51. Smok

230 29 4
                                    

Ten tydzień był bardzo nerwowy. Saurona praktycznie nie było. Zastanawiałaś się nad tym czy on w ogóle jest w twierdzy. Gdy usypiałaś dzieci, miałaś nadzieję, że wstąpi, żeby chociaż powiedzieć im dobranoc. Ale nie. Zazwyczaj wracał dopiero o 2 w nocy, kiedy już właściwie spałaś, przytulał się do Ciebie i momentalnie zasypiał. A wstawał o 4 nad ranem, tak cicho, że jedynym znakiem jego przyjścia była rozrzucona pościel na jego połowie. Ostatnio udało Ci się z nim pogadać, bo dla odmiany wrócił o 1 w nocy, a nie o 2.

- Mai? Nie mam pojęcia dlaczego jesteś, aż tak zapracowany i mam nadzieję, że pracujesz nad czymś poważnym -  powiedziałaś gdy Sauron ledwo przekroczył próg sypialni - bo praca nad kolejnym kaprysem Melkora...

- To jest niesamowicie poważne... - odpowiedział powściągliwie, tłumiąc wyraźną ekscytacje - Pracujemy nad czymś bardzo, ale to bardzo ważnym.

Chciał wejść do łóżka, ale go nie wpuściłaś.

- Ile jeszcze będziecie nad tym pracować? Chłopcy o Ciebie pytają, a ja sama nie wiem co im powiedzieć i coraz bardziej zaczynam się niepokoić.

- Nie przesadzaj. Jesteśmy coraz bliżej sukcesu, więc powinniśmy skończyć już niedługo.

Sauron ściągnął czarną koszule i usiadł na łóżku.

- Zobaczysz, kiedy skończymy to napięty grafik się poluźni, ale nawet jeśli...

Lecz Ty nie słuchałaś co mówił. Ze zdziwieniem i pewną troską oglądałaś jego ciało. Tors, ramiona i plecy miał pokryte licznymi bliznami, zadrapaniami i ranami. Dotknęłaś jednej z nich, którą znajdowała się na piersi i delikatnie przyjechałaś po niej palcami.

- Co to jest?

- O, to tylko skutki pracy bez ochraniaczy. - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic.

- Czy to przy pracy nad "projektem"?

Kiwnął głową.

- Mai, zdaję sobie sprawę, że wasza pracą nie polega na wypychaniu pluszowych zabawek, ale mógłbyś choć trochę na siebie uważać.

- Nie jestem z porcelany, żeby na siebie uważać.

- Ale jesteś ojcem i mężem i masz być w stanie się poruszać. A jeśli coś sobie złamiesz przy tych maszyneriach, to osobiście skopię Ci tyłek. - położyłaś się na łóżku i odwróciłaś plecami do niego.

- Lubię kiedy jesteś taka władcza. - Sauron również się położył.

Poczułaś jak jego ręka powędrowała na Twoje biodro i przyciągnęła Cię do niego.

- Nie obrażaj się. Będę na siebie uważać. A co do mojej nieobecności...postaram Ci się to jakoś wynagrodzić. - pieszczotliwie pocałował Cię w szyję.

- A jak wynagrodzisz to chłopcom? Ricar non-stop pyta o Ciebie.

- Mmm...mogę zabrać ich do kuźni, lub do mojej pracowni.

- To nie wątpliwie będzie dla nich rozrywka. - zarzuciłaś mu ręce na szyje i pocałowałaś.


***

{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz