32. Wino

285 35 4
                                    

Siedziałaś na łóżku po turecku, opierając głowę o pięści. W głowie wirowało Ci tak wiele myśli, że nie mogłaś skupić się na jednej. "Ta elfka jest zbyt pewna siebie" myślałaś "mam nadzieję, że zginie i nie będę musiała się nią więcej przejmować." Ale co jeśli miała rację? W końcu ryzyko zajścia w ciąże było wielce prawdopodobne...z wiadomych powodów. A wtedy wiadomo kto byłby ojcem. Nie miałaś pojęcia jakby to przyjął. Cóż, jeśli miałby się wspierać lub coś w tym stylu, po prostu powiesz mu, że sama będziesz je wychowywać. Wrócisz do domu i może uda Ci się jakoś wytłumaczyć bratu.

No dobrze, ale koniec końców nie wiesz czy ta bezczelna elfka miała rację. Może myliła  się i tylko napędziła Ci stracha. "Ciekawe czy gryzie ją sumienie?" wymamrotałaś. Wtem spojrzałaś na swoją bransoletkę. Potrząsnęłaś ręką, usłyszałaś dzwonienie. "Ale co do jednego mogę się z nią zgodzić. Prezenty od Melkora nie wróżą nic dobrego, nawet jeśli stworzył to Sauron, to jest to co najmniej podejrzane." Chciałaś ją odpiąć, ale jak na złość nie mogłaś znaleźć zatrzasku. "Tak jak wcześniej się odpięłaś, tak teraz nie masz zapięcia?". Minutę kręciłaś ją wokół nadgarstka, aż w końcu ją odpięłaś. Rozdrażniona rzuciłaś ją w kąt pokoju i obserwowałaś czy przypadkiem nie wraca na Twoją rękę.

Kiedy upewniłaś się, że ozdoba nie ma zdolności poruszania się spuściłaś głowę i wróciłaś do rozmyślań. Więc jedyną opcją jest potwierdzenie, czy faktycznie jesteś w ciąży. Tylko jak? Wstałaś z łóżka i podeszłaś do skrzyni i wyciągnęłaś z niej tasiemkę. Ścisnęłaś ją w dłoni. Chciałaś o tym porozmawiać z bratem, ale w ostatniej powstrzymałaś się. Powoli przeszłaś się po pokoju, aż stanęłaś przy oknie. Czarne dymy i chmury zaległy w górach i nad doliną. Gdzieś bardzo daleko błyskało światło i słychać było grzmot, nadchodziła burza. Położyłaś naszyjnik na kamiennym parapecie i zaczęłaś się nim bawić ciągnąc go co całej szerokości.

Teraz przede wszystkim chciałaś się dowiedzieć czegoś więcej o tej elfce. Kim jest? Czy mówi prawdę? No i dlaczego została zamknięta?

Nagle usłyszałaś pukanie. Odwróciłaś się gwałtownie.

- Proszę!

Przez drzwi wyjrzał Sauron.

- Ach, to tylko Ty. - odetchnęłaś z ulgą.

- To tylko ja. - Sauron wszedł do środka.

Znów się odwróciłaś, w stronę okna, chcąc wziąć tasiemkę, ale nie było jej ani na parapecie, ani na podłodze. Kiedy wychyliłaś się bardziej, zobaczyłaś czarny niby sznurek leżący na samym dole, tuż pod stopami murów.

- Coś się stało? - zapytał podchodząc bliżej.

- Mój...naszyjnik. - powiedziałaś wciąż spoglądając w dół.

Sauron ujął Cię za dłonie.

- Zrobię Ci mnóstwo innych! Mnóstwo i to piękniejszych! Przyszedłem tu powiedzieć, że mam dwie wiadomości: dobrą i mniej.

- Powiedz najpierw tą złą.

- Mniej dobra jest taka, że jeszcze dziś Melkor chce mnie wysłać do Rotich, ludzi z południowego wschodu. Traktują go jak króla i płacą mu haracz. Od tygodni nic nie przychodzi, więc mam tam jechać i ich trochę postraszyć.

- Więc pewnie nie wrócisz prędko. - westchnęłaś - a druga wiadomość?

- Może Cię to zaskoczy, ale dobra wiadomość jest taka, że przybyły mi dwa nowe szczeniaki.

Udałaś zaskoczenie.

- I przyszedłem to uczcić! - Sauron wskazał butelkę i dwie szklane lampki, które postawił przy wejściu.

Uśmiechnęłaś się.

- A co do tej wyprawy - zaczął, rozlewając wino - To na pewno nie potrwa to długo. 3 dni max.

- Miło to słyszeć. - Wzięłaś od niego lampkę.

- Za szybki powrót - uniósł naczynie.

- I wychowanie szczeniąt. - uśmiechnęłaś się

Gdy tylko poczułaś smak wina, skrzywiłaś się. Dyskretnie odkaszlnęłaś i nie odważyłaś się już wziąć tego do ust. Ciężko było to opisać, ale nie byłaś w stanie nawet powąchać alkoholu. 

- Wszystko ok? - zainteresował się Sauron.

- Tak jakby. Co to za wino?

- Z naszej piwniczki. Nie jest to może najlepsza data, ani nie smakuje jak "Szczęście" ale nie można powiedzieć, że jest złe.

- Racja, jest dobre. Ale chyba sobie odpuszczę.

Sauron spojrzał na Ciebie unosząc brwi.

- Wiem, że chciałeś uczcić narodziny nowego pupila, ale... - zawahałaś się - chciałabym być trzeźwa gdy będę Cię żegnać.

Sauron uśmiechnął się.

- W takim razie spotkamy się za 20 min. W głównej sali.

 W głównej sali

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz