~ 1 ~

80 8 0
                                    

POV. Tomek

Wchodziłem do garażu ze swoim rowerem po spotkaniu z kumplami, gdy na mostek przed domem Pani Adeli podjechało czarne BMW. Zdziwiłem się, bo do niej rzadko kto przyjeżdża. Raczej przychodzą do niej sąsiadki mieszkające blisko, ale nikt nie przyjeżdża.

Z samochodu wysiadło chyba małżeństwo, a za nimi dziewczyna.
Ona ma czerwone włosy?! Patrząc na wielką torbę, którą wyjęła z bagażnika uznałem, że może zostanie tu na dłużej. Jeśli tak to będzie się trochę wyróżniać z tym kolorem włosów u nas.

– Tomek, chodź na obiad! – krzyknęła moja mama z okna w kuchni.

– Idę! – odpowiedziałem jej i wszedłem do mieszkania oglądając się ostatni raz na nieznajomą rodzinę

POV. Anastazja

Stałam i przyglądałam się chwilę budynkowi przede mną. Biały kolor na drewnianych ścianach tracił swój blask, to samo tyczyło się niebieskich okiennic. Dobrze było by je odnowić. Pod oknami rozciągał się dywan z różnokolorowych kwiatów, których nazw niestety nie mogłam spamiętać. Uśmiech wkradł się na moje usta, gdy przypomniałam sobie jak babcia kiedyś próbowała nauczyć mnie ich nazw i jak się z nimi obchodzić.

Z rozmyślań wyrwał mnie głos taty:

– Anastazja, weź swoją torbę z bagażnika.

– Tak, tak, już idę. – Przeszłam w tylną część samochodu by zabrać swoje rzeczy.

Wszyscy weszliśmy na ganek, który był obrośnięty winoroślą. Szkoda, że jeszcze nie ma owoców.

Mama pociągnęła za klamkę i pchnęła drzwi, oczywiście były otwarte, na co tylko wywróciła oczami i lekko westchnęła. Weszliśmy do środka i od razu powitał nas przyjazny głos babci Adeli z kuchni. Zza framugi drzwi wyłoniła się starsza kobieta. Jej niegdyś brązowe włosy z roku na rok stawały się coraz bardziej siwe, a zmarszczki pogłębiały się. Za to jej ciepły uśmiech i niesamowicie niebieskie oczy mimo ubiegu lat pozostały.

Te same niebieskie oczy mam ja i moja rodzicielka tylko w naszych brakuje energii i są trochę przygaszone.

– Och! Nareszcie jesteście! Jak wam minęła podróż? Wszystko w porządku? Anastazja połóż torbę na razie w korytarzu. – Z tymi słowami zaczęła nas przytulać na powitanie.

– Mamo, dlaczego zostawiasz otwarte drzwi? W każdej chwili ktoś tu może wejść i cię okraść, gdy będziesz drzemać na tarasie.

– Oj, przesadzasz dziecko. W tym domu nie ma nic wartego uwagi, a z resztą są tu sami znajomi, nie ma kto mnie okraść.

– Dobrze wiesz, że mam rację.

– Tak, przyznaję masz rację. – Mama wywróciła oczami wiedząc, że babcia nic nie robi sobie z jej uwag. – A teraz chodźcie do kuchni, przyjechaliście idealnie na obiad.

Uśmiechnęłam się, gdy poczułam zapach przygotowanego obiadu i ruszyłam za resztą rodziny do kuchni. W końcu po kilku godzinach spędzonych w samochodzie każdy może zrobić się głodny.

* * *

Po zjedzonym obiedzie umyłam naczynia i poszłam zanieść swoje rzeczy do pokoju na piętrze, który był przeznaczony dla mnie.

Naprzeciwko drzwi, pod oknem stał stół z podsuniętym krzesłem, po przeciwległej stronie stała komoda, a obok regał z książkami z mojego dzieciństwa i kilkoma zdjęciami. Na końcu pokoju prostopadle do ściany, pod drugim oknem stało wysokie łóżko z jeszcze nieobleczoną pościelą.

Met AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz