Krople wody bębnią mi w kask, zimne powietrze owiewa ciało. Przechylamy się na lewo, wchodząc w ostry zakręt. Nagle oślepiają mnie żółte światła ciężarówki, czuję szarpnięcie.
Cały świat wiruje.
Przeszywający ból wstrząsa moim ciałem.
Nie mogę się ruszyć.
Unoszę powieki i widzę pulsujące światła pogotowia. Nic nie słyszę.
Ktoś do mnie podbiega, obraz się wyostrza – ratownicy. A za nimi on.
Jego oczy, tak samo niebieskie, jak moje, wpatrują się we mnie. Jakby chciały mnie przeniknąć. Chcę się obudzić, bo wiem, co zaraz powie.
– To przez ciebie nie żyję. – Ledwo słyszę jego szept. Jednak jego głos staje się coraz głośniejszy. – Zabiłaś mnie. Słyszysz, An?! Zabiłaś!
Zerwałam się z łóżka zalana potem już po raz kolejny tej nocy. Mimo że koszmar się skończył to nadal słyszałam jego słowa w głowie. Odbijały się echem raz po raz nie dając mi znowu zasnąć.
Rodzice powiedzieli, że jeśli nie chcę to już nie muszę chodzić na terapię. Oczywiście zgodziłam się, bo przez sześć miesięcy sesje nic mi nie dawały, stanęłam w miejscu. "Musisz otworzyć się przede mną. Wtedy będziemy próbowały pogodzić cię z tą sytuacją" mówiła mi psychiatra przy każdym spotkaniu.
Tylko że nikt z nich nie wiedział, że nadal miewam koszmary i nie mogłam przespać całej nocy. A leki nasenne mi się niedługo skończą. Już w wakacje przestałam je brać. Wolałam je sobie zostawić, jak będę musiała wyspać się przed jakimś ważnym sprawdzianem, bo do kolejnego lekarza znowu nie mam zamiaru iść i wszystkiego tłumaczyć.
Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Podkrążone oczy chowałam pod makijażem, a spierzchnięte usta zawsze smarowałam bezbarwną pomadką.
Przeczesałam włosy ręką, było widać spore odrosty. Dobrze, że dzisiaj jadę do fryzjera po lekcjach.
* * *
W szkole siedziałam z Nelą i Justyną na przerwie i powiedziałam im, że w końcu pogodziłam się z Tomkiem. Justyna ucieszyła się od razu i trochę ponarzekała, że długo to trwało. A Kornelia z jednej strony ucieszyła się, ale z drugiej nadal nie może pogodzić się z tym, jak o nim mówię.
Justyna prawie zaczęła z Kornelią się o to kłócić, ale na szczęście dzwonek im przerwał.
Po kolejnej lekcji Justyna znowu do nas przyszła.
– Co, przyszłaś się ze mną dalej kłócić? – powiedziała rudowłosa, widząc ją.
– Nie tym razem. Przyszłam się zapytać, czy macie francuski? – Zamachała kartą pracy nam przed nosem. – Nikt już w klasie nie chce mi z tym pomóc, a materiał jest z zeszłego roku, którego nadal nie umiem.
– Nie mamy – uprzedziła mnie Kornelia.
– To kto w tej cholernej szkole ma jeszcze francuski?!
– Nie drzyj się tak, Justyna – Tomek do nas podszedł i zasłonił dziewczynie usta, jak to zrobił kiedyś Kamili – i nie rób dramatu.
Brunetka ugryzła go w rękę aż od niej odskoczył.
– Zamiast zasłaniać mi usta, znalazłbyś kogoś, kto mi w tym pomoże.
– Justyna – odezwałam się, ale ta nadal krzyczała na Tomka. – Justyna!
CZYTASZ
Met Again
Short StoryChyba większość uczniów wyczekuje nadejścia wakacji i odpoczynku. Tak było i ze mną. Po traumatycznych wydarzeniach, które mnie spotkały i wywróciły mi życie do góry nogami, pragnęłam uciec do miejsca mojego dzieciństwa - do domu babci. Chciałam ode...