Leżała w łóżku Jeffa, zastanawiając się, co robić. Muszę powiedzieć o tym Viktorii i Jackowi, i to jak najszybciej. - stwierdziła, podnosząc się. - Za chwilę wstanę - pomyślała z uśmiechem, kładąc się z powrotem.
- Tu jesteś. - Drzwi otworzyły się z hukiem. - Co ty robisz? - Rudowłosa spojrzała na nią, krzyżując ręce na piersiach.
- Śpię. Idź sobie.
- Gdzie Jeff?
- A skąd ja mam to wiedzieć? Był i już go nie ma. Nadal się do tego nie przyzwyczaiłaś? - Prychnęła.
Viktoria jedynie pokręciła głową z politowaniem. Nie mogła znieść tego, że Natalie robi z siebie dziwkę i zabawia się jak nie z Jeffem to z Jackiem. Wmawiała sobie, że nie jest zazdrosna, że tylko troszczy się o swoją przyjaciółkę. Ale prawda była inna.
- Wstawaj - szarpnęła kołdrę, odsłaniając skąpo ubraną dziewczynę. Przydługa koszulka, w której sypiała białowłosa podwinęła się, odsłaniając jej udo, na którym widniała spora blizna. Viktoria zmarszczyła brwi widząc ją.
- Na co się tak gapisz? Oddawaj - szarpnęła materiał.
- Nie. Wstawaj.
- Po co? Jaki jest sens wstawania z samego rana? Jesteśmy wolne, możemy spać cały dzień i nikt nam nie zabroni - wypaliła zielonooka.
- Nat, jest już po dwunastej - oznajmiła.
- Oh marudzisz - z powrotem przytuliła się do miękkiej poduszki. - Oglądałaś wiadomości? - Spytała nagle. - Ja oglądałam.
- I?
- Nasz kochany pan Jeff The Killer wpakował nas w niezły bajzel.
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - Mruknęła pod nosem. - Co tym razem zrobił?
- Ktoś zrobił mu zdjęcie.
- To chyba nic strasznego? - Powiedziała, choć nie była co do tego taka pewna.
- Nie - pokręciła głową, podnosząc się. - Kiedyś wdałam się w ciekawą dyskusję z Jackiem. Opowiedział mi historię Jeffa i że bardzo łatwo będzie można go znaleźć, gdy zostawi po sobie jakiś ślad.
- Więc jeśli znajdą jego, znajdą też nas.
- Tak - wstała z łóżka. - Dlatego trzeba się pozbyć pewnego Nathaniela Green'a - uśmiechnęła się.
- Po co? Nie łatwiej się stąd po prostu wynieść? Tak jak zawsze?
- No niby łatwiej - przyznała. - Ale chcę tu jeszcze zostać na jakiś czas. Męczy mnie to ciągłe uciekanie - powiedziała. - No i z chęcią bym się trochę zabawiła.
- To idiotyzm. Samobójstwo.
- Możliwe - wzruszyła ramionami. - Ale niewiadomo ile życia na wolności nam zostało.
- Nat, to jak igranie z ogniem - bardzo nie podobał jej się ten pomysł.
- A to my z nim nie igramy? - Spojrzała pytająco na szarooką. - Ja ci nie każę się w to mieszać. Sama to załatwię.
I właśnie to mnie najbardziej martwi - odparła w myślach. Wiedziała, że ma marne szanse i że nie przekona Natalie, ale musi spróbować. Przecież ją kocha. Nie tak jak przyjaciółka przyjaciółkę, nie, ona kocha ją inaczej.
Siedziały w starym domku na drzewie, należącym kiedyś do ojca Viktorii. Znajdował się na skraju lasu, kilka kilometrów od ulicy przy której mieszkały. Był niewielki, wielokrotnie naprawiany i skrywał takie sekrety, o których wiedziały tylko one. W środku stały dwa kolorowe worki, wypełnione styropianem, stolik, stare komiksy i książki przeczytane już milion razy, i kilka innych drobiazgów, które tu chowały.
CZYTASZ
Killer Queen
Fanfiction"Biegły co sił w nogach, poprzez pola obsiane pszenicą. Nie odwracaj się - powtarzała sobie w myślach brunetka; była ledwie kilka metrów przed swoją przyjaciółką. Ktoś je gonił i najwidoczniej nie zamierzał przestać. Dziewczyna gwałtownie się zat...