24. Kryształ

331 35 22
                                    

Włuczyłaś się po korytarzu bez celu. Postanowiłaś, że dopiero wieczorem zajmiesz się tym o co prosił Cię Sauron, a czego oczekuje Melkor. Był to prosty zabieg. Wystarczy kilka złożonych zaklęć, a sprowadzisz na armię niby-płachtę stworzoną z ciemności. To było zbyt proste by Melkor ściągnął Cię tu specjalnie dla tego. Równie dobrze sam mógłby to zrobić. Ale mimo, że na pewno był w tym jakiś haczyk, którego nie znałaś to na razie się tym nie przejmowałaś.

Właśnie weszłaś do głównej sali. Nic się tu nie zmieniło. Podeszłaś bliżej, do ściany i zaczęłaś wodzić palcami po płaskorzeźbach w niej wykutych. Przedstawiały one zwierzęta i karykaturalne stwory, które kłębiły się w chaosie. Pierwszą połowę zajmowały konie, a nad nimi widniały smoki, mające czasem po 3 głowy. Ziały one ogniem, który po części przypalał stwory z drugiej części. Ta połowa była pełna wilków i olbrzymów. Jeden z dzikich psów, który spoglądał na Ciebie z góry, był bardzo realistyczny, a gdy przez dłuższą chwilę patrzyłaś wprost na niego aż ciarki przeszły Ci po plecach. Jego groźny i rozdziawiony pysk robił naprawdę nie mile wrażenie. Cofnęłaś się nie spuszczając go z oczu, jak ofiarą próbująca uciec przed drapieżnikiem.

W końcu oderwałaś od niego wzrok i ruszyłaś dalej. Dreptałaś po posacce z wyszlifowanego i błyszczącego kamienia. Za to wszystkie ciemne płaskorzeźby były z zimnej twardej skały. Łukowate sklepienie było na tyle wysoko, że prawie niknęło w ciemności, ale również dlatego, że jedynym źródłem światła były cztery pochodnie rozmieszczone dość daleko od siebie przez co w sali panował półmrok. Na drodze stanęła Ci duża kolumna która stała równolegle do drugiej, identycznej. Obeszłaś ją wokół wodząc wzrokiem za wykutym w nich kamiennym wężem. Powoli odwróciłaś się i szłaś dalej, aż stanęłaś pod kilkoma schodami prowadzącymi do tronu. Przyjrzałaś się jemu i pod wpływem impulsu weszłaś na podwyższenie. Wielki fotel był czarny, wydawał się wykuty z kamienia, lecz gdy dotknęłaś podłokietnika, okazał się obity czarnym futrem. "Widzę, że ktoś tu lubi wygodę" uśmiechnęłaś się.

Na oparciu tronu, tuż nad podgłówkiem widniały trzy kryształy. Dwa z nich były szaro-błękitne, a środkowy świecił białym światłem. Patrzyłaś na niego zauroczona. Bez wahania oparłaś kolano o siedzenie i sięgnęłaś ręką w jego stronę. Chciałaś go po prostu dotknąć, by przekonać się czy to przypadkiem nie najczystsze światło zostało zamknięte w szkiełku.

Bransoleta zadzwoniła cicho, zjeżdżając z nadgarstka prawie do łokcia.Kilka chwil później znalazłaś się w pokoju dysząc ciężko i podpierając drzwi. A wypadki potoczyły się tak:

Gdy tylko dotknęłaś kryształu, poczułaś palący ból. Odskoczyłaś, podtrzymując się od pisku. Palce piekły Cię tak jakbyś dotknęła żywego ognia. W tej samej chwili usłyszałaś warkot i powolny stukot ciężkich okutych butów. Melkor wrócił! W panice, nie wiedząc co zrobić uskoczyłaś w stronę ściany. Przyparłaś do niej plecami i niemal wstrzymałaś oddech. Prawie zniknęłaś w półmroku, w którym niknęła większą część sali.

Wtem pod naporem ciała ściana drgnęła. Zamarłaś i bałaś się, że jednym, najmniejszym ruchem możesz wpaść w ogromną dziurę, która otwiera się za przejściem. Zastygłaś w bez ruchu czekając co się dalej stanie. Usłyszałaś jak główne drzwi otwierają się ciężko. Do środka wszedł Melkor. Obok niego szedł człowiek, wyższy od Ciebie, ale nie od niego. Miał skośne groźnie spoglądające oczy. Chyba go czymś rozzłościł, bo Melkor nie był w najlepszym humorze.

- To od początku było najsłabszą częścią intrygi. Dopiero teraz zobaczyłeś co się z tym wiąże?

- Jestem prawie pewien, że Gloock wszystko wiedział.

- Głupcy - warknął Melkor - Nie o Gloock'atu chodzi, a o reputację!

Zainteresowałaś się rozmową "Widocznie Melkor również ma świra na punkcie prestiżu."

- Chciałbym, aby cała reszta zginęła zanim narobią nam większych kłopotów.

- Moje wojska ruszyły na wojnę, aja miałbym teraz rozstrzygać wasze dziecięce niesnaski?! - ryknął Valar tak, że człowiek skulił się.

Melkor zarzucił płaszczem i ruszył w stronę tronu. Po cichu liczyłaś na to, że mimo wszystko Cię nie zauważy. Kto wie do czego byłby zdolny, może by nawet pomyślał, że podsłuchujesz go, lub okradasz.

- Wielki władający Czarną magią Panie, jest jeszcze dobra wiadomość. Nasza praca nad Freünde jest skończona. Zechciałbyś obejrzeć swe dzieło? - człowiek ukłonił się nisko.

Melkor wymamrotał coś pod nosem, ale ruszył w stronę otwartych drzwi, nie czekając na sługę. Gdy tylko drzwi się zatrzasnęły, odkleiłaś się od ściany. W kilka sekund znalazłaś się na schodach prowadzących do Twojej komnaty.

Teraz śmiejąc się z samej siebie opierałaś głowę o zatrzaśnięte drzwi.

- No, czas się zabrać za robotę. Przynajmniej wiem, że mam kilka ciekawych miejsc do przeszukania... Trzeba będzie znaleźć to Freünde i  dowiedzieć się co jest za ścianą w głównej sali. -  stwierdziłaś pocierając ręce

Jeszcze nie zdawałaś sobie sprawy z tego co oznaczały wciąż piekące palce...   

{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz