Wstałam pierwszy raz od kilku dni wyspana, nie miałam koszmaru co mnie ucieszyło. Dzisiaj dawaliśmy sobie prezenty a ja zapomniałam ich zapakować. Szybko otworzyłam szafę i wyjęłam czarny papier prezentowy i złotą wstążkę. Z torby wyjęłam wszystko. Zapakowałam i zeszłam na dół. Nad kominkiem wisiało siedem zielonych skarpety z imionami Dracon ,Vivian, Hope ,May, Simon, Danielle, Carola. W żadnej jeszcze nic nie było. Zapakowałam tam prezenty wahając się czy na pewno dawać go Malfoyowi. Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Schowałam szybko białego miśka pod łóżko.
Nagle ktoś zapukał do moich drzwi powiedziałam ,,Proszę'' a do pokoju weszła Hope.
-Wiesz że są już prezenty?- spytała podekscytowana
-Wiem- podeszłam do szafy- Ale musimy poczekać do śniadania- wybrałam czarne jeansy i trochę za dużą szarą bluzę.
-Ładnie udekorowałaś pokój- usiadła przy moim biurku- Pomożesz mi też tak ozdobić mój?- pokiwałam głową i ruszyłam do jej pokoju. Było to trochę mniejsze pomieszczenie niż moje, ściany były szare, blisko drzwi stała szafa a niedaleko niej znajdował się zakurzony domek dla lalek, a obok półka na książki, przy jednej ze ścian stało łóżko, a na podłodze leżał śpiwór w który spała Danielle bo nie chciała oddzielnego pokoju.
-Masz jakieś ozdoby?- spytałam szeptem bo nie chciałam obudzić dziewczyny. Pokiwała głową i pokazała mi pudło pod biurkiem. W środku były jej książki które nie mieściły się na półce , czarne łańcuchy i światełka.
-Spokojnie dałabyś sobie z tym sama radę- mruknęłam.
-Co tu się dzieje?- spytała zaspana Danielle- Część Hope, cześć Vivian- wstała i poszła się ubrać. Razem z siostrą zeszliśmy na dół, czekali tam już rodzice i Malfoy. Usiadłyśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Kiedy skończyłam wstałam i czekałam na wszystkich w salonie.
-Możemy zaczynać?- spytała moja siostra, a mama przytaknęła. Dziewczyny podekscytowane zdjęły swoje skarpety i zaczęły je przeglądać. W końcu nadeszła moja kolej i sięgnęłam po swoją. Było w niej, pudełko, które imitowało książkę, a tak na prawdę w środku były mugolskie czekoladki i ciasteczka, śliczne dwie laurki i bransoletka w kształcie węża. ,,Rodzice wreszcie się postarali'' pomyślałam i spojrzałam na nich ukradkiem. Nie okazywali żadnych uczuć, czyli codzienność. Było mi trochę wstyd, że od mnie dostali tylko wieczne pióra.
Ferie minęły spokojnie. Malfoy nie wychodził z pokoju tylko na śniadanie, obiad i kolację. Trzy dni przed końcem przerwy nie wyszedł na posiłek.
-Vivian- odezwała się moja mama przerywając jedzenie- Dracon dzisiaj nie przyszedł, pójdziesz i sprawdzisz co się stało- pokiwałam głową i weszłam po schodach. Zapukałam do drzwi, niczego nie usłyszałam, ale i tak weszłam. Malfoy leżał na swoim łóżku i spał. Podeszłam bliżej. Kołdra była na podłodze, włosy miał roztrzepane.
-Malfoy- szepnęłam i walnęłam go lekko w ramię, nic to nie dało- TCHÓRZOFREDKO WSTAWAJ!- wydarłam mu się do ucha. Natychmiast poderwał się do pozycji siedzącej.
-Vivian- złapał się za serce i zaczął głośno oddychać- już twoja siostra budzi mnie łagodniej
-Ona jest lepszą wersja mnie więc- wzruszyłam ramionami- Wstawaj bo się na śniadanie spóźniłeś- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
-Zaspał- mruknęłam przechodząc koło stołu do salonu i zaczęłam czytać książkę którą wzięłam ze sobą na śniadanie. Nagle przez otwarte okno wleciała sowa i zostawiła list na stole. Był dla Malfoya od Parkinson. Postanowiłam zanieść go chłopakowi. Weszłam bez pukania do pokoju.
-Pansy przysłała do ciebie list- powiedziałam i podałam chłopakowi kopertę, którą po chwili otworzył, postanowiłam zaczekać.
-Co pisze?- spytałam
-Że przeprasza za tamto na sali że ktoś ją zaczarował i czy nadal jesteśmy przyjaciółmi- powiedział i zaczął zapinać resztę koszuli.
CZYTASZ
forget→draco malfoy
Fanfictioni promise, i will never forget Każdy w pewnym momencie swojego życia odczuwa chęć zakochania się, lub bycia kochanym, tak samo miała Vivian Smart, lecz ona pokochała nie tego chłopaka, a ich miłość będzie bombardowana przez ogromne ilości problemów...