Julie
-Alex, no rusz się!
-tak, tak już wstaję
-ALEX!- zerwałam z jej łóżka kołdrę, ona tylko otworzyła lekko swoje zaspane oczy. Dziewczyna niespodziewanie rzuciła we mnie poduszką, którą swoją drogą udało mi się złapać w locie.
-oddaj!
-to sobie weź- zaczęłam machać przed nią swoją zdobyczą. A ona rzuciła się w pościg za swoją dotychczasową własnością.
-Julie! Oddawaj!- stoi teraz na moim łóżku hotelowym, zwinnie z niego zeskoczyłam wytykając jej język. Miałam zamiar pobiec do łazienki, ale ktoś zagrodził mi drogę. Tak. Tym kimś była moja przyjaciółka z tym, że teraz i ona była uzbrojona. Rozpętała się bitwa na poduszki, bardzo energiczna. Gdy nie miałyśmy już siły usiadłyśmy nawzajem na swoich łóżkach (dop. od aut. w sensie, że Alex siedziała na łóżku Julie, a ona na łóżku przyjaciółki <<- jakby ktoś nie zrozumiał o co chodzi).
Gdy Alex położyła się pozbawiona sił na moim łóżku, kładąc sobie poduszkę, w sumie to już nie wiadomo czyją, pod głowę. Obeszłam ją od tyłu i krzyknęłam z uśmiechem.
-Wstawaj! Idziemy na śniadanie! - dziewczyna zerwała się gwałtownie, ale posłusznie poszła do łazienki ubrać się i wyszykować na śniadanie, gdy wyszła miała na sobie krótkie spodenki z wysokim stanem, czarny crop-top i jasną, kolorem podchodzącą pod beż bluzę. Zaraz po niej do łazienki poszłam ja, postanowiłam ubrać białą sukienkę i idealnie pasującą do tej kreacji jensową katanie. (dop.od aut. w mediach macie zdj jak ja mniej więcej widzę tą kreację). Tak, więc przyszykowane do wyjścia, poszłyśmy na śniadanie do hotelowej restauracji.
Droga minęła nam raczej spokojnie, no nie pomijając faktu, że ja musiałam iść schodami, bo Alex zamknęła mi przed nosem drzwi do windy, a w odpowiedzi na to zjawisko usłyszałam ~to za obudzenie mnie!~ i wytknięty pod moim adresem język przyjaciółki. Jednak nie mam jej nic za złe, bo w końcu to tylko zabawa. Miło jest spędzić z nią takie chwile, w końcu dzisiaj wraca do domu. Robi mi się smutno na myśl, że zostanę tutaj sama, no może nie sama, bo moja ropucha też zostaje. Jak sobie myślę, że takie dni jak tamten, który razem spędziliśmy mogły by się powtarzać częściej robi mi się ciepło na sercu. Czy to coś oznacza? Śniadanie jemy w ciszy, znaczy retoryczne tylko, bo ja prowadzę zaciętą dyskusję ze samą sobą.
-co się dziś z taka zamyślona? -odzywa się w końcu Alex.
-tak o myślę o tych całych sesjach- kłamie. Nienawidzę tego robić, ale nie powiem jej że myślę o Mattcie, bo ja sama nie wiem czemu o nim myślę.
-a o której zaczynasz sesję?
-o 10 zaczynamy, ale o 8:30 muszę już być na miejscu.
-ale wiesz, że jest już za chwilę ósma? -patrzę na telefon, a potem na swój talerz. Faktycznie jest za pięć ósma, a ja nawet nie ruszyłam mojego śniadania, ehh.
-Julie, coś się stało? Jakaś nieobecna jesteś...- pyta z troską Alex.
-nie, to tylko stres- kłamię.
- no dobra, ale i tak co nie wierzę - uśmiecha się lekko.
- to lepiej uwierz, bo tak jest. A ty o której masz samolot?
-o siedemnastej wylatuje- odpowiada ze smutkiem w głosie- i wracam do tego kretyna- próbuje zdobyć się na uśmiech.
-nie martw się. -pocieszam ją.- ja muszę lecieć, bo się spóźnię, ale do trzynastej powinnam wrócić.
-no to pa- przytuliła mnie na pożegnanie.
-paa!-krzyknęłam wybiegając z restauracji.
Hejka!
Kto ma ferie? ;))
~Vixit<333
CZYTASZ
✉ Kiedyś będziesz moja
Historia Cortajulxo: ja ci zara dam niewiasto...wrrr m_att: oo napisałaś pierwsza :* julxo: oo a ty się dalej nie odczepiłeś ;_; m_att: :( julxo: pff serio nie używasz tych trzech szarych komórek -,- *** Jul wybaczysz mi? -spytał że skruchą, ledwo łapiąc oddech. ...