ROZDZIAŁ ÓSMY.

155 22 4
                                    

   Jeszcze tego samego dnia, po kłótni, która miała miejsce rano w lesie, Jeffrey Woods postanowił wykonać pewien telefon, do pewnej ciemnowłosej dziewczyny.

   Owa dwudziestodwulatka właśnie wyszła spod prysznica, owinięta białym ręcznikiem, gdy w całym mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. Odebrała, nawet nie patrząc na numer.

   - Halo? - Spytała, jedną ręką ściągając drugi ręcznik z głowy.

   - Cześć. Kopę lat, co?

૪૪૪

   Natalie wyszła z domu chwilę po Viktorii. Nie poszła jej szukać, poszła szukać kogoś innego. Pewnego wysokiego blondyna o cudownie niebieskich oczach.

   Pogoda zapowiadała, że dzisiejszy dzień będzie upalny, tak więc dziewczyna upięła białe włosy w koka, wciągnęła na siebie krótkie, dżinsowe spodenki, kolorową bluzkę i włożyła na nos czarne okulary przeciwsłoneczne. Wyglądała jak typowa nastolatka więc nikt nie powinien zwracać na nią uwagi, nawet jeśli miała tak nietypowy kolor włosów. Ludzie to debile, nie zauważą - powtarzała sobie w myślach, z uśmiechem maszerując ulicami Greenlee.

   Podobało jej się to miasto. Kiedyś dałaby wszystko żeby móc zamieszkać w takim miejscu, a dziś... Dziś już jej na tym nie zależy. Mimo to chce zostać tu jeszcze przez jakiś czas, dlatego musi jakoś okiełznać tę burzę, którą rozpętał pewien niezrównoważony jegomość w białej bluzie. A to wszystko przez jakieś głupie zdjęcie - pomyślała.

   Szła spacerkiem, noga za nogą z rękoma w kieszeniach. Tak naprawdę nigdy nie widziała miasta za dnia, kiedy wychodzi z domu zazwyczaj jest już ciemno, a ulice są puste. Viktoria zapewne skrytykowałaby ten pomysł, ale przecież sama wyszła pierwsza. Więc dlaczego i Natalie nie może?

   Zatrzymała się przed budynkiem komendy, udając, że wiąże buta. Tymczasem patrzyła, czy Nathaniel przypadkiem nie wychodzi na zewnątrz. Nie mogę tu tak stać - stwierdziła, rozglądając się za jakąś ławką lub czymś podobnym. Udało jej się znaleźć jednak coś lepszego: kawiarnię, stojąca idealnie naprzeciwko policji. Szybko przeliczyła drobne, które miała w kieszeni po czym przebiegła przez ulicę i weszła do środka. Dziwnie się czuła, zachowując się tak normalnie.

   Podeszła do lady i grzecznie zaczekała na to, aż ktoś ją obsłuży. W oczy rzuciła jej się niewielka kartka, na której tłustym, czarnym drukiem napisane było: szukamy pracownika. Zapamiętam - pomyślała.

   - Co podać? - Zapytała kobieta. Miała na twarzy mocny makijaż, który zapewne miał ją odmładzać. Mieszkam z Jeffem, a mimo to ta baba jest bardziej odrażająca niż on - stwierdziła.

   - Herbatę i ciastko poproszę - odparła milutkim tonem głosu. Nigdy nie przepadała za kawą.

   Kelnerka skinęła głową, a zielonooka zajęła miejsce przy stoliku stojącym w kącie. Przez duże okna idealnie widać było kto wchodzi i wychodzi z ogromnego budynku. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem.

   Na swoje zamówienie nie musiała długo czekać. Dostała ciepłą herbatę w ładnym biało - żółtym kubku i kawałek ciasta. Z radością wbiła w słodycz pozłacaną łyżeczkę. Pyszne - pomyślała, delektując się smakiem czekoladowej pyszności.

   Lokal nie był duży, wręcz przeciętny. Panowała w nim przyjemna atmosfera, a dość skromny wystrój sprawiał, że ludzie mieli ochotę tu wracać, choćby na krótką chwilę. Natalie również się podobało, mogłaby tu przychodzić codziennie. Ale nie może. A przynajmniej nie teraz.

   Kiedy tak powoli sączyła owocowy napój, do środka zaczęli wchodzić policjanci. Na chwilę wstrzymała oddech, bojąc się, że przyszli po nią. Okazało się, że zawitali do kawiarnii jedynie po kawę i pączki. To było przecież oczywiste ty głupia idiotko. - Skarciła się w myślach, spuszczając wzrok. I wtedy dzwoneczek wiszący przy drzwiach wydał z siebie cichy dźwięk, a przez zielone drzwi wszedł cel dziewczyny - Nathaniel Green.

Killer QueenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz