-Rozdział 19-

245 17 0
                                    

Obudziłam się po raz kolejny z krzykiem. Zaczęła to już być dla mnie codzienność i po każdym takim koszmarze zachowywałam się jakby nigdy nic. Wstałam z łóżka i ubrałam się w czarną bluzę i jeansy. Zeszłam na dół, czekała tam na mnie Hope, wyraźnie smutna, Draco i ciocia.

-Danielle źle się czuje więc nie pojedzie- oznajmiła kobieta- O i Vivian przyszedł do ciebie list od twojego wychowawcy- podała mi kopertę

,,Panno Smart

Jako że panna Parkinson została usunięta z stanowiska prefekta od dzisiaj zostaje pani prefektem Slytherinu.

Severus Snape,,

-Trochę dziwnie że mnie wybrał- mruknęłam do siebie ,,To pewnie przez tą akcję na śniadaniu''- pomyślałam i wsiadłam do samochodu cioci


-Vivian będę tęsknić- przytuliła mnie dziewczynka- Pisz do mnie czasami- przytaknęłam i wstałam. Pomachałam jej i odeszłam z Malfoyem.

-Ty ją naprawdę musisz kochać- powiedział blondyn i spojrzał przez ramię.

-Jest jedyną bliską mi osobą- weszliśmy do pociągu

-Vivian!- widziałam Hermionę machającą do mnie, podbiegłam do niej i się przywitałam, z jednego przedziału wyłonił się Ron

-Cześć- uśmiechnęłam się i podałam mu rękę- W jakim przedziale siedzicie?

-Nie możemy, jesteśmy prefektami musimy patrolować pociąg- powiedział Ron udając Granger - Ale Harry siedzi tam- pokazał na jeden z przedziałów

-W sumie to ja też powinnam patrolować korytarze, zostałam prefektem- przypomniało mi się. Zaczęłam się dumnie uśmiechać.

-Parkinson już nie jest prefektem?- spytała Hermiona, a ja potwierdziłam- W reszcie ktoś odpowiedzialny- uśmiechnęła się do mnie. Narzuciłam na siebie szatę Slytherinu i zaczęłam chodzić po pociągu z dwójką Gryfonów.

Pół godziny później byliśmy już na miejscu. Po uczcie razem z Malfoyem oprowadziłam pierwszoroczniaków i poszłam do mojego nowego dormitorium, które musiałam dzielić z blondynem. 

-Vivian- odezwał się Draco kiedy leżeliśmy już w łóżkach

-Co?

-To ty mi dałaś na święta skarpetki?

-Ta, a co?

-Tylko się pytam, były nawet ładne- uśmiechnęłam się lekko.

Szkoła może nie zmieniła się na zewnątrz, ale w środku przez rządy Umbridge zmienił się totalnie, wszędzie panowała atmosfera strachu. Niektórzy nauczyciele bali się że powiedzą coś nie tak. Do tego z Azkabanu uciekli zwolennicy Voldemorta, od tego czasu moje sny trochę się zmieniły. Tym razem byłam w łóżeczku, przed mną stała ta sama kobieta w którą wcześniej mężczyzna celował różdżką i jeszcze jedna kobieta , miała roztrzepane czarne włosy opadające na jej lekko błyszczące czarne oczy i mocno odznaczające się kości policzkowe. Wszystko widziałam wyraźnie ale nie słyszałam dokładnie co mówią, dosłyszałam tylko urywki tego co mówiła ta nowa kobieta. ,,On wie'' , ,,Musisz to zrobić'' , ,,On was zabije''. Po tej rozmowie kobiety wychodziły a sen się kończył, na szczęście już nie krzyczałam.

-Draco!- do drzwi pukał Zabini

-Otwarte głąbie!- warknęłam a chłopak wszedł

-Czego?- spytał blondyn

-Umbridge- powiedział zdyszany a Malfoy wstał i ruszył za czarnoskórym. Ciekawa na co mogli się tak śpieszyć pobiegłam za nimi. Na jednym z korytarzu spotkali się z resztą tej całej Brygady Inkwizycyjnej, Inkwizytorem Hogwartu i Filchem który prowadził Cho Chang. Zaczęłam się za nimi skradać. Dotarli do jednej z pustych ścian. Kobieta ubrana na różowo wcelowała różdżką w ścianę.

-Bombarda- powiedziała, a cegły zaczęły się rozwalać- Bombarda!- tym razem krzyknęła w konstrukcji zrobiła się dziura prowadząca do jakiegoś pomieszczenia- Bombarda Maxima- wszystko runęło. Pokój w środku był ogromny, w środku było dość dużo ludzi, w tym Harry Potter, Hermiona, Ron, Luna Lovegood i inni. Malfoy i reszta zaczęli ich wszystkich łapać i gdzieś zaprowadzili, a ja wróciłam do dormitorium i miałam nadzieję że Draco opowie mi wszystko co tam się wydarzyło.



forget→draco malfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz