Nowe Życie (Rozdział 14)

134 13 0
                                    

Staliśmy po przegranej stronie. Jakbym została, pewnie mnie też by spętali sznurami i gdzieś zabrali lub już bym była nieżywa.

Teraz już nie mieliśmy żadnych szans na wygraną. Ja, wraz z Shivą, Axelem i czterema innymi wilkami postanowiliśmy znaleźć sobie kryjówkę, by ci przeklęci krwiopijcy nas nie wyczaili i nie pojmali. Byłam wyczerpana. Szłam wolnym krokiem, włócząc łapami po ziemi. Mi jak i zarówno złotemu wilkowi chciało się bardzo pić i  jeść. I chyba nie tylko nam... Cała reszta była równie zmęczona. 

Musieliśmy wygrać. Przegrana nie wchodziła w grę. Ci, co jeszcze żyją i zostali pojmani, muszą zostać odbici! Przez nas! Musieliśmy coś zrobić. Wampirów było o wiele więcej niż przypuszczaliśmy. Nie stawialiśmy na nic powyżej setki. Wpadłam na pewien ryzykowny pomysł. Wszystkie stada z naszego lasu zostały porwane. Poza nami. Jednak... Nie tylko nasz las był zamieszkany przez wilki. 

- Axel... - zaczęłam mówić, na co on od razu mi przerwał.

- Wiem - powiedział, po czym po chwili dodał, tym razem do wszystkich. - Słuchajcie. Nie możemy się teraz poddać. Wasz alpha - wskazał na dwa wilki z innego stada - Został porwany przez wampiry. Musimy go odbić, jak i resztę naszych stad. Nie możemy ich zostawić na pastwę krwiopijców. Ja, wraz z moją Evą, wpadliśmy na pomysł, który może nam pomóc wygrać... Czeka nas bardzo ryzykowna wędrówka. Wiem, gdzie przebywa jedno z najsilniejszych stad. Oni jednak mają pewien problem i nie dadzą się tak łatwo przekonać... Możliwe, że nawet trzeba będzie walczyć. Oni bowiem nie mają alphy - na jego słowa zamarłam. Nie mają alphy? Przecież wilki... Nie mogą!

Stałam przez chwilę pod postacią srebrnego wilka i wpatrywałam się w Axela. Zastanowiłam się, jak stado radzi sobie bez przywódcy? Jak oni się razem synchronizują, skąd wiedzą co mają robić? Czy tak żyje im się łatwo, czy wręcz przeciwnie, czy potrzebują pomocy? Zastanawiałam się. Przemieniłam się w człowieka i spostrzegłam, że moje włosy teraz lśniły. Ich kolor zmienił się na srebrny. Kolor identyczny jak mojej sierści podczas bycia wilkiem.

- Niemożliwe... -mruczał Axel wpatrując się we mnie złotymi oczami. Jego złota sierść nagle zaczęła lśnić. Uniósł się powoli do góry. Poczułam, że moje łapy również odrywają się od ziemi. Nagle oślepiło mnie blade światło. Nie wiedziałam co się dzieje. 

Na naszych szyjach pojawiły się dziwne wisiorki. Mój był półksiężycem. Spojrzałam na ten Axela. Jego też, ale druga połówka. Poczułam, że coś mną szarpnęło. To on. Półksiężyc. Nieubłaganie chciał złączyć się ze swoją drugą połową. W końcu się poddałam. Wisiorki złączyły się. Nasze oczy zaczęły świecić. Moje na srebrny, Axela na złoty kolor. Oślepiło mnie. Znowu.

Obudziłam się. Leżałam na trawie. Obok mnie siedział Axel w postaci człowieka.

- Obudziłaś się wreszcie, śpiąca królewno - zażartował i uśmiechnął się. - Te wisiorki - wskazał na półksiężyc - Dają nam siłę. Gdy jakiś wampir nas ugryzie lub podrapie, rany prawie od razu się goją. To jest właśnie moc półksiężyców.

- Super - odpowiedziałam i zaczęłam oglądać swój wisiorek.

- Kiedyś już o nim słyszałem... Podobno mogą nie tylko uzdrawiać, ale ten, kto je nosi staje się nieśmiertelny i nie starzeje się. Ale... To tylko legendy.

- Skoro ,,legendą'' było to, że odradza rany, to ta ,,legenda" o nieśmiertelności również może być prawdziwa...

- Masz rację. Ale mimo wszystko te wisiorki dają nam dużą szansę na wygranie tej wojny. Musimy tylko zyskać sojuszników.

I ruszyliśmy w daleką drogę.

Nowe życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz