- Tak, Ana mi o niej mówiła - powiedział. - Ale naprawdę myślisz, że może mieć z nimi coś wspólnego?
- Chciałbym wierzyć, że nie, ale Olivier, ona ukradła część akt.
- Powiedziałeś komendantowi?
- Nie. Może mieć jakiś problem, a ja chcę jej pomóc. Zresztą zniszczyła tylko kopię zapasową - uśmiechnął się lekko pod nosem. - A jak tam twoje sprawy rodzinne?
- Dobrze - odparł, chwytając kufel. - Emma i jej córka będą mieszkać u nas dopóki nie znajdziemy im nowego mieszkania. Załatwiłem jej już pracę, więc jest dobrze.
- Pozdrów ode mnie te swoje dziewczyny - prychnął, upijając łyk złotego trunku. - I wracaj do roboty.
- Cały czas w niej jestem. - Stwierdził z niesmakiem. - Znalazłem coś ciekawego. Rok przed incydentem z tamtym dzieciakiem, tym który jest naszym głównym podejrzanym, miała miejsce inna, podobna sytuacja.
- Olivier - blondyn był zaskoczony postawą dwudziestoczterolatka. - Nie spodziewałem się po tobie takiego poświęcenia.
- Nie tylko ty zarywasz nocki - stwierdził. - Jeśli już muszę się w to bawić, to chcę mieć w tym jakąś zasługę - powiedział. - Kontynuując, nie pamiętam wszystkich szczegółów, ale mam w domu to, co może być nam potrzebne. Dostarczę ci to jutro.
- Spoko.
૪૪૪
W żółtawym świetle osiedlowych lamp dostrzegła ciemną, smukłą sylwetkę. Doskonale wiedziała do kogo należy.
- E.J - zawołała. - Cześć - posłała mu delikatny uśmiech. - Dawno cię nie widziałam, gdzie ty się szlajasz beze mnie?
- To tu, to tam - przyznał, unosząc głowę ku górze. - Ale rzeczywiście, ostatnio coś rzadko się spotykamy. Co u ciebie?
- Świetnie! - Rozłożyła ręce, a chłopak delikatnie uśmiechnął się pod maską. Lubił jej pozytywne nastawienie, była podobna do jego przyjaciela. Być może dlatego czasem nazywał ich panem i panią Killer, co niewiarygodnie wkurzało ową dwójkę. - Wiesz, że siedzą nam na ogonie?
- Tak - kiwnął głową. - Słyszałem też, że planujesz coś z tym zrobić.
- Viki ci powiedziała co? - Burknęła.
- To nie moja sprawa, ale uważaj na siebie - polecił. - Jeśli coś ci się stanie, to ona tego nie przeżyje. Dosłownie. Albo popełni samobójstwo, albo Jeff ją zabije.
- Nie obchodzi mnie to. Jestem przecież egoistką. Zresztą, nie musi się o mnie martwić.
- Jak uważasz - wzruszył ramionami. Był od niej wyższy, ale stwierdzenie, że patrzył na nią z góry byłoby nie na miejscu bowiem Jack nie posiada oczu. Już nie. - Idziesz ze mną, czy masz jakieś własne sprawy? - Trzymał pasek torby, która zwisała z jego ramienia.
- O proszę. - Z ciemności dobiegł ich znajomy głos. - Wielka królowa wyszła z domu. - Rudowłosa szła z założonymi rękoma w stronę Natalie i E.J'a.
- Jeszcze tu jesteś? Myślałam, że spierdoliłaś do domu ze strachem - uśmiechnęła się zwycięsko.
- Twoje niedoczekanie. - Prychnęła. - Nie mam zamiaru się stąd ruszać.
CZYTASZ
Killer Queen
Fanfic"Biegły co sił w nogach, poprzez pola obsiane pszenicą. Nie odwracaj się - powtarzała sobie w myślach brunetka; była ledwie kilka metrów przed swoją przyjaciółką. Ktoś je gonił i najwidoczniej nie zamierzał przestać. Dziewczyna gwałtownie się zat...