Wracałam na pieszo całą drogę, chciałam, jeśli można tak powiedzieć, przewietrzyć umysł po ośmiu godzinach w szkole.
Oczywiście w mojej podróży towarzyszył mi mój przyjaciel, krocząc u mego boku. Nic nie mówiliśmy przez całą drogę, rozkoszując się ostatnimi ciepłymi promieniami słońca przeplatanymi z chłodnymi powiewami wiatru, zwiastującymi nadejście jesieni.
Weszliśmy na naszą ulicę, a zaraz za nami usłyszałam tak znajomy warkot silnika motocyklu. Wzdrygnęłam się na ten dźwięk, co niestety nie uszło uwadze osoby obok mnie.
– Co ty? Boisz się motocykli? – zażartował, szturchając mnie w ramię.
– Nie. – Przecież mu nie powiem, że tak. – Zamyśliłam się, a on był głośny i się wystraszyłam.
– Jasne – mówił przeciągając samogłoski. – Niemal za każdym razem, jak jakiś przejeżdża to się wzdrygasz, nie myśl, że tego nie widzę.
Po jego pierwszych słowach myślałam, że nadal żartuje, ale patrzył na mnie zupełnie poważnie.
– Po prostu są dość głośne – wydukałam, nie patrząc mu w oczy. – To dlatego.
Skrzyżował przedramiona i podniósł jedną brew kpiąco.
– Czyżby? – Zarzucił mi rękę przez ramię i mówił dalej: – Trzeba cię z nimi oswoić, bo nie wyobrażam sobie, żebyś miała się wzdrygać za każdym razem, widząc jedną z moich pięciu miłości. Wiesz, nigdy ci tego nie proponowałem, ale moglibyśmy pojechać gdzieś moim motocyklem, póki jest względnie ciepło. Moglibyśmy pojechać na kolejną wycieczkę krajoznawczą, tylko tym razem poszerzając teren. O! Albo wybralibyśmy się w sobotę nad morze, nie jest aż tak daleko, a mogłoby być ciekawie.
Tomek gadał, jak najęty snując kolejne plany na wycieczkę. Nie wiedziałam, jak mu przerwać i powiedzieć, że nigdy już na motocykl nie wsiądę.
Słysząc kolejne pomysły kurczyłam się w sobie, a jego dobry humor mi w żaden sposób nie pomagał. Nie chciałam mu go psuć. Tym bardziej, że słyszałam ostatnio jego kłótnię z ojcem...
– Mógłbym też nauczyć cię jeździć. – Jego ramię coraz bardziej ciążyło mi na barkach. – Mówię ci, świetna sprawa. Jak mi w szkole nie wyjdzie to otworzę swój warsztat i...
Zatrzymałam się raptownie, zmuszając też do tego bruneta.
Motocyklista, który nas minął zawrócił i stanął na moim podjeździe.
Kto to jest? Zgubił drogę? Dlaczego zatrzymał się akurat tutaj?
– Chyba macie gościa – powiedział Tomek, patrząc przed siebie.
Przeszliśmy przez ulicę, a wtedy mężczyzna z wypchanym plecakiem na plecach zdjął kask i obejrzał się na nas.
Ciemne na krótko ostrzyżone włosy, ciemne oczy, lekko zadarty nos i dwudniowy zarost. Mimo że już starsza to znałam dobrze tę twarz i rozpoznałam od razu. Od gimnazjum widywałam ją niemal codziennie w naszym domu.
Tomek nie odstąpił mnie na krok i podejrzliwie patrzył na chłopaka przed nami.
– Cześć, An – powiedział, unosząc jeden kącik ust ku górze. – Miło cię znowu zobaczyć. Zmieniłaś kolor włosów? Ładnie ci.
Mówił, jak gdyby nigdy nic.
– Cześć, co tu robisz?
– Jaka bezpośrednia. Nie mogę liczyć na żadne cieplejsze przywitanie? "Co u ciebie?", "Jak się masz?", "O, dobrze wyglądasz, Błażej." nic? – Rozłożył ręce i uniósł ramiona w niemym pytaniu, ale nie doczekawszy się odpowiedzi, dodał zerkając na Tomka: – Może nas chociaż przedstawisz?
CZYTASZ
Met Again
Short StoryChyba większość uczniów wyczekuje nadejścia wakacji i odpoczynku. Tak było i ze mną. Po traumatycznych wydarzeniach, które mnie spotkały i wywróciły mi życie do góry nogami, pragnęłam uciec do miejsca mojego dzieciństwa - do domu babci. Chciałam ode...