-Rozdział 23-

225 17 0
                                    

-Co ty tu z nimi robiłaś!- wrzasnął na mnie kiedy oddaliliśmy się trochę od gabinetu landryny

-Weszłam za nimi z ciekawości!- też krzyknęłam

-Akurat za nimi, nie mogłaś sobie śledzić na przykład Longbottoma tylko ich!?

-Chciałam wiedzieć co robią żeby powiadomić o tym Umbridge- zniżyłam ton głosu, żeby nie usłyszał tego Weasley i żeby nie wygadał reszcie. Mina Malfoya złagodniała ale i tak był wściekły

-Chociaż tyle dobrego- westchnął, zaczynał się już uspokajać

-Czy ty jesteś zazdrosny?- spytałam po chwili, ale się nie odezwał. Nagle zauważyłam Weasleya i resztę wybiegających z gabinetu

-Smart idziesz?- Ron zatrzymał się na chwilę koło mnie i Malfoya. Spojrzałam się na blondyna z uśmiechem

-Muszę- szepnęłam do niego i go przytuliłam. Kiedy oderwałam się od Draco ruszyłam za Ronem na dwór. Z Hermioną i Harrym spotkaliśmy przy jednym z wyjść ze szkoły.

-Vivian idziesz z nami?- spytał zdziwiony Potter

-Jak zaczęłam wam pomagać to muszę skończyć- uśmiechnęłam się

-Jak się stąd wydostaniemy?- spytał Harry

-Możemy polecieć- powiedziała Luna rozmarzonym tonem

Po chwili leciałam na testralu z Lovegood, wszystko byłoby w miarę normalnie gdybym jeszcze je widziała, a tak siedziałam na czymś niewidzianym i kurczowo trzymałam się blondynki, nie bałam się, bardzo mi się to podobało.

-To jest super!- krzyknęłam kiedy zwierzę przyśpieszyło


-Zwolnijcie- powiedziałam zasapana, biegliśmy już jakiś kawałek przez korytarze ministerstwa, nikt mnie nie słuchał. Kiedy wreszcie wsiadaliśmy do windy wyjęłam z kieszeni moją różdżkę. Winda zatrzymała się z charakterystycznym piknięciem, byliśmy na długim czarnym korytarzu na którego końcu znajdowały się drzwi z wielką klamką.

-Departament tajemnic- odezwał się głos jakiejś kobiety z głośnika. Ruszyliśmy w stronę drzwi. Ten mroczny klimat mnie przytłaczał i zaczęłam się bać. Pomieszczenie do którego weszliśmy było jeszcze ciemniejsze od poprzedniego, nie było widać sufitu i wszędzie stały półki ze szklanymi kulami.

-Lumos- szepnęłam a koniec mojej różdżki rozbłysł światłem. Zaczęliśmy iść w głąb pomieszczenia a Harry liczył regały, czegoś szukał.

-Powinien być tutaj- powiedział i wskazał na puste miejsce. Zaczęłam się rozglądać i zauważyłam kulę z doczepioną karteczką

-Harry- zaczęłam- Tu jest twoje nazwisko- chłopak do mnie podszedł i wziął kulę do ręki

-Harry!- odezwała się Hermiona, odwróciłam się w stronę w którą patrzyła, stała tam postać ubrana na czarno z maską na twarzy ,,Śmieciożerca''- pomyślałam

-Gdzie jest Syriusz?- spytał Potter

-Chyba powinieneś zobaczyć różnicę między snem a rzeczywistością- głos tej osoby był ewidentnie męski i wydał mi się dziwnie znajomy. Nagle mężczyzna zdjął maskę i już wiedziałam kto to.

-Tata Dracona?- szepnęłam zdziwiona i przetarłam oczy żeby zobaczyć czy to prawda, ale tak, od wczoraj byłam z synem zwolennika Voldemorta. Moje serce zaczęło bić szybciej ze strachu.

-Widziałeś tylko to co Czarny Pan chciał żebyś zobaczył, a teraz daj mi przepowiednię - kontynuował mężczyzna.

-Zniszczę ją jeżeli komuś coś zrobisz- powiedział stanowczo Harry. Nagle ktoś zaczął się śmiać za tatą Draco, była to kobieta o szaleńczym śmiechu. Kiedy weszła zdałam sobie sprawę że to ją teraz widuję w snach, była to ta sama osoba.

-Potrafi się bawić- powiedziała rozbawiona

-Bellatriks Lestrange- odezwał się Longbottom z niechęcią

-Neville Longbottom tak? Jak tam rodzice?

-Jak ich pomszczę poczują się lepiej- wcelował w nią różdżką i w tedy zrozumiałam że to jakaś gruba sprawa, ale w takim momencie nie chciałam się wypytywać o szczegóły.

-Radzę żebyśmy się wszyscy opanowali. Chcemy tylko dostać przepowiednię- odezwał się starszy Malfoy

-Dlaczego Voldemort chciał żeby wpadła w moje ręce?- spytał się Harry

-Śmiesz wypowiadać jego imię?- powiedziała Lestrange- Plugawy mieszańcu!- tym razem wrzasnęła

-Nie krzycz bo nie robisz na nikim wrażenia- piękną ripostą zarzucił pan Lucjusz- Przepowiednię może dotknąć tylko ta osoba której ona dotyczy,a więc miałeś szczęście- nagle we wszystkich alejkach pojawiły się osoby w maskach i zbliżały się do nas. Zaczęłam celować różdżką w jedną z postaci i zaczęłam przypominać sobie wszystkie zaklęcia obronne i atakujące jakie znam.

-JUŻ!- krzyknął Harry

-Drętwota- wypowiedziałam zaklęcie i zaczęłam uciekać z resztą. Postacie poznikały ale nie ma długo. W jednym z korytarzy przed nami pojawił się ojciec Draco z wyciągnietą ręką, zawróciliśmy i zaczęliśmy biec do innej alejki. Nagle przed mną pojawił się Śmieciożerca

-Rictusempra- rzuciłam zaklęcie i zaczęłam biec za resztą. Zaczęłam rzucać Drętwotę na wszystkich nie przyjacieli, którzy stawali nam w drodze. W końcu wpadliśmy na Harrego, Rona i Hermionę. Ginny rzuciła jakieś zaklęcie które sprawiło że rozbłysło mocne niebieskie światło i wszystkie kule z przepowiedniami zaczęły zlatywać na dół. Jako pierwsza zaczęłam uciekać, ale po chwili wyprzedził mnie Harry.

-Wracajcie do drzwi- krzyknął. Zaczęły walić się całe półki, a kule rozbijały się z hałasem o podłogę. Kiedy weszliśmy przez drzwi zaczeliśmy spadać w dół, zaczęłam piszczeć. Przed upadkiem zatrzymało nas jakieś zaklęcie.

-Za dużo jak dla mnie- powiedziałam i przekręciłam się na plecy, a potem wstałam. Przed nami znajdował się kamienny łuk.

-Słyszycie?- spytał Harry

-Ale co?- odezwałam się

-Ja kompletnie nic nie słyszę, wynośmy się skąd - powiedziała Hermiona

-Ja je słyszę- powiedziała rozmarzonym głosem Luna

-STAŃCIE ZA MNĄ- krzyknął i wszyscy razem ze mną zrobili to co kazał. Nagle koło nas zaczęły latać wielkie czarne chmury, jedna z nich nawet mnie przewróciła.

forget→draco malfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz