-Rozdział 18-

269 17 3
                                    

-Jak śmiesz mówić tak o naszej córce!- krzyknęła mama

-Ale to prawda!- odezwał się tata

-To jest tylko twoje urojenie, niedługo wszystko wróci do normy!

-Kochanie- ojciec zniżył ton, ale i tak słyszałam co mówi- Zrozum że to jest prawda. Vivian już w tym wieku okazywała zdolności magiczne, pamiętasz jak sama zdjęła ciasteczka u twojej matki sama w wieku czterech lat? No właśnie, a Hope tego nie robi.

-Może niedługo zacznie- mamie załamywał się głos, płakała

-Ale i tak musimy się pogodzić z myślą że ona może być charłaczką. Musimy się zastanowić co robić jeśli się to stanie. Możemy ją wysłać do mojej mamy, ona mieszka w świecie mugoli, może się tam wtopi i będzie szczęśliwa

-Ale ona musi tu zostać- zaszlochała kobieta

-Przecież wiesz że jeśli Sama-Wiesz-Kto się o tym dowie to nas zabije, tak jak w tedy w robił z ...

-Nie przypominaj mi o tym- przerwała już spokojniejsza- Dobrze wyślemy ją do twojej mamy, ale poczekajmy jeszcze chwilę, może się okaże że to nie będzie potrzebne

-Dobrze, a teraz chodź- zaczęli zbliżać się do drzwi więc zwróciłam biegiem na dół

-O co tym razem?- spytała ciocia

-Nie zrozumiałam

-Vivian- do pokoju wszedł Malfoy- Słyszałem że masz problemy z Historią Magii od twojej siostry i mogę ci pomóc

-Nie trzeba- mruknęłam nie odrywając wzroku od książki od transmutacji- Nie będzie mi to chyba potrzebne w zawodzie jaki sobie wybrałam

-A jaki wybrałaś?- usiadł koło mnie na łóżku

-Rodzice chcą żebym pracowała w Ministerstwie gdzieś na ważnym stanowisku tak jak to pracował tata zanim zatrudnili go w jakimś mniej ważnym dziale. A ja po prostu chcę zostać dziennikarką, najlepiej Proroka, żeby zwolnili wreszcie tą Skeeter która zawsze kłamie w swoich artykułach

-Nie sądziłem że chcesz zostać dziennikarką- zdziwił się

-A ty kim chcesz zostać?

-Na pewno kimś w Ministerstwie- zaczęliśmy rozmawiać o dzieciństwie w tym o naszym pierwszym spotkaniu

-Pamiętasz jak rodzice kazali nam się bawić w ogrodzie, a ja wepchnąłem ciebie do jeziora- zaśmialiśmy się

-Tak, albo jak pomalowałam ci twarz jak spałeś.

-Zawsze się nie lubiliśmy- trochę spoważniał

-Poprawka ja cię nienawidziłam- uśmiechnęłam się słodko- Nie wiem jak ty- Malfoy wstał i podszedł do biurka i spojrzał na zdjęcia z lekkim uśmiechem

-Zastanawiałaś się dlaczego na żadnym ze zdjęć nie ma twoich rodziców?- wzruszyłam ramionami- I dlaczego tak koło ciebie zawsze jest dość duże puste miejsce?- wstałam

-Nigdy nie zwracałam na to uwagi, może źle ustawili aparat?- głośno się zastanowiłam

-Watpie- mruknął i pokazał palcem na zdjęcie na którym całowałam go w policzek- To też oprawiłaś?- mruknął

-Masz na nim śmieszną minę i mogę się z ciebie pośmiać

-Pamiętasz swoje piąte urodziny?- przytaknęłam- Rzuciłaś we mnie tortem i byłem cały w zielonym kremie- zaśmialiśmy się

-Czy tylko ja mam wrażenie że moi rodzice chcą nas zeswatać?- spytałam po chwili ciszy, ale nic nie odpowiedział

-Ja już pójdę- mruknął i wyszedł z pokoju, jego zachowanie mnie zdziwiło.

forget→draco malfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz