ROZDZIAŁ DZIESIĄTY.

128 18 9
                                    

   Jak zwykle ekspertyzy biegłych nic nie wykazały. Czego się spodziewałeś? - Spytał sam siebie. Po ostatnim "odkryciu" kazał sprawdzić - dokładnie - czy aby na pewno mordercy nie zostawili żadnych śladów. Niestety znów poczuł gorzki smak rozczarowania. Jakim cudem im się to udaje? - Zastanawiał się. - To nie możliwe, żeby nie zostawiali żadnych śladów - zrezygnowany, ponownie - w przeciągu kilku ostatnich godzin - sięgnął po akta. - Marnowanie papieru - westchnął, odchylając się na krześle. - Może powinienem wziąć prysznic? - Odkąd wczoraj wrócił z pracy nie wychodził z pokoju. - To chyba całkiem dobry pomysł - odrzucił plik kartek z powrotem na biurko.

   Idąc do łazienki, zatrzymał się przed dużym lustrem i spojrzał na siebie. Wyglądał jak siedem nieszczęść: blada cera, rozczochrane włosy, sine wory pod oczami, stara koszulka i byle jakie, dresowe spodnie. Jeszcze to dziwne uczucie ciężkości, jakby grawitacja przyciągała go do ziemi mocniej niż innych. Poczłapał więc pod prysznic i oblał się gorąca wodą, która powoli przywracała go do życia. Czuł jak jego mięśnie się rozluźniają, a zmęczenie odchodzi.

   Po długiej kąpieli ponownie wciągnął na siebie dres i jakąś czystą koszulkę. Na szybko jeszcze wytarł swoje złociste włosy, a potem wyszedł i na boso podreptał do kuchni. Pogwizdując pod nosem jakąś piosenkę, zaparzył sobie ulubionej kawy i wyjął z szafki tabliczkę czekolady. Uwielbiał maczać słodycz w ciemnej cieczy.

   Wracając do siebie kątem oka zauważył Anę siedzącą przy stole.

   - Cześć - powiedział, siadając obok. - Co robisz?

   - Czytam. Dobrze, że wypełzłeś z tej swojej nory - powiedziała.

   - Musiałem się trochę odświeżyć. Czekolady? - Podsunął jej pod nos fioletowe opakowanie.

   - A dziękuję - ułamała sobie kawałek. - Jak ci idzie?

   - Koszmarnie - odrzekł. - To jacyś wariaci! Nie ma po nich żadnych śladów. Przecież to nie jest normalne.

   - Może po prostu coś przeoczyłeś?

   - Może. Sam już nie wiem. Dwoi mi się i troi od tych literek.

   - Odpocznij sobie trochę. Nic się chyba nie stanie, prawda?

   Tylko może zginąć kolejna osoba - odparł w myślach.

   - Chyba nie - odpowiedział. - Ale chcę się z tym uporać jak najszybciej.

   - Daj to tej nowej dziewczynie - zaproponowała, na co Nathaniel pokręcił głową.

   - Przejęła działkę Oliviera - powiedział. - No cóż, wracam do pracy - uśmiechnął się ironicznie.

   - Powodzenia.

   - A dziękuję, przyda się - wrócił do swojego pokoju, gdzie wypił kawę i zjadł resztę czekolady.

   Ana ma pewnie rację - myślał, przewracając kartki. - Muszę odpocząć, bo może rzeczywiście coś przegapiłem.

   Śledził tekst literka po literce, słowo po słowie, aż w końcu dotarł do bardzo interesującego faktu, którego wcześniej nie udało mu się wyczytać. "Znaleziono materiał genetyczny młodej kobiety, Natalie Mitchell.". Oczy mu się zaświeciły, a w głowie obijała się myśl: jak ja mogłem to przegapić? Natychmiast uruchomił laptop i w facebookową wyszukiwarkę wpisał rzeczone imię o nazwisko. Oczywiście wyskoczyła mu długa lista osób nazywających się tak samo. Nic mi po internecie - stwierdził, zamykając laptop. - Będę musiał zapytać o nią szefa i powiedzieć o tym Weronice i Olivierowi.

૪૪૪

   - Jak to? - Spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Mówiłeś, że nic tam nie ma.

Killer QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz