26. Imradar

306 36 7
                                    

Wbiegłaś na wieżę obserwacyjną. Skoro wojska wracają można by je z niej dostrzec. Gdy tylko stanęłaś przy barierce zobaczyłaś armię, ale już nie tą samą i niepokonaną. W porównaniu do tej co opuszczała twierdzę, ta była znacznie szczuplejsza. Na 10 żołnierzy wróciło 6 co jest wielkim zaskoczeniem. "Orkowie, gnomy, Balrogowie i inne świństwa nie dały rady kilkuset elfom?" pomyślałaś "Sama bym się ich skutecznej pozbyła i w dodatku wyszła bez jednego zadrapania, a tu wraca 3/5 armii". Zeszłaś po schodach. Domyśliłaś się że taki obrót sprawy nie przypadnie Melkorowi do gustu, więc nie chciałaś go spotkać po drodze. Ale on chciał. Wysłał po Ciebie znanego Ci już, skośnookiego człowieka.

- Pani, jesteś wzywana do głównej sali.

Pokiwałaś głową, i ociągając się, ruszyłaś za nim.

- Jak Ci na imię? - zapytałaś.

Człowiek zdziwił się, ale odpowiedział.

- Tambün 

- Tambun?

- Nie, nie. Bardziej z akcentem na "ü" .

- Będę Ci mówić Toby.

Człowiek skinął pokornie głową i otworzył przed Tobą drzwi.

Stał Tam Melkor, kilku żołnierzy-dowódców i Sauron. Na jego widok serce zabiło Ci szybciej, ale nie dałaś nic po sobie poznać.

- Jak wam podróż minęła? - zapytałaś, ale Melkor uciszył Cię gestem ręki.

Tak jak myślałaś był naprawdę wkurzony.

- Jesteśmy w komplecie, więc powtórz. - rozkazał

Sauron wystąpił krok do przodu.

- Wyruszyliśmy 1 dzień I 6 godziny temu. Mimo ustalonej strategii spotkaliśmy armię elfów idącą w naszą stronę. Bitwa zaczęła się o wiele wcześniej, a elfowie nie byli całkowicie zaskoczeni. Dzięki czarnej mgle uzyskaliśmy dużą przewagę, ale mimo to wielu naszych padło. Rozgromiliśmy przeciwnika dzięki czemu wybiliśmy większość. Resztę zabraliśmy do niewoli. Kilkuset naszych poszło na zawiady przed nami, ale na dalszych terenach nie znaleźli żadnych osiedli. - zakończył.

- Przyprowadzić mi jednego - rozkazał Melkor.

Do sali przywleczono elfa. Patrzyłaś na niego obojętnie. Ciemne długie włosy po części zakrywały twarz, jasną i szlachetną. Ciągnęła się za nim porwana, brudna peleryna. Twoją uwagę przykuła zbroja, a konkretnie godło na niej. "To godło elfickich książąt" zauważyłaś  "Gdyby Melkor miał choć odrobinę wyobraźni, nie zabijałby go, mógłby się nam przydać". Nic nie powiedziałaś, za to wciąż patrzyłaś na skulonego, ale dumnego elfa.

- Kim jesteś? - zapytał chłodno Melkor.

- Jestem Imradar. - odpowiedział krótko.

- Miałem na myśli czym się zajmujesz. - powiedział poirytowany

- Jestem prostym żołnierzem. - skłamał elf.

- Skąd o nas wiecie? Kto mnie zdradził?!

Imradar zaciął zęby.

- Nawet bez Ciebie mogę zgadnąć - syknął, Valar gwałtownie odwracając się do Ciebie - Ty powiadomiłaś ich o napaści. Twoja rodzina zawsze pomagała Quentim.

- Co?! - udałaś tak wielkie oburzenie, że nawet ja bym Ci uwierzyła - Najpierw przyjmujesz mnie do swojej paczki, potem każesz snuć czarną mgłę która, nie powiem, dużo ode mnie wymagała, a teraz mnie bezczelnie oskarżasz?! Dziękuję za taką wdzięczność! I nie mieszaj do tego mojej rodziny. Ja nie jestem taka jak oni. Dlaczego mam pomagać komuś kogo nie cierpię? - skrzyżowałaś ręce na piersi.

- Więc pokaż mi jak bardzo mogę na Tobie polegać. - Melkor odsłonił płaszcz i zza pasą wyciągnął, długi na metr, sztylet i podał Ci go rękojeścią do przodu.

Aluzja była oczywista. Zabij go, zabij na jego oczach. Popatrzyłaś na Imradara, badając jego wyraz twarzy. Nie widać było, żeby się bał, lub chociaż niepokoił o to co się z nim stanie. "Pewnie nawet nie wie kim jestem. Całe życie stałam przy nich, a oni nawet nie raczą pamiętać mojego imienia." Bransoletka zadzwoniła,gdy uniosłaś miecz nad głową elfa.

- Nie! - zaprotestował Sauron.

Wszyscy w sali (włącznie z Tobą) zwrócili na niego oczy.

- To przecież generał wyższej rangi, nie możemy go tak zabić.

- Niby czemu?

- On może nam wiele powiedzieć, wystarczy go do tego zmusić.

Ciężko oparłaś miecz o ziemię. Melkor odebrał ten gest jako zawiedzenie i od tej pory patrzył na Ciebie przychylniej. Dwoma słowami rozkazał zabrać elfa, po czym zwrócił się do was.

- Możecie odejść. Sauronie, zajmiesz się naszym gościem, a Ty [T.I] powiem szczerze, że poprawiłaś mi humor. - po tych słowach zniknął w bocznym przejściu.

Wyszliście głównym wyjściem. Gdy tylko drzwi się zatrzasnęły zwróciłaś się do Saurona.

- A więc wróciłeś?

- Mówiłem Ci, ja zawsze...

Nie dokończył zdania. Rzuciłaś mu się na szyje.

- Nudno tu było bez Ciebie.

- [T.I] Nie tu! - odsunął Cię i obejrzał się na zamknięte drzwi.

- Jesteś strachliwy - powiedziałaś marszcząc nos.

- A ty nachalna - objął Cię w pasie.

- W takim razie za 15 min. u mnie? Tylko tym razem bez noży, ani sztyletów.

- Masz... czas? Jest 2 w nocy.

Pokiwałaś głową. Sauron nachylił Ci się do ucha i szepnął "Zgoda".

{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz