38. Ktoś

286 36 8
                                    

- Widzę, że nie próżnowałaś - stwierdziłaś patrząc na sześć wykończonych sukni.

- Długo panienki nie było...

- Już nie jestem panienką, teraz jestem Pani - odparłaś prezentując swój piękny pierścionek.

- Wygląda jak pierścionek zaręczynowy.

- Bo to jest pierścionek zaręczynowy. Mairon mi się oświadczył!

- Zaraz... Gorthaur Ci się oświadczył?

-...Jeśli wciąż mówimy o Sauronie to tak...

- Gorthaur?! A co z ojcem dziecka?!

- Myślałam, że w tym przypadku odpowiedź oczywista. - odpowiedziałaś chłodno. Elfka tak jak stała, tak usiadła. Patrząc na Ciebie z ziemi nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.

- Co w tym takiego złego? - zapytałaś spokojnie.

- To, że nie bez powodu nazywają go Gorthaur Okrutny. Jego obycie z więźniami jest co najmniej przerażające. Jedyne czego nie życzyłabym temu zbrodniarzowi to szczęścia! - wykrzykiwała przejęta.

Domyślałaś się, że ta informacja wywoła duże oburzenie. Osoby jej pokroju nie "kochały" ani Saurona, ani Melkora, co wcale nie było tajemnicą. W dodatku jak zauważyłaś Nuinela była w gorącej wodzie kąpana i jej porywczość nie pozwalała jej trzymać języka za zębami. 

- Uspokoiłaś się już? To nie ty jesteś z nim, więc nie rozumiem skąd ta panika.

- Ja się po prostu martwię. Nie wiem do czego jest zdolny. A jeśli będzie miewał wybuchy wściekłości i skrzywdzi dziecko?

- Nigdy coś takiego nie miało miejsca, więc czemu miałoby mieć później?

- Ale na wszelki wypadek, mógłby jakoś usunąć to ryzyko...

- Wyrażaj się jaśniej. - powiedziałaś zniecierpliwiona.

- Są sposoby, aby swoją siłę, czy moc zamknąć w pewnej rzeczy. W krysztale, w kosturze lub biżuterii. - dziewczyna wskazała na Twój pierścień - Dzięki temu będziesz miała pewność, że nie zrobi on krzywdy dziecku. 

Już chciałaś protestować, ale zawahałaś się. Może to faktycznie nie jest taki zły pomysł?

- Zobaczymy jak się to potoczy. - wzruszyłaś ramionami.

Nuinela z zakłopotaną miną zadała jeszcze jedno pytanie:

- A co z... Morgothem?

Tym razem elfka zbiła Cię z tropu. To od początku był największy problem który mimo wszystko trzeba było rozwiązać. Gdy zaczęliście ze sobą kręcić, myślałaś, że będziecie ukrywać wasz związek, co byłoby całkiem zabawne, bo w końcu nie ma to jak dreszczyk emocji, ale teraz nie będziecie w stanie tego ukryć. To dopiero będzie trudne do przekazania. W tej chwili do pokoju wszedł Sauron. Na ustach miał idiotyczny uśmieszek, który pojawił się najprawdopodobniej z dwóch powodów: Po pierwsze, w końcu przetrawił szczęśliwą nowinę, a po drugie właśnie trawił wino z którym nieopatrznie zostawiłaś go sam na sam. Spostrzegłaś, że Nuinela wzdrygnęła się gdy go zobaczyła.

- Hej [T.I], wiesz, że zostanę ojcem? - zapytał promieniejąc szczęściem.

- Mhmm - przytaknęłaś nie podzielając jego entuzjazmu - A wiesz, że jest ktoś jeszcze kto powinien o tym wiedzieć? 

Z twarzy zniknął mu uśmiech.

- Jeśli da się Twojego brata udobruchać, nie będę żałował kosztowności.

Pokręciłaś głową.

- Farnas to nasz najmniejszy problem. Miałam na myśli Melkora.

Sauron popatrzył na Ciebie wzrokiem zbitego psa.

- O nie  - zaprotestowałaś - Ja nie zamierzam mu o tym powiedzieć. Ty to zrobisz!

Mairon przewrócił oczami i usiadł na łóżku. Gdy zwróciłaś uwagę na elfkę, spotkałaś jej wzrok. Wyglądała na co najmniej zakłopotaną.

- Jeśli mogę się wtrącić - zaczęła nieśmiało.

Mairon zmierzył ją śmiertelnie wzrokiem, przez co elfka umilkła natychmiast.

- Możesz się wtrącić - powiedziałaś karcąc wzrokiem Saurona.

- Jestem przekonana, że najlepiej by było, aby powiedzieć to delikatnie , ale wprost.

- Tyle to ja wiem - burknął - Ale Melkor nie należy do osób, które skaczą ze szczęścia na jakiekolwiek dobre wiadomości.

- Ciebie też bym o to nie posądzała.

- Akurat ja to ja. Wiele rzeczy mnie cieszy, a jego cieszy to co złe.

- To zrób coś złego, żeby mu się podlizać.

Sauron spojrzał na Ciebie tak jakbyś właśnie oznajmiła, że ziemia jest płaska.

- No co?

- Ja się nikomu nie podlizuję.

- Ja bym powiedziała, że robisz to bez przerwy. - docięłaś

- Służenie, a podlizywanie się to dwie różne rzeczy. - Sauron wstał z groźną miną.

- A więc przyznajesz się do bycia służącym?

- Wyjdź! - warknął do służącej.

Dziewczyna wybiegła w popłochu, zatrzaskując za sobą drzwi. 

- A Ty - zwrócił się do Ciebie, podchodząc tak blisko, że mogłaś zajrzeć mu w oczy - Nie rozdrażniaj mnie.

- Bo co? - wystawiłaś mu język.

Sauron złapał Cię za ręce i okręcił wokół własnej osi, tak że obie Twoje ręce krzyżowały się na Twoich piersiach i szepnął Ci do ucha:

- Bo będziesz żałować, że w ogóle zaczęłaś...

- Zaczyna się robić ciekawie...

{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz