13.10.1943

1.5K 115 16
                                    

-Duszę się...J..Jaa..ne..kkk, powie..t..rzaaa..-usiłuję krzyczeć, błagać o pomoc. Nikogo nie ma. Moje oczy błądzą po ciemnej przestrzeni wokół mnie. Gdzie podziali się ludzie z baraku? Umarłam? Dlaczego czuję, że się duszę? Nerwowo łykam powietrze, które gęstnieje z minuty na minutę i nagle czyjaś chłodna koścista dłoń dotyka mojego czoła i szarpie za wychudzone ramię.
-Antosiu!-słyszę, po czym otwieram oczy i widzę nad sobą kobietę. Znów jestem w baraku, leżę na swojej pryczy, mimo tego nie czuję ulgi.
-To był tylko sen-kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie, lecz chwilę po tym chyba zrozumiała, że ten sen wcale nie był najgorszym, co mogło mi się przydarzyć. Spojrzałam na nią.
-Dziękuję- wyszeptałam. Nie chciałam, by czuła się źle z mojego powodu.
Nie zasnęłam już do rana. Musiałam spotkać się z Jankiem, musiałam z nim porozmawiać.
Nie spotkałam, nie porozmawiałam. Tej nocy Janek zmarł. Powiedział mi o tym mężczyzna mieszkający z nim w baraku. Przyszli po niego wieczorem, przysli i on...już nie wrócił. Poczułam jak z mojego ciała odpływa resztka energii, którą tliła we mnie osoba mojego przyjaciela. Wycieram co jakiś czas mokre od łez oczy. Trzymam w dłoni kawałek ołówka i wiem, że moim jedynym przyjacielem teraz są wyblakłe kartki tego notesu. Nigdy jeszcze nie czułam się aż tak źle, pragnę umrzeć, nie mam siły żyć. Śmierć, to droga ucieczki, moje jedyne rozwiązanie, ostatnia nadzieja...

Wspomnienia z AuschwitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz