1.03.1943

2K 147 27
                                    


Obudziłam się w nocy, gdyż potrzeba załatwienia się była na tyle silna, że zbudziła mnie ze snu. Zaraz po wykonanej czynności chciałam się położyć, jednak przed moimi oczami mignął cień. Przetarłam wtedy oczy i wytężyłam wzrok, jednak niczego nie zdołałam dostrzec ponownie. Pomyślałam, że mój wycieńczony umysł płata mi figle, lecz po chwili owy cień przesunął się po ścianie. Było ciemno, jednak jestem pewna, że coś widziałam na kształt cienia. Przestraszyłam się i wślizgnęłam się na "łóżko", szybko zamknęłam oczy i wtedy ten cichy szept, który usłyszałam nagle "Zginiesz tu". Czy to mój umysł? Szept był cichy, ale nie wiem czy dochodził akurat z mojej głowy...Bardzo się bałam, nie wiedziałam co się dzieje... Dziś wcale nie jest lepiej, nadal się boję, może trochę mniej. Oczywiście zdałam relację z tego co wydarzyło się w nocy Jankowi, o dziwo zrozumiał moje obawy i nie uznał mnie za wariatkę, choć sama się za takową już uważałam. 

Dziś praca była ciężka, dzień okropny. Byłam świadkiem sytuacji, która na pewno na długo zostanie w mojej pamięci. Ssman zdjął czapkę z głowy młodego chłopaka, po czym rzucił ją na druty. Chłopak był w szoku, kiedy niemiec kazał mu ją przynieść. Za nie wykonanie polecenia karą była śmierć, jednak ja wiedziałam, że gdy je wykona również pożegna się z życiem. Młodzieniec ruszył po czapkę, a wtedy kula na wylot przeszyła jego czaszkę. Łzy napłynęły mi do oczu. Świetnie zdawałam sobie sprawę, że strażnik dostanie 3 dni urlopu za zabicie więźnia, który rzekomo chciał uciec... Janek również to widział, zacisnął zęby ze złości, jednak niczego nie powiedział. To mój przyjaciel... Stanowczo, jedyny i prawdziwy przyjaciel.

Wspomnienia z AuschwitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz