Powoli zeszłaś po schodach. Znów znalazłaś się w korytarzu i tak jak kiedyś zeszłaś przejściem w prawo. Tym razem czarny, co jakiś czas rozświetlony pochodnią, tunel, nie wydawał się taki długi i mroczny. Wyszłaś w kuźni i bez zastanowienia zeszłaś z niskiego "balkonu". Cała hala jaśniała czerwonym blaskiem, a stukot młota rozbrzmiewał echem. Rozejrzałaś się dookoła, Saurona nie było nigdzie widać. Minęłaś rząd ogromnych pieców i zobaczyłaś, że Majar uderza młotem w jakąś żelazną blachę.
- Cześć - stanęłaś - Jak się masz?
Sauron nie przerywał swojej roboty.
- Mógłbyś na chwilę przestać? Chciałabym z Tobą pogadać.
Sauron wręcz rzucił młot na ziemię i odwrócił się. Wziął Cię pod pachę i zaprowadził z powrotem przed rząd pieców, i stanął podpierając boki.
- Dziękuję. A teraz wytłumacz mi co jest z Tobą nie tak? Dlaczego tak się zachowujesz?
- Pytasz mnie dlaczego się ta zachowuję? - powtórzył - O co Ci chodzi?
- Jesteś oschły i wredny. - stwierdziłaś krótko.
- Zawsze taki jestem.
- Ostatnimi czasy całkiem dobrze sie z Tobą dogadywałam...
- Byłem pijany!
- Nie chodzi mi tylko o ten wieczór - zaczęłaś bawić się włosami - Potrafisz być miły i... całkiem znośny, kiedy jesteś daleko od twierdzy. Zastanawia mnie dlaczego?
Sauron popatrzył na Ciebie jakby odpowiedź była oczywista.
- Gdybyś nie zauważyła jestem księciem Angbandu, nie jestem dobry i nigdy nie będę!
Popatrzyłaś na niego niemal jak na dziecko, które twierdzi, że jak dorośnie zostanie pogromcą smoków. Potem zwróciłaś oczy na jego diadem. Nosił go wyłącznie w zamku. Była to jakby obręcz z ciemnego srebra, z trzema "kłami" skierowanymi ku górze i przyozdobionymi drobnymi, czerwonymi kamyczkami. Z racji, że byłaś na niego odrobinę wkurzona nie zastanawiając się wyciągnęłaś prawą rękę i jednym ruchem strąciłaś jego koronę.
- Pożałujesz tego. - warknął chcąc schylić się i ją podnieść.
Podtrzymałaś go jednak i zmusiłaś by spojrzał Ci w oczy.
- Teraz nie jesteś księciem, powiedz mi czy to wszystko naprawdę znaczy dla Ciebie tak niewiele?
- Zdurniałaś? - Sauron schylił się po diadem - Tu nie chodzi o koronę, tu chodzi o prestiż, o postawę, o wysokie stanowisko. Stracę w oczach ludzi jeśli będę tu z Tobą flirtował, to nie uchodzi... - urwał. Chyba dotarł do niego sens jego własnych słów.
Szybko wykorzystałaś sytuację.
- Żeby z kimś flirtować trzeba najpierw go polubić. Czy to znaczy, że mnie lubisz? - uśmiechnęłaś się.
Sauron wciąż milczał.
- Nie. - powiedział wreszcie - Drażnisz mnie, ciężko mi zcierpieć Twoją obecność.
- Tak jak Morgotha? - westchnęłaś nie pozwalając by uśmiech zszedł z Twojej twarzy.
Sauron znów się zaciął.
- Melkora - poprawił
Przysunęłaś się jeszcze bliżej.
- Kłamiesz - stwierdziłaś z delikatnym uśmiechem.
Jego źrenice rozszerzyły się i patrzyły wyczekująco. Położyłaś dłoń na jego policzku, po czym delikatnie pocałowałaś go w usta. Sauron nawet nie drgnął. Powoli odsunęłaś się i skierowałaś ku wyjściu.
- Rozumiem - mówiłaś niby do siebie, ale tak aby i on słyszał - Wielki Sauron nie chce stracić reputacji.
Wreszcie odwróciłaś się
- Twoje słowa nie były ani trochę przekonujące. Teraz idę do pokoju. Jeśli to co mówiłeś to prawda, zrób co zechcesz, ale jeśli to nie prawda i jednak zależy Ci na mnie choć odrobinę to przyjdź, a porozmawiamy na spokojnie i bez świadków.
To mówiąc wyszłaś z kuźni, zostawiając Saurona samego. Tak jak mówiłaś, poszłaś do pokoju.
Gdy zamknęłaś za sobą drzwi oparłaś się o nie i uśmiechnęłaś się ironicznie. Byłaś pewna, że Sauron nie przyjdzie, bo czy można zmienić w jednej chwili kogoś, kto jest sługą czarnych sił od kilku lat? Z resztą przypuszczałaś, że ego mu na to nie pozwoli, jest zbyt dumny. Swobodnie wymachując rękami, podeszłaś do okna. Oparłaś się o parapet i patrząc na panoramę Ered-Engrin rozmyślałaś. Jakby nie było postawiłaś Mairona w co najmniej niezręcznej sytuacji. Nie miałaś pojęcia dlaczego tak się obawia opinii publicznej. Pewnie to tylko wymówka by zasłonić wstyd i nieśmiałość jaka go ogarnia."Może to by go zmieniło na lepsze? W każdym razie bycie pijanym mu służy. Zrobił się całkiem..." wyprostowałaś się "...dobry...". Wtem na myśl przyszła Ci przepowiednia. Przypomniałaś sobie żołnierza, jedzącego winogron na polanie. Teraz to było oczywiste, że to był Sauron pijący wino. "A im więcej pił, tym bardziej przemawiało do niego ta dobra strona jego duszy! Stawał się lepszy!" ledwo powstrzymałaś się od okrzyku "Więc skoro stał się lepszy, przyjdzie!". W tym momencie usłyszałaś jak drzwi się otwierają. W progu stał Sauron. Ukryłaś zaskoczenie i postanowiłaś grać dalej.
- Więc jednak przyszedłeś? - zaczęłaś.
Sauron zamknął za sobą drzwi i podszedł do Ciebie.
- Nie chcę nic mówić, ale zazwyczaj się puka - zauważyłaś - Ale mniejsza o to, więc przyszedłeś tu... - nie dokończyłaś.
Sauron złapał Cię za ramiona i delikatnie pocałował.
-...przeprosić - dokończył za Ciebie - Wiem, że nie tak powinienem się zachować i czuję się z tym dość głupio.
- Przeprosiny przyjęte - oplotłaś dłonie wokół jego szyi.
CZYTASZ
{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*
FanfictionOto dzieje Władcy Ciemności jeszcze przed LOTR [czasy Silmarillion]. Dość nieprawdopodobna historia, z Twoim "skromnym" udziałem, który zmieni bieg całej historii. Wyobraź sobie: Siebie jako dostojnego Majara, bez którego plany Morgotha* mogą się n...