Szłaś szerokim korytarzem prowadzącym do sali tronowej. Nie miałaś pojęcia co taki Melkor mógł od Ciebie chcieć? „A co jeśli dowiedział się o nas? Czyżby ta informacja tak szybko się rozniosła? Nie, to nie możliwe, na pewno chodzi o coś innego." Z tą myślą przeszłaś przez dwu skrzydłowe, wykute w skale drzwi.
Tuż przed tronem stał wysoki, dostojny Valar. Był co najmniej o głowę wyższy od Ciebie, a okrywał go długi czarny płaszcz. Na głowie miał srebrną koronę w której tkwiły trzy jaśniejące Silmarille.
- Dzień dobry – przywitałaś się.
- Przywołałem Cię – zaczął bez ogródek – aby wręczyć Ci pewną rzecz, ponieważ współpracujesz ze mną i jesteś gotowa wesprzeć mnie swoją siłą w wojnie z Quentimi.
Cała ta gadka była bardzo oficjalna, ale przyjęłaś ją z należytym szacunkiem. Zaraz też z bocznych drzwi wyszedł ubrany w zbroję mężczyzna. Był niższy od Ciebie, a spod żelaznego hełmu, spływały mu na ramiona długie jasne włosy. Podszedł do Ciebie i podsunął Ci pod nos dużą ozdobną poduszkę na której leżała złota bransoleta. Wzięłaś ją do ręki i obejrzałaś dokładnie. Miała zapięcie na zatrzask, brzegi i wewnętrzną powierzchnię pokrywało złoto, świecące w blasku słońca, a zewnętrzną część zajmowały równo powtykane drobne białe brylanty. Przypominały Ci ten sam brylant, który Sauron dostał od Qunei. Uśmiechnęłaś się w podziękowaniu, lecz Twoją uwagę przykuł odchodzący wojownik.
- Kto to był? – zapytałaś gdy zniknął za drzwiami.
Melkor zmarszczył brwi nie rozumiejąc dlaczego pytasz o jego sługę.
- To Oron, dowódca straży.
- I dostarcza biżuterię? – uśmiechnęłaś się półgębkiem, lecz ostrzeżona chłodnym spojrzeniem Melkora, umilkłaś.
- Chcę jeszcze Cię zapytać – Melkor wrócił na tron i rozsiadł się wygodnie – Jak Ci się tutaj żyje?
- Całkiem dobrze, w końcu przywykłam do ponurych i mrocznych twierdz.
- To dobrze. – nie wyczuł lub zignorował Twój sarkazm. - Przypuszczam, że Sauron dostarcza Ci rozrywkę.
Odruchowo chciałaś odpowiedzieć głupią uwagą np. Gdybyś wiedział co działo się wczoraj wieczorem, nie zadawałbyś takich głupich pytań... Ale ugryzłaś się w język.
- Ogólnie większość czasu spędza w kuźni. Nie wiem co tam robi, ale robi to sumiennie. - powiedziałaś bawiąc się bransoletą.
- Tym lepiej dla niego. Będzie jednym z najlepiej przygotowanych dowódców. Możesz już odejść, a jeśli spotkałabyś Saurona powiedz żeby pośpieszył się z robotą.
Skinęłaś głową i wyszłaś. Gdy drzwi się za Tobą zamknęły przez sekundę poczułaś taki chłód, że dostałaś gęsiej skórki. "Uh... Można się nie bać Melkora, lecz mimo wszystko trzeba przyznać, że jest straszny." i bez dalszego ociągania ruszyłaś w miejsce, gdzie byłaś pewna, że zostaniesz Saurona.
***
Zastałaś go oczywiście w kuźni. Tym razem gdy tylko Cię zobaczył, odłożył narzędzia i podszedł.
- Więc co się stało? - spytał ściągając rękawice.
- Kazał Ci powtórzyć, żebyś pośpieszył się z robotą. - przyjrzałaś mu się - Ale widzę, że się nie obijasz.
Sauron miał na sobie kolczugę z drobnych obręczy, na którą miał założoną lśniącą zbroję z czerwonym znakiem oka nad którym widniała jakby trzy szczytowa góra z trzema diamentami. Rękawy kolczugi były usztywnione przez metalowe części, które oplatały ramiona.
- To twoje własne godło? - zapytałaś wodząc palcami po jego zbroi.
- Można tak powiedzieć, jest nim oznaczony cały mój odział.
- Ja też coś dostałam. - pokazałaś mu bransoletę.
Sauron uśmiechnął się.
- Wiem, sam ją zrobiłem.
- Jest piękna... Ale czemu to Melkor mi ją dał?
Sauron wyraźnie się zmieszał.
- Nie wiem. Kazał mi zrobić bransoletę więc ją zrobiłem. Nie wiedziałem,że jest dla Ciebie. - to mówiąc wziął Cię za prawą rękę i zatrzasnął ozdobę na nadgarstku.
- Więc jednak wybierasz się na wojnę? - zapytałaś smutno.
- Tak, ale nie martw się nie potrwa to długo. - Sauron pocałował Cię w nos.
Przeszedł Cię przyjemny dreszcz zaskoczenia.
- W dodatku mam nową broń. Jest mordercza, lecz na tyle lekka, że nawet Ty ją udźwigniesz. - to mówiąc wskazał na ogromny topór oparty o kowadło.
- Sugerujesz, że jestem za słaba, żeby podnieść broń? - zapytałaś zadziornie o od razu podeszłaś po topór.
Wzięłaś go w obie ręce i podniosłaś, aż nad głowę.
- To podejrzane - powiedziałaś opierając go na ramionach niczym sztangę - nigdy jeszcze nie trzymałam tak lekkiej broni. Zrobiłeś ją z papieru?
I zaczęłaś paradować z toporem na ramionach, wywołując uśmiech na ustach Saurona...
CZYTASZ
{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*
FanfictionOto dzieje Władcy Ciemności jeszcze przed LOTR [czasy Silmarillion]. Dość nieprawdopodobna historia, z Twoim "skromnym" udziałem, który zmieni bieg całej historii. Wyobraź sobie: Siebie jako dostojnego Majara, bez którego plany Morgotha* mogą się n...