-Rozdział 2-

579 40 4
                                    

Podczas drogi rozmawiałam z Ronem i Harrym, Hermiona nie odzywała się przez całą drogę. W końcu dojechaliśmy do Hogwartu. Wysiadłam z pociągu, pożegnałam się z Harrym i Ronem i ruszyłam do powozu prowadzonego przed testrala, których niestety nie widziałam. Z tego co wiedziałam przypominały konie tylko miały duże skrzydła podobne do tych u nietoperza. Wsiadłam do powozu w którym siedziała Pansy i Milicenta.

-Wysyłałam sobie listy z Draco całe wakacje!- mówiła Parkinson z przekonaniem- Pisał że nie może doczekać się aż mnie zobaczy i że za mną tęskni - westchnęłam

-A ty Smart masz jakiś problem?- odezwała się Milicenta, która wierzyła w brednie opowiadane przez mopsicę

-Po prostu nie wieżę że Malfoy mógłby się zakochać w tobie psie- powiedziałam z uśmiechem. Wóz ruszył.

-Na pewno mam większe szanse od ciebie- warknęła- Z tego co wiem ty i Draco się nie lubicie, a on jest moim najbliższym przyjacielem

-Czyżby frendzone- zaśmiałam się, a Pasy próbowała się na mnie rzucić ale Milicenta ją powstrzymała

-Vivian, Pansy!- krzyknęła Bulstrode- Mam pomysł na rozwiązanie waszego konfliktu. Może się założycie która pierwsza poderwie Draco?- spodobał mi się ten pomysł, to była wspaniała okazja na upokorzenie mopsa

-Ja się zgadzam-  powiedziałam bez wahania, a po chwili Pansy pokiwała głową na tak- Tylko o co się założymy?

-Odrabiasz mi pracę domową przez cały rok

-No dobra, ale jak ja wygram to co?

-Oddam ci Drakusia na wyłączność- ledwo przeszło jej to przez gardło

-Na tym mi nie zależy- mruknęłam- Na oczach całego Slytherinu, albo nie! Całego Hogwartu! Powiesz Hermionie Granger, że ją lubisz i chcesz się zaprzyjaźnić i ją przeprosisz

-Mam przeprosić tą wiewiórę!?- krzyknęła, ale po krótkim zastanowieniu powiedziała- Dobrze i tak nie masz żadnych szans- parsknęła. Nagle wozem szarpnęło a testral się zatrzymał. Byłyśmy już na miejscu.Kiedy weszłyśmy Pansy od razu usiadła  obok Malfoya i do tego zaczęła się do niego kleić. Nie zwróciłam na to uwagi i usiadłam obok Zabiniego.

-Cześć Vivian- przywitał się

-Hej- odpowiedziałam

-Wyładniałaś przez wakacje- spojrzałam na niego z zażenowaniem- Nie że wcześniej nie byłaś ładna, zawsze  byłaś , no może nie na pierwszym roku, eee no znaczy- jego jakże fascynującą wypowiedz przerwało wejście pierwszoroczniaków do sali. Kiedy wszystkie dzieci zostały porozsyłane do swoich domów, dyrektor zaczął swoje jakże fascynujące przemówienie. Nie słuchałam go ale po chwili coś zwróciło moją uwagę. Na mównicą zamiast dyrektora wlazła jakaś kobieta, i to nie byle jaka.

-Zabini- szepnęłam do kolegi- Chyba komuś świnia uciekła- razem cicho zaśmialiśmy. Okazało się że ta landryna będzie nas uczyć obrony przed czarną magią, już to widzę, ona by sobie nawet z  Nevillem  nie poradziła. I do tego że jest na usługach ministerstwa. Knott chyba zwariował wysyłając ją tutaj, pomyślałam.

Następny dzień rozpoczął się od eliksirów, a potem wyczekiwana przez mnie lekcja obrony przed czarną magią. Kiedy weszliśmy do klasy, chciałam usiąść w mojej ulubionej ławce na końcu środkowego rzędu, ale oczywiście Malfoy z Zabinim musieli ją zająć. Zrezygnowana usiadłam w pierwszej ławce tego samego rzędu.

-Mogę tu usiąść?- koło mnie stała blondynka z dziwnymi kolczykami w kształcie podobnym do buraka i szacie Ravenclawu, od razu wiedziałam że to Luna Lovegood, zwana też przez resztę ślizgonów Pomyluną.

-Proszę- uśmiechnęłam się. Nagle usłyszałam stukanie obcasów, a do klasy weszła Umbridge. Rozdała nam książki i kazała czytać, nikt nie protestował. Kiedy kończyłam coś wplątało mi się we włosy, oderwałam oczy od literek i wyplątałam to. Był to samolocik. Kiedy go rozwinęłam od razu wiedziałam od kogo go dostałam. Na rysunku byłam ja i Luna przytulające się a po chwili pojawiło się wokół nas wielkie serce i napis ,,Pomyluna i Smart- nowa najsłodsza para Hogwartu'' Postanowiła odpłacić mu pięknym zanadonne. Odwróciłam karteczkę i narysowałam tam najładniej jak umiałam piękną głowę mopsa z włosami Pansy i już mniej ładnego Draco dającego jej buzi. Uśmiechnęłam się na widok tego dzieła. Po cichu wyjęłam z torby różdżkę i samolocik poleciał do właściciela. Niestety nie miałam takiego szczęścia jak fredka i Landryna mnie zauważyła.

-Smart- krzyknęła a ja się odwróciłam- Co mówiłam o używaniu różdżek podczas mojej lekcji?- wstała i podeszła do ławki Malfoya i odebrała mu karteczkę- I to do wysyłania takich głupot do kolegów

-Malfoy to zaczął- mruknęłam

-Nie skończyłam mówić- powiedziała

-Ale to prawda

-Nie pyskuj

-Niech pani na mnie nie naskakuje, tylko na ta fredkę!

-Skończ Smart, jeszcze jedno słowo i szlaban- wróciłam do czytania książki. Nagle coś twardego uderzyło mnie w plecy.

-Ała!- pisknęłam

-Panno Smart widzimy się dzisiaj po lekcjach w moim gabinecie

forget→draco malfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz