Pansy wstała i krzyknęła na całą salę tak aby wszyscy zwrócili na nią uwagę.
-Chciałabym coś powiedzieć- spojrzała się na mnie a ja ponagliłam ją ruchem głowy- Przepraszam wszystkie szla..., znaczy osoby mugolskiej krwi za to że się z nich naśmiewałam
-Jeszcze Granger- szepnęłam do niej
- A w szczególności chciałabym przeprosić Hermionę Granger- cała się zaczerwieniła i z powrotem usiadła. Ślizgoni patrzyli się na nią z nadzieją że zaraz wstanie i oznajmi wszystkim że to był żart i tak naprawdę nienawidzi szlam, ich niedoczekanie. Patrzyli się na nią również nauczyciele, wszyscy byli zdziwieni, tylko nie profesor Snape, on był po prostu wściekły. Zauważyłam że porusza ustami jakby mówił coś w stylu ,, szlaban" do Parkinson. Mój uśmiech się jeszcze bardziej powiększył. Brunetka usiadła przygnębiona, a Milicenta koło które siedziała natychmiast się przesiadła.
Wyszłam z pociągu i zaczęłam się rozglądać. Na peronie zauważyłam ciocię Carolę i Hope, od razu do nich podbiegłam z kufrem.
-Vivi!- siostra rzuciła mi się na szyję
-Cześć- przytuliłam ją- Tęskniłam
-Ja też- odkleiłyśmy się od siebie- Mam coś dla ciebie- odwróciła się do cioci- Proszę- powiedziała podając mi plastikowe pudełko. Otworzyłam je w środku były brązowe ciasteczka ozdobione różowym i białym lukrem
-To pierniczki- oznajmiła Hope- Mugole pieką je na święta, są przepyszne- wzięłam sobie jednego, rzeczywiście były bardzo dobre.
-To co Vivian niedługo Sum-y- zagadnęła ciocia- Musisz się postarać
-Wiem- westchnęłam- Teraz zamierzam skupić się na nauce i nie pakować się już w kłopoty- uśmiechnęłam się
-Twój wychowawca napisał list do rodziców że bardzo często masz szlabany. Nie przejęli się tym aż tak bardzo- uprzedziła moje pytanie- Byli strasznie zajęci swoimi sprawami- powiedziała z wyraźną niechęcią.
Weszłam do domu, panowała w nim smutna atmosfera, jak zawsze. Rodzice siedzieli w salonie i o czymś dyskutowali, kiedy weszłam do pomieszczenia ściszyli ton.
-Vivian chodź do nas, musimy porozmawiać- powiedział tata surowym tonem
-Też mam wam coś do powiedzenia- mruknęłam
-Profesor Snape napisał do nas list i powiadomił nas o tym że bardzo często wpadasz w kłopoty
-May, nie obijaj w bawełnę- mruknął tata- Jeśli jeszcze raz dostaniesz szlaban poniesiesz surowe konsekwencje
-Dobrze, a teraz ja. Co się dzieje?
-A co ma się dziać?
-Pokłóciliście się?- spytałam- Hope powiedziała mi że coś się dzieje. Nie ma was w domu.- mama otworzyła usta żeby coś powiedzieć ale przerwał jej ojciec
-Vivian to nasza sprawa i nie powinno cię to interesować- warknął- Idź już- wstałam i poszłam do swojego pokoju i zaczęłam czytać książkę, postanowiłam to robić częściej. Po chwili przyszła do mnie mama i usiadła koło mnie na łóżku.
- Słyszałam że chodzisz z Draconem- spojrzałam na nią zdziwiona
-Nie nie jestem z nim
-Ale...
-Dobrze całowałam się z nim ale to nic nie znaczyło!
-Tak czy inaczej- wstała trochę zdenerwowana- Dracon przyjeżdża do nas na święta, jutro. Masz być dla niego miła- powiedziała i wyszła z pokoju. Opadłam na łóżko i westchnęłam, pewnie będzie się nadal wypytywał czy coś wiem o tym jego dziwnym zachowaniu. Postanowiłam nie mówić mu o pocałunku, może jeszcze nikt mu nie powiedział, a najwyżej skłamię, że komuś się przewidziało. Wieczorem ktoś zapukał do drzwi
-Vivi- koło mnie usiadła Hope i Danielle - Opowiesz nam o Hogwarcie?
-Znowu?
-Tak, Danielle za rok zaczyna się tam uczyć i chce wiedzieć jak tam jest, a twoja historia jest ciekawsza od...- moja siostra zaczęła się zastanawiać
-Od tych wszystkich nudnych książek o Hogwarcie które ma na swojej półce Hope- dzieczynka spojrzała się na nią z wyrzutem, ale nic nie powiedziała
-Chyba tylko dla ciebie- westchnęłam
CZYTASZ
forget→draco malfoy
Fanfictioni promise, i will never forget Każdy w pewnym momencie swojego życia odczuwa chęć zakochania się, lub bycia kochanym, tak samo miała Vivian Smart, lecz ona pokochała nie tego chłopaka, a ich miłość będzie bombardowana przez ogromne ilości problemów...