14. Szept

352 37 5
                                    

Poczułaś przejmujący chód. Wtuliłaś się mocniej w długi czarny koc. Przez chwilę tak leżałaś odzyskując świadomość. Przejechałaś palcami po kocu, który był dziwnie nie przyjemny w dotyku. Był ze śliskiego materiału, i okrywał Cię jak peleryna... Otworzyłaś oczy tak szeroko, aż Cię zabolały. Przetarłaś je i przyjrzałaś się najbliższemu otoczeniu. Była chyba 4 nad ranem. Leżałaś na ziemi pomiędzy szumiącą trawą. W miejscu na którym wczoraj płonęły ogniska były tylko dwie kupy popiołów. W tym momencie usłyszałaś westchnięcie. To Sauron poruszył się przez sen. Leżałaś głową oparta o jego ramię i przykryta jego peleryno-płaszczem. Impuls doszedł do mózgu dopiero po chwili. Drgnęłaś niespokojnie.

Sauron otworzył oczy. Jego zaspane myśli również nie połączyły faktów od razu. Gdy Cię zobaczył leżał tak chwilę, Ale zaraz szarpnął się. Zsunęłaś się z jego peleryny na ziemię, a po chwili wstałaś. Rozczesałaś palcami włosy i przeciągnęłaś się.

Sauron podparł się na łokciach i przetarł oczy.

- Czy...

- Nie, nie sądzę. Nie wiem.

- Na pewno nie. - Majar podniósł się i przeciągnął - Spałaś na moim płaszczu?

- Było mi zimno, a Twój płaszcz był ciepły. - argumentowałaś - Ty za to mi go nie zabrałaś.

- Może, lepiej będzie więcej do tego nie będziemy już wracać. Nigdy.

- Tak, tak będzie lepiej. - powiedziałaś i poczułaś jak na twarz spływają Ci rumieńce.

* * *

Zanim osiodłaliście konie, było już po 8. W milczeniu ruszyliście w dalszą drogę. Co prawda konie wzdragały się przed wejściem do lasu pod którym nocowaliście, ale w końcu pokonały niepokój. Jechaliście po niewydeptanej, lecz wciąż widocznej ścieżce. Zimny wietrzyk wiał, poruszając liśćmi. Las był gęsty na tyle, że ciężko było zobaczyć niebo, ale było na tyle jasno, że widzieliście pojedyncze pączki zakwitające na wiosnę. "I tak za wcześnie kwitną jak na pączki drzew." pomyślałaś.

- Czy ten las ma jakąś nazwę? - przerwałaś ciszę.

- Las jak las. Nie wiem czy ma nazwę.

- Nie chciałbyś go nazwać?

- A po co nazywać las?

- Widzę, że nie umiesz się bawić. - wzruszyłaś ramionami - Ja nazwałbym to Puszczą, bo jest tu dość gęsto. Ale z racji, że jest tu dość jasno można go nazwać Słoneczna Puszcza, albo Zielona Puszcza.

- Mało kreatywne - wyszczerzył zęby - Ja bym nazwał ją Lasem Dwóch Ognisk.

Uśmiechnęłaś się.

- Może bardziej szczegółowo? Las Błękitnego Ogniska - dodałaś rzeczowo.

- Wolałbym Czerwonego Ogniska.

- Ale to mój ogień był bardziej trwały.

- Ale za to... - urwał.

Wsłuchaliście się w ciszę. Z przerażeniem stwierdziłaś, że usłyszałaś czyjś szept... I znów.

- Co to jest? Słyszysz? - szepnęłaś

Sauron wstrzymał konia i stanął w strzemionach.

- To, tylko wiatr.

- O ile mi wiadomo wiatr nie mówi, a to ewidentnie był czyjś szept.

- Co mówił? - zapytał z pełną powagą.

- A bo ja wiem! - wybuchłaś -  Nie słucham go! Jest co najmniej niepokojący!

Sauron uniósł rękę, aby Cię uciszyć. Wtem kolejny podmuch chłodnego powietrza przyniósł kolejny szept. Był to zlepek kilku słów, których nie dało się rozróżnić.

- Jesteśmy blisko - oznajmił Sauron i ruszył dalej

- Myślałam, że czarownica mieszka na bagnach. - zawołałaś zza jego pleców.

- A myślisz, że skąd tu tyle roślin. One żerują na bogatych w minerały bagnach, do których na dodatek, co jakiś czas są wylewane resztki magicznych eliksirów i innych świństw. 

Koń Saurona parsknął. Belly stanęła i nie chciała się dalej ruszyć. 

- Będziemy musieli iść dalej pieszo. - powiedział zeskakując z czarnego wierzchowca. 

- Nie zostawię tu Belly! - zaprotestowałaś.

- Aż tak Ci na niej zależy? - zapytał z politowaniem, jakby mówił do dziecka, które nie chce zrezygnować z pluszowej zabawki.

- Yhy - pokiwałaś głową

- Nic jej nie będzie, przywiąż ją do drzewa i chodź. Im dłużej zwlekasz tym szybciej ktoś może ją odnaleźć i zabrać.

- Ładna mi motywacja - burknęłaś i zeszłaś z konia 

Ociągając się przywiązałaś ją do drzewa i ruszyłaś w głąb puszczy tuż za Sauronem...  

{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz