18. Kac

389 34 3
                                    

Leżałaś na łóżku. Dookoła było dość ciemno, więc pomyślałaś, że jest wczesny ranek. Powoli dochodziłaś do siebie po nocnym podsumowaniu "Szczęścia" w butelkach. W głowie Ci jeszcze szumiało i nie wszystkie zdarzenia miały sens. Ogólnie rzecz biorąc nie wiele pamiętasz. Z tego co wiesz zasnęliście pod dębem. Obudziłaś się chyba o 3 nad ranem. Leżeliście przytuleni  jak łyżeczki. Potem znów zasnęłaś. Gdy ponownie się obudziłaś Sauron siodłał konia. Lecz Majar zrobił się oschły i nieprzyjemny. Teraz zgadujesz, że mógł mieć wyrzuty sumienia, ale wtedy również wpadłaś w zły humor. Koniec końców pokłóciliście się na tyle, że rozjechaliście się w różne strony i naburmuszeni wróciliście do twierdzy innymi drogami. Gdy tylko przekroczyłeś próg zamczyska, oddałaś Belly pod opiekę ludziom stajennym, a sama poczłapałaś do pokoju. Padłaś na łóżko i spałaś, aż do teraz.

Tyle pamiętasz, ale co konkretnie działo się  w nocy, o czym rozmawialiście i o co się pokłóciliście - wyleciało z pamięci. Do czegokolwiek by nie doszło, nie uważałaś że to było coś złego. Z Twojego punktu widzenia to było urocze i wcale nie miałaś wyrzutów sumienia. Co prawda nie spodziewałaś się, żeby doszło do czegoś tego typu. I tak nie byłaś na razie w stanie zastanawiać się nad tym, bo w głowie miałaś inne priorytety.

Kiedy mniej-więcej przypomniałaś sobie co zaszło, zaczęłaś zadawać pytania: Jak długo tu leżę? Która jest godzina? I czy jest tu coś do picia?

Odpowiedź na trzecie pytanie stała na okrągłej tacy, tuż przy łóżku, w postaci dzbanki oraz kubka. Ociężale sięgnęłaś po naczynie i napełniłaś je po brzegi. Łapczywie wypiłaś napój, który okazał się sokiem jabłkowym. Kiedy ugasiłaś pragnienie usiadłaś na łóżku. Przez chwilę gapiłaś się przed siebie i nie myślałaś o niczym. Właśnie dosłyszałaś stłumiony łomot młota. Widać Sauron na kacu czy bez, nie próżnował.

- [T.I]? - usłyszałaś znajomy głos, który wyrwał Cię z otępienia.

Rozejrzałaś się po pokoju, gdy nagle uświadomiłaś sobie, że to głos Twojego brata. Szybko zerwałaś z szyi tasiemkę. W kamyku zobaczyłaś Farnas'a.

- Wyglądasz jakbyś wyszła z środka cyklonu. 

- Mi też miło Cię widzieć. - przyklepałaś sobie włosy, które sterczały we wszystkie możliwe strony. 

- Coś się stało?

- Miałam ciężką noc, nie mogłam spać ok? - dociekanie brata zaczynało Cię drażnić - Czego chcesz?

- Chciałem zapytać jak Ci idzie, może mi coś opowiesz?

- Nie ma co opowiadać.

- Nie ma? Jesteś tam na tyle długo, że mogłabyś coś zrobić.

- Nie popędzaj mnie, jestem na dobrej drodze. Robię wszystko powoli, ale dokładnie. - powiedziałaś dumnie, lecz nie do końca wiedziałaś co można nazwać tym "robieniem".

- W porządku... A jak Ci się układa z Melkorem?

- Umm... właściwie wiedziałam go tylko raz. Nie mam z nim większego kontaktu, a na dodatek wyjechał.

- Jak to wyjechał?!

- Nah. Nie wiem.

- Melkor wyjechał, a Ty nic mi nie mówisz?! Dokąd?! I dlaczego go nie pilnujesz?!

- Pomyśl przez chwilę. Melkor nie powiedział Mairon'owi, a mi miałby powiedzieć? A w dodatku nie mogłabym tak po prostu z nim jechać.

- Dobra, dobra rozumiem. Ale skoro Melkor wyjechał to co Ty tam robisz?

- Poznaje teren - fuknęłaś

- Nie wiem jaką taktykę obrałaś, ale lepiej żeby była ona skuteczna, bo jeśli Ci się nie uda to Quenti nie przeżyć dnia! - wyraźnie wyczułaś zdenerwowanie w jego głosie, choć wyraz jego twarzy pozostał niewzruszony. 

- Spokojnie, badam grunt. Daj mi jeszcze trochę czasu, a zrobię powinnam. Teraz lepiej rozejrzyj się za Melkorem.

- Mogłabyś zainteresować się, kto teraz rządzi twierdzą. - mruknął na pożegnanie i zniknął.

"Taki miałam zamiar" pomyślałaś odkładając tasiemkę na tacę obok pustej szklanki. "Ale teraz czas się zająć Maironem". Zeszłaś z łóżka i podeszłaś do drzwi. Gdy je otworzyłaś, usłyszałaś jak w korytarzu dudni echo młota uderzającego w rozżarzone żelazo...

{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz