Matt
-hey...-chwytam dziewczynę za rękę ledwo łapiąc oddech po przebiegnięciu korytarza, który jak dla mnie nie ma końca, zdezorientowana Michalina wyrywa dłoń z mojego uscisku. W sumie nie mam jej za co winić to jest odruchowe, odwraca się w moją stronę na pięcie i od razu się rozpromienia.
-hey, Matt prawda? - próbuje wyrównać oddech po biegu, mało skutecznie. Odwracam się za siebie, przed czym kiwam potwierdzają głową w stronę dziewczyny i widzę, że dystans, który przebiegłem wcale nie jest duży, to wina mojej kondycji. Powinienem coś z tym zrobić, ale tym zajmę się później, a teraz niewiasta czeka.
-a może pójdziemy gdzieś na herbatę albo kawę? Poznamy się lepiej. W końcu mamy spędzić w swoim towarzystwie dość dużo czasu na planie- posyłam jej mój czarujący, zresztą jak zawsze, uśmiech numer 5.
-chętnie- odpowiada, odwzajemniając uśmiech, przepełniony słodyczą- kiedy?
-teraz- dziewczyna tylko lekko się uśmiecha i kręci głową z dezaprobatą.
-a więc chodźmy.- odpowiada rozpromieniona- gdzie idziemy?
-do kawiarni w centrum.- dobra wiadomość! Udało mi się okiełznać mój organizm i wkońcu mogę normalnie odpowiadać.
Rozmawia nam się bardzo miło, okazało się ze mamy dużo wspólnych tematów i zainteresowań. Różni nas tyko jedno- zamiłowanie do sportu- ja wolę ten w telewizji, ona ten prawdziwy, w którym sama może wziąć udział. Po dłuższym czasie naszej ciekawej konwersacji, oznajmia, że musi iść pomóc mamie w salonie. Postanawiam ją odprowadzić. Po drodze wymieniany się numerami, a po dojściu do salonu każdy rozchodzi się w swoją stronę. Błądzę po dzielnicach Londynu i nagle się orientuję, że jestem niedaleko fontanny do której parę dni temu zostałem wciągnięty po wrzuceniu tam mojej pięknej księżniczki. Było zabawnie, chciałbym częściej spędzać w ten sposób czas z Julie, no może nie koniecznie siedząc na dnie fontanny, w parku znajdującej się w centrum miasta. Schodzę z górki, wyciągając w drodze na dół słuchawki z kieszeni po podłączeniu ich do telefonu i odpaleniu muzyki, w dalszym ciągu kieruje się w doł pagórka, aby znaleźć spokojne miejsce, żeby po prostu sobie odpocząć na świeżym powietrzu. Widząc, jednak znajomą twarz po drugiej stronie fontanny kieruję się tam by u jej stóp skonfrontować mój wzrok i tej niby niczemu nie winnej osóbki. Wtedy dostrzegam kim ona jest i niczym czarna postać dementora odbiera mi całą radość z tej chwili i w ogóle chęć do życia, jednak nie wiedząc czemu dalej patrzę się w tamtym kierunku.
Julie
Wychodząc ze studia, kieruję się niby znanymi mi ulicami, ale jednak nie tak bardzo znanymi jak te w Kalifornii. Idę przed siebie i przed siebie. A wtedy słyszę dzwonek telefonu. Patrzę na wyświetlacz -Alex. Odbieram.
JA:hej
ALEX: hej, jak tam na sesjach?
JA: właśnie z jednej wracam i jest wspaniale! A jak u ciebie?
ALEX: no wiesz, David sobie gdzieś pojechał i zostawił tylko kartkę z napisem " wyjeżdżam ze znajomymi będę za tydzień może dwa", a co ja teraz mam powiedzieć rodzicą? Oni jutro wracają...
JA: Alex prawdę, powiedz im całą prawdę
ALEX: postaram się
JA: no ja mam nadzieje
ALEX: a jak tam z Mattem
JA: szczerze nie wiem zbytnio, od czasu mojej kąpieli z tą ropuchą w fontannie nie gadaliśmy
ALEX: to lepiej zacznijcie! Bo inaczej was do tego zmuszę! I O CO CHODZI Z TĄ ROPUCHĄ!?
JA: kiedyś ci to wyjaśnieKu mojemu zdziwieniu nogi poniosły mnie w miejsce, gdzie niedawno wymieniona kąpiel miała miejsce. Rozglądam się po prarku. Jak zwylke tętni życiem, dostrzegam, jednak jedną niepokojącą mnie rzeczą jest tu ta suka...ona jest z..NIE!...ona jest z Davidem!? Całują się!? Fujka! Za spadającą wodą z fontanny dostrzegam postać która patrzy się na nią i wygląda jakby uszło z niej całe życie. Wtedy powszechnie znana suka o imieniu na L wbija wzrok w Matta. Jakby mogła nim zabić to już by pewnie leżał martwy. Ale nie na mojej warcie.
CZYTASZ
✉ Kiedyś będziesz moja
Historia Cortajulxo: ja ci zara dam niewiasto...wrrr m_att: oo napisałaś pierwsza :* julxo: oo a ty się dalej nie odczepiłeś ;_; m_att: :( julxo: pff serio nie używasz tych trzech szarych komórek -,- *** Jul wybaczysz mi? -spytał że skruchą, ledwo łapiąc oddech. ...