Julie
Otwieram oczy. Rozglądam się gwałtownie po otoczeniu. Jest...biało? Chcę się podnieść, czuję jednak czyjąś rękę położoną lekko gdzieś koło mostka i rozumiem, że osoba do której ona należy nakazuje mi leżeć. Widząc aparaturę służącą do ratowania życia sugeruje ze jestem w karetce. Przypomina co mi się stało. No bo coś musiało, prawda? Widzę że jadę na rowerze ... Kierownica skacze w górę. Upadam. Widzę biegnącego mężczyznę w moim kierunku. Gdzieś dzwoni. Pewnie po pogotowie. Chciałabym mu podziękować. Podziękować za ocalenie mi życia na swój sposób.- Czy wiecie jak nazywał się mężczyzna, który to was zadzwonił? - pytam ratownika. Wzrusza ramionami. Teraz dopiero dostrzegam, że jest to dość młody chłopak. Może tylko trochę starszy odemnie.
-Nie poinformowano nas o tym. Jednak że chłopak znał twoje imię musiał cię znać. Niestety kiedy już przyjechaliśmy on był w swoim samochodzie krzyknoł tylko 'jej imię to Julia' i odjechał zanim zdążyliśmy się zapytać o co kolwiek innego. Ale ty masz naimię Julie, prawda?- macham głową na znak potwierdzenia. Czuję teraz jak inny ratownik karci go wzrokiem, sama czuje ten zwrok na sobie, mega dziwne uczucie. Nienawidzę go.
A więc tak...moim wybawicielem od śmierci jest tajemniczy nieznajomy, na pocieszenie wiem tylko tyle że zna moije imię. Wspaniale.
Matt
Ratownik pyta, czy wiem jak nazywa się ta dziewczyna. Z automatu odpowiadam, że to Julia po czym dodaje, że nie mam pewności. Tak tylko mi się wydaje. Ratownik kiwa głową, a jego kompani przenoszą >Julie< na nosze by potem zanieść je do karetki.-Mogę jechać z wami? - wystrzelam jak armata z tym pytaniem. Pewnie nie mogę, bo nie jestem z jej rodziny.
-A jest pan kimś z rodziny?- kręcę przecząco głową. - A więc nie możemy się na to zgodzić, chyba sam pan rozumie...takie procedury.
-Tak rozumiem. A mogę wiedzieć do jakiego szpitala ją wieziecie?- pytam licząc na odpowiedź.
-Naturalnie. Wiedziemy pannę 'Julię' do szpitala Jeffersona.- Słysząc te słowa uśmiecham się w duchu. Ten szpital ma najlepszą opiekę lekarską w Californi.
I jest dość nie daleko mojego obecnego położenia, a wiec zmienian plany, zamiast do domu jadę do szpitala. Wspaiale.Podczas moich rozyśleń ratownicy wraz z 'Julie' znajdują się w karetce. Na siłach trzyma mnie myśl że jest w dobrych rękach.
CZYTASZ
✉ Kiedyś będziesz moja
Short Storyjulxo: ja ci zara dam niewiasto...wrrr m_att: oo napisałaś pierwsza :* julxo: oo a ty się dalej nie odczepiłeś ;_; m_att: :( julxo: pff serio nie używasz tych trzech szarych komórek -,- *** Jul wybaczysz mi? -spytał że skruchą, ledwo łapiąc oddech. ...