Nowe Życie (Rozdział 10)

185 17 2
                                    

  - Dobrze - przetarła oczy i ziewnęła, a ja do niej podeszłam i ją uściskałam. Ona nic nie wiedziała o wilkołakach i wampirach, ani o ich istnieniu... Dałabym wiele, żeby znów być normalną...  


Zeszłam na dół aby zrobić śniadanie.

- Co byś zjadła, babciu? - zapytałam.

- Wiesz, dzisiaj ja coś zrobię - powiedziała. Nieco się zdziwiłam. Babcia wyglądała na zakłopotaną i trochę... Smutną? Przypatrzyłam się uważnie jej twarzy. Tak. Była smutna. A ja nie wiedziałam dlaczemu ( połączenie ,,czemu'' i ,,dlaczego'' - ulubione słowo Arkini xd ) tak jest.

- Dlaczemu jesteś smutna? - zapytałam, a wtedy ona się lekko uśmiechnęła. 

- Dlaczemu... - powiedziała z nutką śmiechu w głosie. To słowo zawsze ją bawiło...


Siedziałam już przy stole. Na śniadanie było dzisiaj coś niecodziennego... Babcia zrobiła mnóstwo potraw. 

- Czy to jakaś okazja? Że jest tak dużo na stole, i to takich wykwitnych potraw? - spytałam.

- Czy musi być jakaś okazja, aby zjeść dobre i obfite śniadanie? - mówiła - Ale tak. To jest jakaś okazja. - posmutniała. Na widok jej miny też zrobiłam się smutna.

- Co się stało?

- Eva, jesteś już duża... Zdecydowałam, że zamieszkasz sama. Wyprowadzam się. Ale nie martw się, będę cię często odwiedzać... - to już jasne dlaczemu była smutna. Poczułam lekką złość, która po chwili ustała, gdy ponownie na nią spojrzałam. Westchnęłam.

- Dobrze. To kiedy wyjeżdżasz?


******************************


Następnego dnia, kiedy wyszłyśmy z domu, usłyszałam wycie. Babcia spojrzała za siebie i powiedziała:

- Uważaj na siebie.

- Dobrze - sama nawet nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Spojrzałam na babcię jeszcze raz. Doszłyśmy już do przystanku autobusowego. 


Kilka minut później przyjechał autobus. Babcia wsiadła do niego, a ja patrzyłam na nią ze smutkiem. Odjechała. Spojrzałam na drogę i westchnęłam.

- To zostałyśmy same - mówiłam - Ja i mój wilk - po tych słowach, sama nie wiem jak, ale przemieniłam się. Moja dotychczas szara sierść stała się srebrna. Połyskiwała w promieniach słońca. Pysk miałam biały, łapy też, nawet jeśli się czymś ubrudziły, i tak potrafiły w mgnieniu oka zabłyszczeć i się oczyścić.


Pod wilczą postacią puściłam się pędem w stronę lasu. Zobaczyłam Axela siedzącego pod drzewem. Widać było, że coś jest nie tak. Był bardzo wkurzony ( choć to i tak za lekkie słowo ). Podeszłam do złotego wilka i zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać, on mnie wyprzedził:

- Alpha nie żyje.

- Ż-ż-że cooo????? - spytałam bardzo zdziwiona.

- Zabity przez wampiry - warknął cicho. 

- To.. kto teraz jest.. Alphą? - nie odpowiedział mi na pytanie. Podniósł wzrok z ziemi i spojrzał w moje oczy. Jego kolor ( oczu ) zmienił się na błękitny...

- Masz błękitne o... - powiedzieliśmy w tym samym czasie. Jego wzrok wyrażał zdziwienie.


Max POV


Cholera!!! Moja łapa... Szlag!! Głupie wampiry... Trzeba się gdzieś ukryć! Czemu nie zdołałem obronić Alphy?! To moja wina... Au!! Moja łapa!!! Moja głęboka rana po udrapnięciu tej wampirzycy tak piekła... 

- Shiva? - spytałem.

- Tak? 

- Alpha... Czy on na pewno...

- Niestety.


Na jej słowa spuściłem wzrok. Czemu?! Czemu go nie ma?! No ale jest plus... Jego następcą jest Axel... On nas dobrze poprowadzi!

Nowe życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz