~ 3 ~

61 8 0
                                    

POV. Anastazja

– Babciu, skąd wiedziałaś, że ten hamak aż tak bardzo mi się spodoba? – spytałam jedząc ostatni kawałek wczorajszej szarlotki i bujając się na wcześniej wspomnianym przeze mnie przedmiocie.

– Pamiętam, że chciałaś go kiedyś mieć – odpowiedziała po chwili dodając: – Widziałam też w internecie zdjęcia z hamakami w różnych częściach domu i można powiedzieć, że się nimi zainspirowałam.

– Rozumiem.

Dzisiejszy dzień jest cieplejszy od poprzednich. Na niebie nie ma zbyt wielu chmur, a słońce mocno ogrzewa skórę, gdy człowiek wystawi się na jego promienie.
Na całe szczęście chroni nas przed tym zadaszony taras, a powiewy wiatru dają uczucie świeżości i ukojenia.
Przymknęłam oczy i rozluźniłam ciało. Słyszałam świergot ptaków na drzewach nieopodal i cichy szelest liści. Spokój dookoła i kołysanie hamaka spowodowały, że zaczęłam usypiać z talerzykiem po cieście na brzuchu. I odpłynęłabym do krainy snów, gdyby nie głośne skrzypnięcie fotela, na którym siedziała babcia. Otworzyłam zdezorientowana oczy i uniosłam lekko głowę na niespodziewany dźwięk.
Babcia podnosiła się z fotela.

Gdy zobaczyła moją minę powiedziała:

– Chciałam iść po laptopa. Muszę coś sprawdzić.

Odprowadziłam ją wzrokiem do drzwi balkonowych, za którymi zniknęła. Po chwili również wstałam i podążyłam za nią.

– Babciu jakie jest hasło do Wi-Fi? – zapytałam będąc w salonie.

– Sprawdź pod routerem, leży tu w rogu na szafie – odpowiedziała i wskazała palcem na jedną z szaf stojących naprzeciwko okna.
Podeszłam we wskazane miejsce i wpisałam hasło do telefonu, który wyjęłam z kieszeni spodenek.

– To ja pójdę na górę.

– Dobrze.

Nim udałam się do swojego pokoju odniosłam talerzyk, z którego kilka minut temu zniknął kawałek szarlotki i dopiero po tym weszłam do siebie.
Położyłam się na łóżku, opierając klatkę piersiową o poduszkę i włączyłam popularny portal społecznościowy zwany Facebookiem.

Przejrzałam szybko pierwszą stronę – nic ciekawego tam nie było. Dostałam jedno zaproszenie do grona znajomych od Tomka Strzemińskiego. Zerknęłam na jego zdjęcie profilowe. Ukazywało Pożeracza ciast w trakcie wyskoku do serwisu granatowo-żółtej piłki przeznaczonej do gry w siatkówkę na sali gimnastycznej. Ciekawe czy tak bardzo lubi siatkówkę czy to tylko na pokaz. Mimo, że był moim przyjacielem w dzieciństwie to teraz w ogóle go nie znam, nie mam pojęcia jaki jest. Gdy tu przyjechałam nawet go nie rozpoznałam.
Zaproszenie zaakceptowałam, bo coś czuję, że nie raz będę miała z nim do czynienia w najbliższym czasie.

Popatrzyłam jeszcze raz na jego zdjęcie. Cóż, gratuluję osobie, która je zrobiła. Wykonane jest w najlepszym momencie i nie jest rozmazane.

Zostawiając zakładkę z zaproszeniami w spokoju przeniosłam się do wiadomości. Zero. Czyżby Rafał chciał o mnie zapomnieć, że nie odpisuje mi już któryś dzień? Bardzo dobrze wie, jak wyglądało moje życie przez kilka poprzednich lat, a zwłaszcza ostatnio. Wiedział, że potrzebuję tego wyjazdu. Nim opuściłam Kraków tłumaczyłam mu wszystko parę razy. Był zasmucony, bo wiedział, że się nie spotkamy, ale powiedział, że to rozumie. Nie wiem, dlaczego teraz mi nie odpowiada. Mam nadzieję, że się nie obraził i to są tylko moje głupie domysły.

Wyłączyłam otwartą dotąd aplikacje i zablokowałam telefon. Położyłam go na taborecie obok łóżka, służącym mi za stolik nocny. Wzięłam z regału nieprzeczytaną jeszcze książkę od mamy i wróciłam do poprzedniej pozycji na łóżku, zagłębiając się w świat nowej lektury.

Met AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz