21. Topór

355 35 6
                                    

Szłaś szerokim korytarzem prowadzącym do sali tronowej. Nie miałaś pojęcia co taki Melkor mógł od Ciebie chcieć? „A co jeśli dowiedział się o nas? Czyżby ta informacja tak szybko się rozniosła? Nie, to nie możliwe, na pewno chodzi o coś innego." Z tą myślą przeszłaś przez dwu skrzydłowe, wykute w skale drzwi. 

Tuż przed tronem stał wysoki, dostojny Valar. Był co najmniej o głowę wyższy od Ciebie, a okrywał go długi czarny płaszcz. Na głowie miał srebrną koronę w której tkwiły trzy jaśniejące Silmarille.

- Dzień dobry – przywitałaś się.

- Przywołałem Cię – zaczął bez ogródek – aby wręczyć Ci pewną rzecz, ponieważ współpracujesz ze mną i jesteś gotowa wesprzeć mnie swoją siłą w wojnie z Quentimi.

Cała ta gadka była bardzo oficjalna, ale przyjęłaś ją z należytym szacunkiem. Zaraz też z bocznych drzwi wyszedł ubrany w zbroję mężczyzna. Był niższy od Ciebie, a spod żelaznego hełmu, spływały mu na ramiona długie jasne włosy. Podszedł do Ciebie i podsunął Ci pod nos dużą ozdobną poduszkę na której leżała złota bransoleta. Wzięłaś ją do ręki i obejrzałaś dokładnie. Miała zapięcie na zatrzask, brzegi i wewnętrzną powierzchnię pokrywało złoto, świecące w blasku słońca, a zewnętrzną część zajmowały równo powtykane drobne białe brylanty. Przypominały Ci ten sam brylant, który Sauron dostał od Qunei. Uśmiechnęłaś się w podziękowaniu, lecz Twoją uwagę przykuł odchodzący wojownik.

- Kto to był? – zapytałaś gdy zniknął za drzwiami.

Melkor zmarszczył brwi nie rozumiejąc dlaczego pytasz o jego sługę.

- To Oron, dowódca straży.

- I dostarcza biżuterię? – uśmiechnęłaś się półgębkiem, lecz ostrzeżona chłodnym spojrzeniem Melkora, umilkłaś.

- Chcę jeszcze Cię zapytać – Melkor wrócił na tron i rozsiadł się wygodnie – Jak Ci się tutaj żyje?

- Całkiem dobrze, w końcu przywykłam do ponurych i mrocznych twierdz.

- To dobrze. – nie wyczuł lub zignorował Twój sarkazm. - Przypuszczam, że Sauron dostarcza Ci rozrywkę.

Odruchowo chciałaś odpowiedzieć głupią uwagą np. Gdybyś wiedział co działo się wczoraj wieczorem, nie zadawałbyś takich głupich pytań... Ale ugryzłaś się w język.

- Ogólnie większość czasu spędza w kuźni. Nie wiem co tam robi, ale robi to sumiennie. - powiedziałaś bawiąc się bransoletą.

- Tym lepiej dla niego. Będzie jednym z najlepiej przygotowanych dowódców. Możesz już odejść, a jeśli spotkałabyś Saurona powiedz żeby pośpieszył się z robotą.

Skinęłaś głową i wyszłaś. Gdy drzwi się za Tobą zamknęły przez sekundę poczułaś taki chłód, że dostałaś gęsiej skórki. "Uh... Można się nie bać Melkora, lecz mimo wszystko trzeba przyznać, że jest straszny." i bez dalszego ociągania ruszyłaś w miejsce, gdzie byłaś pewna, że zostaniesz Saurona.

***

Zastałaś go oczywiście w kuźni. Tym razem gdy tylko Cię zobaczył, odłożył narzędzia i podszedł.

- Więc co się stało? - spytał ściągając rękawice.

- Kazał Ci powtórzyć, żebyś pośpieszył się z robotą. - przyjrzałaś mu się - Ale widzę, że się nie obijasz.

Sauron miał na sobie kolczugę z drobnych obręczy, na którą miał założoną lśniącą zbroję z czerwonym znakiem oka nad którym widniała jakby trzy szczytowa góra z trzema diamentami. Rękawy kolczugi były usztywnione przez metalowe części, które oplatały ramiona.

- To twoje własne godło? - zapytałaś wodząc palcami po jego zbroi.

- Można tak powiedzieć, jest nim oznaczony cały mój odział.

- Ja też coś dostałam. - pokazałaś mu bransoletę.

Sauron uśmiechnął się.

- Wiem, sam ją zrobiłem.

- Jest piękna... Ale czemu to Melkor mi ją dał?

Sauron wyraźnie się zmieszał.

- Nie wiem. Kazał mi zrobić bransoletę więc ją zrobiłem. Nie wiedziałem,że jest dla Ciebie. - to mówiąc wziął Cię za prawą rękę i zatrzasnął ozdobę na nadgarstku.

- Więc jednak wybierasz się na wojnę? - zapytałaś smutno.

- Tak, ale nie martw się nie potrwa to długo. - Sauron pocałował Cię w nos.

Przeszedł Cię przyjemny dreszcz zaskoczenia.

- W dodatku mam nową broń. Jest mordercza, lecz na tyle lekka, że nawet Ty ją udźwigniesz. - to mówiąc wskazał na ogromny topór oparty o kowadło.

- Sugerujesz, że jestem za słaba, żeby podnieść broń? - zapytałaś zadziornie o od razu podeszłaś po topór.

Wzięłaś go w obie ręce i podniosłaś, aż nad głowę.

- To podejrzane - powiedziałaś opierając go na ramionach niczym sztangę - nigdy jeszcze nie trzymałam tak lekkiej broni. Zrobiłeś ją z papieru?

I zaczęłaś paradować z toporem na ramionach, wywołując uśmiech na ustach Saurona...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz