fifteen//second part

54 22 48
                                    

Narrator

-no więc...- zaczęła niepewnie długo włosa dziewczyna, próbując oddalić się on natarczywego nastolatka dreptającego nieopodal niej, usilnie próbując się do niej zbliżyć, obiąć ramieniem lub chociaż złączyć ich dłonie- kim była ta dziewczyna?-wypowiedziała te słowa na jednym wdechu wręcz wypluwając jakby to był jad, z obawy że się rozmyśli. 

Chłopak spojrzał na nią wielkimi oczami na usłyszne pytanie. Przychodziło mu na myśl coś typu: to tylko moja kuzynka, że niby kto? nie rozumiem o kogo ci chodzi... Niestety tego typu wymówki są zbyt oklepane.

-Nie pytaj, a nie zostaniesz okłamana- powiedział pierwsze co ślina na język mu przyniosła nie mogąc wymyśleć żadnej wymówki czy małego kłamstewka, uśmiechnął się w jej kierunku przelotnie, ale tak naprawde czuł się strasznie. Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem od stóp do głów i szybko wbiła wzrok w swoje buty nie chcąc by ten zauważył poprzedzający to gest.

-miało być szczerze- powiedziała, a raczej burknęła pod nosem w jego adresie, ten udał, że nie słyszy mimo, że dokładnie wiedział co powiedziała drobna blondynka dreptająca po jego prawej stronie.

Nie minęło pięć minut, a byli już pod hotelem, w którym na dłuższy czas zadomowiła się Julie, żegnając się z przyjacielem, tylko i wyłącznie przyjacielem, Julie powędrowała do swojego pokoju hotelowego, a Matt poszedł wolnym krokiem w kierunku swojego hotelu. Idąc tam rozmyslał jak wyjaśnić dziewczynie tę całą zaistniałą sytuację w parku. Przechodził właśnie obok kawiarni, w której był niedawno w pewną dziewczyną, gdy szedł tak w zamyśleniu na rogu wpadli na siebie. A i o wilku mowa!

-przepraszam zamyśliłam/em się- odezwali się oboje ze skruchą w głosie spuszczając głowy.

- o to ty!- krzyknęli zaskoczeni chwile po rozpoznaniu przez siebie swoich głosów.

***

-znowu na siebie wpadamy-powiedziała rudowłosa kręcąc głową ze smiechem.

-oj, Misia, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię znowu widzę- powiedział uśmiechnięty siedząc z dziewczyną na ławce przy jeziorze. Dziewczyna oparła głowę o jego ramię, a on nie zostając jej dłużny obiął ją ramieniem.

-przecież już się dzisiaj widzieliśmy!-powiedziała chichocząc, dalej wtulona w jego ramię.

- a jak ci minął dzień?- spytał orzechowooki, piegowatą zielonooką wtuloną w jego ramię.

-no więc...- i w ten sposób siedzieli, aż do wieczora opowiadając sobie o swoich dniach i pobytach w Anglii.

***

-napewno nie wiesz, gdzie on może być!?-podniósł znacznie bardziej głos ojciec szatynki niżeby tego chciał.

-no nie wiem powiedziała bawiąc się energicznie palcami, myśląc tylko o jednym 'nie płacz. Nie płacz! NIE!' ale to na nic. Łza zaczęła spływać po jej policzku.

-Alex, proszę cię- powiedział błagalnie ojciec- przepraszam cię, ale widzisz twój brat zniknął, matka odchodzi od zmysłów...-zaczął mówić po czym dodał- mnie też dotknął ten cały harmider.- powiedział cicho, ale wyraźnie i na tyle głośno by dziewczyna go usłyszała. Podszedł do córki, wycierając łzy z jej opuchniętych od płaczu policzków i przyciągnął do siebie z tą rodzicielską troską.

-tato?- odezwała się zaniepokojona dziewczyna-TATO!- krzyknęła z przerażenia, widząc osuwajacą się na lodowatą posadzkę w kuchni swoją...rodzicielkę!?

-boże!- mężczyzna odwrócił się gwałtownie i automatycznie zakrył sobie dłonią usta- Alex!-odwrócił się energicznie w jej strone- dzwoń na pogotowie! -krzyknął i chciał podbiec do małżonki gotów powyrywać sobie włosy, jeśli okaże się ze coś jej się stało, poczuł jednak dłoń na swoim ramieniu. Była to dłoń córki.

✉ Kiedyś będziesz moja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz