ROZDZIAŁ OSIEMNASTY.

110 16 4
                                    

   Odprowadził Natalie pod dom. Oboje byli lekko wstawieni, ale dobrze się ze sobą bawili. Dziewczyna szczerze przyznała przed samą sobą, że podobało jej się wyjście z Nathanielem.

   - Dziękuję - uśmiechnęła się do niego. - Za dzisiejszy wieczór - była na wpół świadoma tego, co dzieje się wokół, bo alkohol powoli uderzał jej do głowy.

   - Nie ma za co - odparł. - Mam nadzieję - zbliżył się do niej - że jeszcze to powtórzymy - posłał zielonookiej zawadiacki uśmiech.

   - Z wielką chęcią - jej wzrok spoczął na ustach chłopaka. - Może... Zostaniesz na noc? Znaczy, nie mam nic na myśli, po prostu nie chcę żebyś - przerwała na chwilę - wracał sam.

   - Dobrze - odrzekł.

   - To... - Nie mogła, nie chciała się od niego odsuwać nawet po to, by otworzyć drzwi.

   W końcu jednak odwróciła się i wyjęła klucze z kieszeni kurtki. Z niewiadomych przyczyn ręce jej się trzęsły przez co nie była w stanie wsadzić klucza do zamka.

   - Nie mogę trafić - powiedziała, śmiejąc się. Nathaniel sam cicho zaśmiał się pod nosem, a następnie ujął dłonie dwudziestojednolatki i pomógł jej otworzyć drzwi.

   Ściągnęła czarne szpilki, które miała na sobie. Teraz była znacznie niższa od blondyna, ale jemu w żaden sposób to nie przeszkadzało. Śladami dziewczyny powędrował do sypialni. Podszedł do niej i powoli rozpiął zamek sukienki, a następnie zsunął ją z wąskich ramion Natalie. Stała teraz przed nim w samej bieliźnie, a jego niebieskie oczy uważnie śledziły każdy centymetr jej ciała.

   Odwróciła się do niego i chwyciła za krawędź koszulki chłopaka. Powoli zdjęła ją i rzuciła na podłogę obok nich. Lustrowała go wzrokiem, obserwując jak klatka piersiowa dwudziestosześciolatka powoli i ze spokojem unosi się, a potem opada. Niczym w transie chwyciła pasek u jego spodni i rozpięła go, tym samym pozbawiając chłopaka dolnej części garderoby.

   Stali tak przed sobą prawie nadzy w bezruchu i ciszy. Otulała ich przyjemna ciemność, która jedynie potęgowała intymną atmosferę, która panowała teraz w mieszkaniu zielonookiej.

   Nathaniel delikatnie przyciągnął ją do siebie i ponownie tej nocy złączył ich usta w pocałunku. Ta ujęła jego cudowną twarz w dłonie, pogłębiając gest. Blondyn doskonale wiedział, że dziś tylko na tym się to skończy, ale nawet nie miał ochoty zaciągać jej do łóżka tak jak zdarzało mu się to robić z innymi dziewczynami. To nie tak, że Natalie w jego oczach była inna, on zwyczajnie nie miał na to ochoty, jakby coś go powstrzymywało. Więc jedynie zasnęli wtuleni w siebie zupełnie tak, jakby byli parą kochanków.

૪૪૪

   Rano obudziła się obok wciąż śpiącego policjanta. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Pamiętała jedynie szczątkowe chwile z ich randki, ale była pewna, że między nimi do niczego nie doszło.

   Starając się go nie budzić wstała, ubrała się i powędrowała do kuchni. Wypadałoby zrobić jakieś śniadanie - pomyślała. - W końcu jest moim gościem - szyderczy uśmiech nie znikał jej z twarzy. Teraz była okazja, mogła wbić ostrze w jego serce i zniknąć. Potem ktoś by go znalazł, a ona wtedy byłaby już daleko stąd. Ale nie. Chciała jeszcze trochę go wykorzystać i pobawić się nim. Chciała go w sobie rozkochać, a dopiero potem się go pozbyć. Taki był jej plan.

   Kiedy Natalie już szykowała dla nich pierwszy posiłek, Nathaniel dopiero budził się, rozciągając na łóżku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego gdzie jest. Z uśmiechem na ustach ubrał się, a następnie wiedziony słodkim zapachem udał się do salonu, gdzie na okrągłym stole czekały na niego naleśniki.

Killer QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz