~ 9 ~

18 1 0
                                    

Krążyłam pomiędzy sklepowymi alejkami, czekając aż przestanie padać. Wybiegłam z domu nawet nie myśląc, by wziąć ze sobą telefon. Z zewnątrz usłyszałam silnik samochodu wjeżdżającego na parking. Po chwili do sklepu wszedł Mateusz. Szybko przechodził pomiędzy regałami, przez co ciągle traciłam go z oczu. Szukałam go po pomieszczeniu, póki na niego nie wpadłam.

– Uważaj, jak leziesz. – Usłyszałam od niego, gdy próbował mnie wyminąć.

Miał skrzywioną minę od złości i gniew w oczach. Widać było gołym okiem, że coś jest nie tak.

– Mateusz, poczekaj. – Złapałam go za rękę i dopiero wtedy zwrócił na mnie uwagę.

– O, nie poznałem cię.

– Mógłbyś być trochę grzeczniejszy, wiesz.

– Dobra... Przepraszam. Lepiej? – Rozłożył ręce i spojrzał na mnie z wyrzutem.

– Nadal nie – prychnęłam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. – Coś się stało, że taki zdenerwowany jesteś?

– Eh... Znowu posprzeczałem się z Kamilą, nie wnikaj. – Blondyn nadal miał jednak wymalowaną złość na twarzy. – A w ogóle co ty tu robisz? Od dłuższego czasu nieźle leje. Jak się tu dostałaś?

– Po tym jak wyszłam z domu zaczęło padać i wbiegłam tu, żeby się schować przed deszczem.

– Cóż, nie wygląda, żeby miało się przejaśnić. Może cię podwieźć, co?

– Jeśli proponujesz, to pewnie. – Uśmiechnęłam się lekko do niego i przeszliśmy razem do kasy, biorąc kilka rzeczy po drodze.

Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę – teraz już – mojego domu.

Mateusz stanął na podjeździe i szybko przeszliśmy do domu. Moi rodzice oraz babcia siedzieli w salonie, gdy trzasnęliśmy drzwiami w korytarzu pojawiła się moja mama.

– Dziecko, gdzie ty byłaś? – Mama złapała mnie w objęcia od razu jak mnie zobaczyła. – Nawet telefonu nie wzięłaś. – Puściła mnie i spojrzała krzywym okiem na mojego towarzysza. – A pan kim jest?

– Dzień dobry! Jestem znajomym Any. Podwiozłem ją do domu, bo inaczej sterczałaby w sklepie do końca ulewy.

– Ach tak, rozumiem. Dziękuję. – Mama ostatni raz zmierzyła go wzrokiem. – Anastazja, wiesz, że musimy poważnie porozmawiać o...

– Tak wiem – przerwałam jej. – Ale później dobrze? Jak widać mam teraz gościa. – Kiwnęłam głową do Mateusza, by poszedł za mną na górę, zostawiając mamę samą w korytarzu.

Weszłam do pokoju jako pierwsza i od razu runęłam na podłogę. Potknęłam się o zwinięty czarny dywan. Była to jedna z wielu rzeczy, które znajdowały się w pomieszczeniu. Część z nich rodzice musieli już przynieść, gdy mnie nie było. Na podłodze leżało kilka pudeł z napisami: "KSIĄŻKI", "UBRANIA", "PAMIĄTKI". Rodzice przywieźli mi nawet laptopa, który leżał aktualnie w torbie na stole.

– Ale masz tu bałagan. – Mateusz rozejrzał się dookoła, a później podał mi rękę bym łatwiej mogła wstać.

– Dzięki – powiedziałam, przyjmując pomoc. – A co do bałaganu to sama się go nie spodziewałam.

– Jak to? Myślałem, że wiesz, co jest w twoim własnym pokoju.

– Wyszło, że nie wiem, bo rodzice postanowili bez uprzedzenia przenieść wszystkie moje rzeczy z naszego domu tutaj.

– Co? Dlaczego? – Widziałam, że Mateusz jest lekko zaskoczony. – Nie miałaś przyjechać tylko na wakacje?

– Cóż, rodzice uznali, że teraz zamieszkam z babcią, więc moje plany na najbliższe życie, się zmieniły – odpowiedziałam, siadając na łóżku i rozmasowując obolałe kolano.

Met AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz