Natychmiast wróciłam do dormitorium zadowolona z efektu pracy mojej i Hermiony. Teraz wystarczy tylko podać to jakoś Malfoyowi i po sprawie. Tylko jak? W moim wyobrażeniu ten sytuacji nie uwzględniłam jak blondyn dostanie eliksir. Na początku myślałam żeby dolać to do jakiś słodyczy i mu je dać, ale to by było podejrzane, nawet bardzo.
Następnego dnia wstałam bez chęci zaśnięcia podczas drogi do łazienki albo szafy i bez wicznie zamykających się powiek, które do ubrania się i umycia twarzy nie dawały mi spokoju. Spokojnie i bez pośpiechu ubrałam się, spakowałam książki. Dopiero po zrobieniu tych wszystkich czynności usłyszałam dzwonek, który, jak się okazało później, oznaczał koniec pierwszej lekcji, a dokładnie eliksirów z moim genialnym wychowawcą. Zrezygnowana wyszłam z pokoju wspólnego i poszłam pod następna salę. Po chwili dołączyli do mnie Gryfoni i kilku Ślizgonów.
Po lekcji wróżbiarstwa zatrzymał mnie Zabini.
-Vivian , Snape nieźle się wkurzyl że cię nie ma i powiedział że masz napisać referat o tym co robiliśmy na lekcji
-Genialnie- mruknęłam
-Ale jako że jestem dobrym kolegą zrobiłem ci notatki które możesz odebrać po lekcjach
-To może dasz mi je jak wrócę że szlabanu u Snape'a bo dzisiaj zrobił nam wcześniej - pokiwał głową i odszedł.
-Dzień dobry- powiedziałam wchodząc do klasy od eliksirów na szlaban, ale profesor się nie odzywał, uznałam to za sygnał do nie odzywania się i zajęcia miejsca w ławce, po chwili przyszedł Malfoy. Snape machnął różdżką i na nasze ławki przyleciało mnóstwo przypalonych kociołków i brudne szczotki.
-Różdżki na moje biurko- nakazał mężczyzna
-Rozumiem że mamy to wszystko wyczyścić- mruknęłam sama do siebie ale Snape to usłyszał i tylko popatrzył na mnie z dezaprobatą. Westchnęłam i zaczęłam szorować kociołek. Po chwili dołączył do nas Crabble i Goyle, którym McGonagall zakazała nam pomóc. Dwa goryle próbowali żartować sobie z tej ,,wspaniałej'' roboty i cały czas rozmawiali z blondynem o tym co opiekunka Gryffindoru kazała im robić, profesor nie zwracał na nich uwagi, a ja w ciszy czyściłam, a kiedy już się odezwałam żeby ich uciszyć, Snape naskoczył na mnie i kazał mi zostać jeszcze półgodziny.
-I co boli rączka?- spytała zgryźliwie Pansy kiedy weszłam do pokoju wspólnego- Jeśli Snape za każdym razem każe ci czyścić kociołki to specjalnie zacznę je przypalać- zaśmiała się z Milicentą . Już miałam jej odpysknąć, ale miałam esej do napisania i nowe zamierzałam marnować na nią czasu.
Zapukałam do dormitorium Zabiniego, otworzył mi Nott. Był zdziwiony moim widokiem ale i zirytowany.-Co chcesz?-spytał z wyraźną niechęcią
-Zabini miał mi dać notatki z eliksirów
-Nie ma go- już chciał zatrzasnąć drzwi ale moja noga to przerwała
-To ty go zawołaj a ja sobie poczekam- niechętnie się zgodził, zanim poszedł ostrzegł mnie że jak coś dotknę to mnie zabije. Usiadłam, prawdopodobnie, na łóżku Blaise'a. Zaczęłam się nudzić. Nagle zauważyłam coś na jednym z łóżek, podeszłam do niego.
''Drogi Draco
Ja i ojciec przysyłamy ci prezent na Bożenarodzenie bo nie spotkamy się w najbliższym czasie. Życzymy ci wesołych świąt. Później przyślemy ci informację gdzie udasz się na przerwę świąteczną.
Mama,,Współczułam mu że nie spotka się z rodzicami, mimo że nie są idealni on chyba naprawdę ich kocha. Jego mama przynajmniej okazywała mu trochę emocji, nie to co moja, ale to od niej nauczyłam się udawać obojętną co przydało mi się podczas kiedy Pansy mnie wyzywała.
Nagle ktoś wszedł do pokoju a ja odskoczyłam od łóżka jak poparzona.-Vivian co ty robisz?- spytał czarnoskóry chłopak
-Nic, to dasz te notatki?- zaczerwieniłam się i zmieniłam temat. Był podejżliwy, ale już się nie odezwał. Dostałam kartki i natychmiast wyszłam.
CZYTASZ
forget→draco malfoy
Fanfici promise, i will never forget Każdy w pewnym momencie swojego życia odczuwa chęć zakochania się, lub bycia kochanym, tak samo miała Vivian Smart, lecz ona pokochała nie tego chłopaka, a ich miłość będzie bombardowana przez ogromne ilości problemów...