłam tam truchtem. Byłam już prawie na miejscu. Zobaczyłam złotowłosego chłopaka. W locie przemieniłam się spowrotem w człowieka i podeszłam do niego.


Axel wyglądał na zamyślonego. Usiedliśmy obok siebie i  patrzyliśmy w dół. Oboje myśleliśmy o tym samym - o wojnie.

- Axel? - powiedziałam mu cicho do ucha.

- Hm? - odpowiedział, zbliżając jego twarz do mojej.

- Gdzie... Gdzie reszta stada?

- Rozproszyliśmy się po całym lesie. Każdy już wie o wojnie. Zdołaliśmy zebrać armię z kilku pobliskich stad. Mamy kilka sojuszy też ze zwierzętami z lasu. Wampirów jest więcej niż się spodziewaliśmy. Jak ktoś je zobaczy, ma nam dać znak. Każdy chodzi po trzy osoby. Nikt nie jest sam.

- A ty...

- Heh, czy ja jestem sam? - uśmiechnął się uwodzicielsko, po czym spojrzał w górę. Nad nami na gałęzi drzewa siedział ogromny orzeł. Swoim bystrym spojrzeniem przeczesywał cały teren, od czasu do czasu wzleciał na niedużą odległość, by móc więcej zobaczyć. Następnie spojrzałam w dół. U stóp wzgórza stał ogromny, ciemnobrązowy niedźwiedź, który od czasu do czasu na nas zerkał.


Czekaliśmy kilka minut w milczeniu.  Oboje rozglądaliśmy się uważnie, poszukując choćby najmniejszego zagrożenia. Niewykluczone było, że wampiry też miały sojuszników. Na przykład nietoperze lub pająki jako szpiedzy. Chwilę później usłyszałam kojący głos Alphy.

- Na razie nic się nie dzieje - spojrzał na mnie z troską w oczach - Mogłaś tu nie przychodzić. Nie daruję sobie, jak ci się coś stanie.

- Nie mogłam nie przyjść. Zależy mi na tobie i na tym stadzie - powiedziałam stanowczo, po czym zmieniłam się w srebrzystego wilka.


Chłopak chwilę patrzył na majestatyczną postać mojego wilka, która stała z dumnie uniesioną głową na wzgórzu. Wiatr rozwiewał mi sierść. Lekko się uśmiechnęłam. Usłyszałam, że Axel wstał. Odwróciłam głowę. Patrzyłam w piękne, złote oczy wilka o równie złotej, lśniącej sierści. Podszedł do mnie i objął łapą. Przytulił mnie. W jego zmrużonych oczach dostrzegłam błysk łzy. 

- Eva, obiecaj mi coś - mówił - Nie pozwól, żeby ci się coś stało.


Staliśmy na wzgórzu obok siebie. Patrzyliśmy w las. Naszemu wzroku nie umknęło nic. Nagle coś usłyszałam. Głos jednego z naszych. Wycie.

- To alarm - usłyszałam słowa, których nie chciałam usłyszeć od Axela. Choć wiedziałam, że to prawda, nie mogłam się pogodzić z myślą, że w bitwie zginie tyle wilków... W dodatku z mojego stada. 


Atak wampirów był nieunikniony. Mimo wszystko mamy jakieś szanse na wygraną. Wszystkie wilki, orły, niedźwiedzie i inne sojusznicze leśne stworzenia zebrały się wokół wzgórza, na którym staliśmy. Było nas niewyobrażalnie dużo. Zaczęła się wojna. Axel uniósł do góry pysk i zawył. Później w jego ślady poszłam ja, a później reszta wilków z naszego stada, jak i z tych innych.


To my dowodziliśmy bitwą. To od nas zależały losy lasu. To my decydowaliśmy o tym, która strona wygra. To my byliśmy śmiercią i życiem.



Hmm, no i jak kolejny rozdział? Mam nadzieję, że może być ;p Przepraszam was bardzo, nie bijcie za tą nieobecność xD Po prostu nie miałam czasu pisać :* Ale wynagrodzę wam to wkrótce nową książką... Więcej już nie powiem :*

Nowe życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz