-Rozdział 20-

239 19 0
                                    

-Co to było?- do pokoju wszedł Malfoy

-Co?- spytałam

-Śledziłaś mnie i brygadę- podszedł bliżej

-Serio chcesz się o to kłócić?- potwierdził głową- No dobra- wstałam i stanęłam na przeciwko niego- Nie zabronisz mi chodzić samej po szkole- podniosłam lekko głos

-Możesz sobie chodzić, ale nie za mną i do tego za Umbridge- też podniósł ton

-Śmieszny jesteś- uśmiechnęłam się, ale nie ściszyłam się- To moja sprawa gdzie chodzę, z kim chodzę, kiedy chodzę, więc się do tego łaskawie nie mieszaj! Tak samo ja mogę zabronić ci patrzenia się na mnie! Z tego co zauważyłam robisz to często! Do tego o co chodziło Parkinson w tym liście że coś niby nas łączy, co?!- zdziwił się i przestał się odzywać- Tak czytałam ten list, co nagadałeś Blaise'owi?!- spytałam krzycząc- O co w tym wszystkim chodzi?!- nagle ktoś wpadł do pokoju- Czego?!- warknęłam na czarnoskórego

-Słyszałem swoje imię i...

-Zabini wyjdź- przerwał mu Malfoy

- JUŻ!- krzyknęliśmy jednocześnie

-O widzę że odzyskałeś język w mordzie? To teraz mów o co chodzi!- Zabini wyszedł zamykając cicho drzwi. Wbiłam swój wzrok w oczy Dracona. Zanim zdążyłam go znowu ponaglić, jego twarz niebezpiecznie zbliżyła się do mojej.

-Naprawdę chcesz wiedzieć? Chcesz wiedzieć dlaczego się dziwnie zachowuję?  Chcesz wiedzieć co nagadałem Zabiniemu?- potwierdziłam głową, przez jego bliskość nie mogłam wydusić z siebie słowa. W ostatniej chwili, kiedy jego usta prawie stykały się z moimi odepchnęłam go lekko i się na niego patrzyłam. Nie docierało do mnie co on właśnie chciał zrobić.

-Ja tak nie mogę- szepnęłam. Przez chwilę jeszcze staliśmy jak słupy soli, ale potem Malfoy wyszedł


Na śniadaniu nie odzywaliśmy się do siebie, nawet na niego nie patrzyłam.

-Vivian?- koło mnie usiadł niewyspany Zabini- Co się wczoraj stało?- spytał a potem ziewnął- Malfoy wpadł do mnie do dormitorium i spytał czy może u nas spać. O co się pokłóciliście? Było was słychać na połowę Hogwartu.

-Sam zaczął- mruknęłam- Może ty mi opowiesz co się wczoraj stało. Umbridge wysadziła jakaś ścianę, był tam Potter

-Aaaa tak. Więc landryna podała Veritaserum Cho Chang, ona zdradziła jakąś tam Armię Dumbledora którą kierował Potter. Były dyrektor przyznał się że on ją założył i tyle

-A dlaczego były dyrektor?- spytałam

-Umbridge została dyrektorką bo Dumbledore zniknął, ponoć z klasą- zaśmiał się lekko, położył głowę na stole i zamknął oczy.


Wynik dzisiejszego meczu miał przesądzić o tym kto dostanie Puchar Quidditch, a ja w tym czasie siedziałam w gabinecie profesor McGonagall z Malfoyem, Crabblem i Goylem, i to wszystko przez aferę z miotłami z tamtego półrocza. Czytałam książkę i siedziałam  z Vincentem, bo na szczęście wymigałam się od dzielenia ławki z Draconem. Chłopak trącił mnie w ramię

-Co?- warknęłam, a on podał mi jakąś zwiniętą karteczkę.


,,Przepraszam za wczoraj, spotkamy się po szlabanie?

Draco,,


Spojrzałam na blondyna i potwierdziłam głową, chciałam z nim porozmawiać i usłyszeć w prost o co mu chodzi.

-Co to za karteczki?- zza biurka odezwał się Filch- Zająć się czytaniem

-A mógłby pan się dowiedzieć jaki jest wynik?- spytałam, byłam po prostu ciekawa. Woźny nie zwrócił na to uwagi, westchnęłam i zaczęłam się uczyć Histori Magii



Jak wakacje moi drodzy?

forget→draco malfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz