27.01.1945r.

1.1K 71 2
                                    


Żyję, przeżyłam, jestem i jednocześnie mnie nie ma. Wyzwolili nasz obóz, nie muszę ukrywać dziennika, nie zabiorą mi go. Powiedzieli, że będę mogła niebawem wrócić do domu. "Gdzie jest Janek?" spytałam, nie wiedzą. Nie wiedzą kim jest Janek. Podaję im numer obozowy, dalej nie wiedzą. Zrezygnowana idę przed siebie, wychodzę za druty i mimowolnie cofam się. Zaczynam płakać, przecież wyszłam za druty, jestem za bramą obozu. Upadam na kolana dotykam ziemi, trawy, roślin, wydają się być inne. Te za bramą były zniewolone, te tutaj są jakby żywsze, bardziej zielone, wolne. Zwariowałam. Co mam zrobić ze swoim życiem? Co ja mam zrobić? Czy tata żyje? Czy......


4.02.1945r

Dotarłam do domu, stoi jak stał. Wchodzę do środka, drzwi numer 5, pukam..Cisza. Pukam drugi raz, otwierają się. Mama, w drzwiach stanęła mama. Nie wierzę, że ją widzę, nie wierzę że jestem w domu, nie wierzę, że to przetrwałam. Ściskam ją, płaczę, znów płaczę. Nie powiem jej wszystkiego, lepiej żeby nie wiedziała, nie od razu.


27.01.1946r

Minął rok, jest trochę lepiej, jednak nie mogę zapomnieć. W nocy śnią mi się koszmary, budzę się z krzykiem, mama przybiega, tuli mnie, trochę pomaga. 


4.04.1947r

 Odnalazł mnie...Jest tu, przyjechał, przeżył, żyje. 2 lata minęły, Janek żyje. Okazało się, że wzięli go na robotę do domku niemców, jako ogrodnika. Tak długo szukał i znalazł, tak bardzo się cieszę na jego widok. 


25.08.1947r

Jestem jego żoną, oboje nosimy w sercu ślad tych wydarzeń, jednak on pomaga mi się z tym uporać, jest silniejszy niż ja, w końcu nikt nie rozumie mnie lepiej, niż on. 

Wspomnienia z AuschwitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz