-Rozdział 22-

201 13 0
                                    

Nastał czas Sum-ów, 10 dni pisania strasznie trudnych sprawdzianów. W pierwszy poniedziałek mieliśmy Zaklęcia i Uroki, we wtorek transmutacja, środa zielarstwo. W czwartek kiedy pisałam OPCM i zastanawiałam się nad znakami szczególnymi wilkołaka, po sali zaczęły latać fajerwerki z których w końcu uformował się wielki smok który zaczął gonić Umbridge, mnie najbardziej rozbawiło jak jedna z fajerwerek poleciała prosto na twarz Malfoya, niestety odsunął się w  dobrym momencie i tylko na ścianie odbiła się jego przerażona mina. W piątek mieliśmy runy. Cały pierwszy tydzień poszedł mi znośnie, nie to co następny. W drugi poniedziałek były eliksiry, praktyka poszła mi bardzo słabo, jeden eliksir który robiłam osmolił twarz egzaminatora, ale na teorii napisałam cały przepis na eliksir wielosokowy. W środę mieliśmy Astronomię, Wróżbiarstwo i Numerologia, było nawet dobrze. Kiedy weszłam do sali od Wróżbiarstwa jak zwykle było tam duszno

-Powiedz mi co widzisz w kryształowej kuli- powiedziała profesor. Dym w kuli nic mi nie przypominał więc zaczęłam zmyślać.

-Widzę w środku wielką tragedię! Rozlew krwi, mnóstwo martwych ciał! I jeszcze znak śmierciożerców! Tak! To wszystko musi być ich sprawka- kobieta przytakiwała każdemu mojemu słowu

-Takkk też to widzę! Tragedia!

W czwartek odbyły się Sum-y z Historii Magi, prawie nic nie napisałam, wiedziałam że jeśli dostanę Okropny to będzie cud!

-Hermiona!- zawołałam dziewczynę która biegła gdzieś z Potterem i Weasleyem- Gdzie się tak śpieszysz

-Vivian, nie mogę ci powiedzieć

-Oczywiście bo jestem Ślizgonką- krzyknęłam nie przestawając za nimi biec. Zatrzymali się dopiero przed gabinetem Umbridge.

-No dobra, Harry chce się skontaktować ze swoim stryjem- weszliśmy do środka- Ale w razie czego jesteś tak samo winna

-Oczywiście- powiedziałam,  brakowało mi adrenaliny przez te sprawdziany, codziennie nic nie robiłam tylko uczyłam się i nie wychodziłam z pokoju. Potter wrzucił proszek Fiu do kominka i rozbłysk zielony ogień

-Hermiona jesteś pewna że to dobry pomysł żeby była tu Vivian- odezwał się Ron i spojrzał się na mnie z uprzedzeniem

-Jestem pewna. Harry idziemy z tobą

-Nie to zbyt niebezpieczne!

-Potter jak zwykle histeryzuje- kucnęłam koło nich- Ciesz się że masz takich wspaniałych przyjaciół, są w stanie narazić za ciebie życie, powinni z tobą iść

-Smart pierwszy raz dobrze gadasz- odezwał się Weasley

-Dzięki- prychnęłam

-Harry nie zostawimy cię przecież, kiedy to do ciebie dotrze?- spytała Hermiona

-I tu was mam!- wszyscy odwróciliśmy się przestraszeni. W pomieszczeniu stała Umbridge i patrzyła się na nas z satysfakcją. Dyrektorka posadziła Harrego na krześle a my staliśmy za biurkiem razem z Luną i Ginny, których koniecznie kazała przyprowadził kobieta, i członkami brygady inkwizycyjnej. Nagle do pokoju wpadł Malfoy prowadzący Nevile'a

-Przyłapaliśmy go jak pomagał  We...- przestał mówić kiedy mnie zobaczył. Stanął w miejscu i przez chwilę patrzył się na mnie

-Na co czekasz?!- odezwała się Umbridge- Postaw go koło tych spiskowców- zrobił to co kazała i stanął koło mnie

-W co ty się wpakowałaś- szepnął do mnie

-Draco to jakieś nieporozumienie- szepnęłam tak żeby nie słyszała mnie Granger, bałam się że jeśli się przyznam że chciałam im pomóc blondyn może, ze mną zerwać, wiedziałam że nasz związek jeszcze bardziej utrze nosa Pansy, ale nie wiedziałam co do końca czuję do Draco . Od zawsze się nienawidziliśmy w tu nagle jesteśmy razem i do. Nie mogłam uwierzyć w mojego pecha, że akurat musiała nas przyłapać, bo w to wpakowałam się sama.

-Wybierałeś się do Dumbledora?- spytała Pottera landryna, kiedy chłopak zaprzeczył ona strzeliła mu policzka- KŁAMIESZ!- podniosła głos. Przeraziłam się, nie widziałam nigdy tej kobiety w takim stanie, była jeszcze bardziej przerażająca niż zawsze. Do pokoju wszedł mój wychowawca, nie zwrócił uwagi na tłok w pomieszczeniu.

-Wzywała mnie pani?- spytał tym swoim obojętnym tonem

-Tak Snape, tak- odezwała się- nadszedł już czas, na odpowiedz czy zechce się przyznać czy nie. Przyniosłeś Veritaserum?

-Obawiam się że niestety się skończyło, a ostatnia porcja poszła na panią Chang- mruknął Snape- Jeśli nie chce go pani otruć a zapewniam że z wielką radością bym to zobaczył, to nie mogę pomóc- odwrócił się i chciał wyjść, ale zatrzymał się kiedy odezwał się Harry

-On ma łapę, trzyma łapę w miejscu gdzie to jest ukryte- Umbridge próbowała dowiedzieć się o co chodzi, ja też bym z resztą chciała, ale chyba nawet Snape nie wiedział i wyszedł.

-Nie dajesz mi wyboru Potter- kobieta zaczęła chodzić po gabinecie, ale skoro tu chodzi o bezpieczeństwo ministerstwa, nie zostawiasz mi żadnego wyboru- westchnęła- Klątwa Cruciatus rozwiąże ci język

-Jest nielegalna- powiedziałam razem z Hermioną.

-Czego Korneliusz nie zobaczy- zdjęcie ministra, które stało na biurku, położyła obrazem do dołu- to go nie zaboli- zaczęła celować w Pottera różdżką.

-Powiedz Harry!- krzyknęła Granger kiedy kobieta już miała wymawiać zaklęcie- Jak ty nie powiesz gdzie to jest to ja powiem

-Gdzie co jest?- spytała Umbridge

-Tajna broń Dumbledora- spojrzałam na nią zdziwiona, nie sądziłam że były dyrektor coś knuje a tu proszę!

-Zaprowadźcie mnie tam!- powiedziała stanowczo, Potter i Granger poszli z nią. Malfoy złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę wyjścia

-Draco gdzie ty idziesz?- spytał Crabble

-Zamknij się Vincent- warknął i mnie wyprowadził

forget→draco malfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz