5. Dom Córki Nocy

486 37 4
                                    

Od początku... Jesteś jednym z najsilniejszych Majarów mieszkających w Śródziemiu. Ty, córka nocy, Twój brat Farnas (zbliżone tłumaczenie - ciemność) i wasza matka Ellna (imię gwiazdy), mieszkaliście na zachodzie, gdzie wzniesiono dla was pałac wykuty w czarnym granicie. Od strony wejścia, na czarnych ścianach płonęły malutkie latarnie, rozłożone w taki sposób, że w nocy z oddali można było je wziąć za gwiazdy na ciemnym niebie. Gdy tylko ukończono jego budowę wasza matka opuściła was i wróciła do Valinoru z którego pochodziła. Młody wtedy ród elfów w podziękowaniu za pomoc i umiejętności jakie im przekazała, nazwał jej imieniem jedną z gwiazd, która jako pierwsza ukazywała się tuż po zachodzie słońca. Po odejściu Ellny cała odpowiedzialność za Quentich spadła na Twojego brata, który zdawał się tym nie martwić. Mało tego, ponadto od jakiegoś czasu poczynał sobie jak król. Był porywczy i wyniosły, przez co zaczął przyciągać uwagę Mrocznego Valara. Już kiedyś mieliście z nim do czynienia, ale nigdy do tej pory nie zakłócał waszego spokoju. "Pewnie byś się z nim dogadał" mówiłaś bratu "Obydwoje nosicie głowę wyżej niż szyję." "Nie truj mi." ucinał

Pewnego dnia przybył do was posłaniec. Nie był urodziwy, ale nie aż tak odpychający. Farnas przywitał go iście po królewsku - siedząc na tronie kazał mu się przed sobą pokłonić. Mimo, że ciut zdezorientowany posłaniec zrobił to, po czym przekazał list. Najpierw przeczytał go Farnas, potem dał go Tobie. W pełnym pochwał i umizgów liście, była zawarta treść, która Cię zaniepokoiła. "Prośba o przybycie własne oraz z licznym wojskiem do jego wielmożnego pałacu w Ered-Engrin? To nie wróży nic dobrego." pomyślałaś i zwróciłaś się do brata.

- Mogę Cię prosić na słówko...

Odeszliście do bocznej, mniejszej sali, zostawiając posła.

- Co postanawiasz? - zapytałaś

- Podziękuję za pochwały i spełnię prośbę.

Przez chwilę milczałaś czekając na ciąg dalszy np. w stylu "Nie no co ty" albo "Żartuję", ale Farnas był całkowicie poważny.

- Czyś Ty na głowę upadł?! Melkorowi chcesz wysłać wojsko?! To może od razu sam się zamkniesz w jego lochu!

- Przestań się pieklić. Mam dobry pomysł: Przecież to okazja, żeby dowiedzieć się co kombinuje i mieć go na oku.

- To żaden pomysł. Melkor jest zbyt niebezpieczny by tak po prostu wstąpić w jego szeregi.

- Pamiętasz co mówiła matka? "Jesteście jedynymi istotami, które za wczas mogą powstrzymać Melkora i uchronić młody ród Quentich".

Po namyśle odpowiedziałaś.

- Wydaje mi się, że matka by nie była dumna z Twojego planu, ale powiedzmy, że wyślesz tam wojsko. I co zostawisz mnie tu samą?

- W tym rzecz, Ty pojedziesz.

- Co?- przekrzywiłaś głowę nie wiedząc o co mu do końca chodzi. - Chcesz mnie wysłać w paszczę lwa?

- Wszystko Ci wytłumaczę, daj mi tylko...

- Nie, nie odprawiaj poselstwa. Najpierw mi wytłumaczysz, a potem napiszesz równie oklepane podziękowania i pochwały, wraz z odpowiedzią. 

- W takim razie weź to. - Farnas podał Tobie czarną tasiemkę w której tkwił mały biały kamyk - To okruch z mojego Palantira, którego używam do kontaktowania się z naszą matką. Jeśli będziesz miała go przy sobie, zawsze będziesz mogła mnie wezwać.

- Twój plan nie trzyma się kupy. - powiedziałaś markotnie przewiązując tasiemkę wokół szyi.

- A mi się wydaje, że wręcz przeciwnie. Będziesz go obserwować, a jakby coś będę się z Tobą łączył poprzez Palantir.

- Cóż mam nadzieję, że przeżyjemy. - uśmiechnęłaś się ponuro i ruszyłaś do swojej komnaty, aby się przygotować do wyjazdu.

"Sprzeciw nic tu nie pomoże" myślałaś "Wystarczy wczuć się w rolę. Będę wredna, poważna, a jak będzie trzeba agresywna! Tylko w taki sposób tam przetrwam".

{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz