34. Kłamca

246 35 4
                                    

Niespiesznie szłaś korytarzem prowadzącym z Twojego pokoju. Byłaś w dobrym humorze, co sprzyjało Twoim zamiarom, bo jeszcze dziś chciałaś porozmawiać z Melkorem o Twoim kaprysie. Siedząc w pokoju ułożyłaś sobie plan rozmowy, ale pewnie i tak będziesz wymyślała argumenty na bieżąco.

Wtem natknęłaś się na idącego w Twoją stronę Tambün'a.

- Witaj Toby - powitałaś go - Jak się dziś miewa Melkor?

- Jeśli można tak powiedzieć, to jest w całkiem dobrym nastroju.

Posłałaś mu uśmiech i pewnym krokiem ruszyłaś dalej, nie pytając dokąd się Toby wybiera, a szkoda, bo zaoszczędziłoby to kilka późniejszych nieprzyjemności.

Właśnie weszłaś do głównej sali. Tym razem zastałaś Melkora stojącego przy kolumnie. Przez sekundę zadałaś  sobie pytanie "Co On tu robi?" Ale zaraz przybrałaś maskę obojętności i podeszłaś do Valara.

- Jak się miewasz? - zapytałaś

Melkor zignorował to banalne pytanie. Wrócił na tron i rozsiadł się na nim z zagadkowa miną.

- Zapewne przychodzisz tu w jakimś interesie, racja?

- Niby tak, ale myślałam że najpierw pogadamy.

- Nie lubię bezcelowych kurtuazji przed zasadniczą rozmową.

- A ja bym chętnie przeciągnęła tą rozmowę. Bywa tu nudno gdy... - urwałaś. Chciałaś powiedzieć 'gdy nie ma Saurona' ale to zabrzmiałoby co najmniej dziwnie - ...gdy nie ma nic do roboty.

- Jeśli się nudzisz znajdę Ci jakieś zajęcie i chętnie popatrzę jak się tym zajmujesz.

Ogarnęła Cię pokusa aby się odgryźć czymś w stylu "Jeśli lubisz patrzeć jak inni pracują to albo jesteś leniwy, albo Twoje życie jest naprawdę nudne." ale zacisnęłaś zęby i zbyłaś temat.

- Nie chodziło o brak zajęcia. Czuje się samotna i potrzebuje kogoś do pogawędki.

- Mówiąc "kogoś" masz na myśli służbę?

- Wiedziałam, że się od razu zrozumiemy - poprawiłaś zmięte krańce sukni - Z resztą zauważyłam, że mało tu macie służby.

Spodziewałaś się, że Melkor uśmiechnie się lub powie coś w stylu "Wiele jeszcze nie wiesz o tym miejscu" bo sama przecież dobrze wiedziałaś o milionach niewolników i tym podobnych sługach, ale Valar jedynie zmrużył enigmatycznie oczy.

- Masz jakieś wymagania? - zapytał patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem.

-Więc tak... - zarzuciłaś włosy do tyłu - Po pierwsze ma być kobietą. Po drugie ma mieć jasne włosy, ponieważ ładnie wyglądają, no i oczywiście ma mieć jasne oczy, bo ciemne oczy i jasne oczy wyglądają zbyt nie codziennie...

- Nie mam kobiet-służek i na pewno nie będę ich sprowadzał specjalnie dla Ciebie.

- Na pewno coś masz. - westchnęłaś - Jestem w takiej desperacji, że może to być nawet elfka.

Melkor milczał, wciąż gapiąc się w jedno miejsce. Cisza była niezakłócana przez długi czas. Zaczęłaś się odrobinę niepokoić, ale nie odważyłaś się przerwać niezmąconej ciszy. W końcu zaczęłaś się bawić włosami, ukradkiem szukając punktu na którym Valar zawiesił niewidzący wzrok. Nagle Melkor wyrwał się z zadumy.

- Zaraz, co mówiłaś? - podniósł na Ciebie oczy.

- Mówiłam, że jestem w takiej desperacji, że służka może być nawet elfką.

Nie przyznawałaś się nawet przed samą sobą, że odetchnęłaś z ulgą. Już myślałaś, że potraktowałaś sprawę zbyt prosto i Valar uzna to za podstęp, no i wyrzuci Cię za zdradę stanu.

- Elfka... - powtórzył - ...zobaczę co da się zrobić.

Skłoniłaś się lekko i już miałaś wychodzić, gdy usłyszałaś za plecami:

- I tak na przyszłość, nie staraj się okłamywać kłamcy.

Zatrzymałaś się w półkroku.

- Ale prawdomówca nie kłamie, zwłaszcza gdy wie, że rozmawia z kłamcą.

Zanim zamknęłaś za sobą drzwi, zobaczyłaś jak na twarzy Melkora pojawią się uśmiech. Idąc schodami do komnaty rozmyślałaś nad przebiegiem zdarzeń. Uznałaś zachowanie Melkora za dość niecodzienne. "Najpierw się zawiesza, potem uśmiecha? On wie więcej niż mi się zdaje. No albo faktycznie był w doskonałym humorze. Tak czy siak muszę zacząć uważać jak stawiam kolejne kroki"...

{Preferencje} Sauron-Książe Ciemności *poprawianie błędów*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz